|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 18:31, 27 Lip 2007 Temat postu: Gotowe na wszystko 2/3 - by Granmor |
|
|
Akcja między season 2 a 3
Gotowe na wszystko
Rozdział 1.
Bree Van De Kamp od zawsze potrafiła zadbać o swoją rodzinę, ponieważ jak sama mówi – póki jest, musi prowadzić swoje dzieci po drodze Bożej. A przynajmniej na tyle Bożej, aby za taką uznali ją sąsiedzi. Dlatego, nie zdziwiłam się – kiedy Bree wyjechała z Wisteria lane? W jakim celu? Cóż...
Z taksówki, która właśnie podjechała pod dom rodziny Van De Kamp wydostała się Bree, uśmiechnęła się pod nosem widząc jak jej kwiaty rosną. Nowy nawóz, naprawdę się przydał.
Zajrzała do swojej torebki, w celu znalezienia kluczy. Podeszła do drzwi – po jej idealnie wyczyszczonym chodniczku. Włożyła klucze do zamku, po chwili usłyszała straszny hałas w środku domu.
Szybko otworzyła drzwi, po czym zamarła – otwierając ustaw niedowierzaniu. Jej córka była w trakcie aktu, z kolegą z klasy.
-Chyba Luc powinieneś już iść. - stwierdziła Danielle.
Gotowe na wszystko
Danielle. - wyszeptała Bree. - Jak.. jak mogłaś? - spytała, ciągle stojąc w jednym miejscu.
-Mamo, miałaś przyjechać dopiero o siedemnastej. - stwierdziła , uśmiechając się przy tym szeroko.
-Mogłam być jutro, ale, nigdy, nigdy nie rób takich rzeczy na mojej nowej sofie! Przecież nie chcemy, aby na tapicerce, były ślady Twojego cudzołustwa!
-Masz na myśli... nasienie? - spytała, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Do pokoju. Już.
-Zadzwonię do niego, żeby przeprosić za Twoje zachowanie. Niszczysz moje życie. - powiedziała Danielle. Bree tylko zmierzyła ją zimnym wzrokiem.
-Gdyby ojciec żył, zniszczył by Twoją twarzyczkę.
-Nie prawda, to Ty zawsze byłaś świruską, nie tata.
-Danielle! - krzyknęła oburzona Bree. - Wyjeżdzam do Watynaku, aby się modlić za to, aby już nigdy nie zobaczyć Twojego brata – a Ty tymczasem, spraszasz do domu cudzych chłopców.. aby uprawiać z nimi.. uprawiać...uprawiać.
-Co? Rolę? Twoje Królewskie usta nie wypowiedzą słowa seks?
-Orgie seksualne! - wybuchnęła Bree. - Idę do Pani Solis, nie wiem kiedy wrócę.
-No to po cholerę nam przerywałaś? - krzyknęła Danielle za uciekającą matką.
Gdy Bree doszła do domu przyjaciółki, na jej idealnym obliczu nie było już ślady zmartwienia. Trzymała w ręku prezent dla przyjaciółki, a jej twarz ozdabiał charakterystyczny uśmiech. Zapukała do Gaby, uważając aby nie pobrudzić dłoni o brudną szybkę w drzwiach.
-O mój Boże, Bree, wróciłaś! - powiedziała radośnie Gaby.
-Dzień dobry, Gabrielle. Miło Cię widzieć.
-Wchodź do środka, opowiadaj, jak było w Watykanie?
-Po prostu wspaniale, poznałam wspaniałe małżeństwo mieszkające we Wiedniu.
-Pier...piepsz rodzinę z Wiednia. Opowiadaj, jak było w mieście? Ostatnio byłam w Rzymie, Boże, pięć lat temu.Na dodatek tylko pracując i pracując.
-Zabytki, były wprost wspaniałe. Pamiętam że..
-Kogo obchodzą zabytki, Bree! Faceci! Jacy tam są faceci?
-Och. - zmartwiła się Bree. - Wiesz, mężczyzn tam nie widziałam.
-Jak to?
-To znaczy, napewno jacyś tam byli. Ale nie zajmowałam się nimi.
-Boże, skąd Ty się wziełaś Bree.
* * *
Julie! - krzyknęła Susan, pakując swoją torebkę. - Julie! Idę do Mike'a, pamiętaj o piekarniku. Julie! Pamiętasz o piekarniku? Masz tam..
-Tak wiem, wyciągnąć pizzę z foli i włożyć do pieca. Mamo, nie jestem już dzieckiem.
-Niestety, bo jakbym ścisnęła, miałaś takie duże, pulchne policzki. - stwierdziła Susan, niebezpiecznie zbliżając się w stronę Julie.
-Mamo!
-To bym Cię tak przytuliła!
-Mamo!
-Bo byłaś taka pulchniutka i malutka.
-Mamo! Taksówka czeka.
-Ach, taksówka, no tak. Pamiętaj, piekarnik Najlepiej, to wiesz, zapisz sobie.
-Idź już.- powiedziała ostro Julie.
-No to, wiesz, pa. - pocałowała córkę i wybiegła z mieszkania radosna.
Julie westchnęła pod nosem, odwracając się na obcasie. Zajrzała do piekarnika, po czym włączyła go – ustawiła jakieś dwieście stopni i wrzuciła do środka pizzę.
* * *
Edie Britt, zawsze wiedziała kiedy czeka ją świetny klient. Zawsze potrafiła znaleźć takiego, który był warty jej uwagi. Albo ich było tak wielu, albo ona była po prostu dziwką.
-Dzień dobry,chciałbym kupić dom w okolicy. - stwierdził facet.
-To zapraszam do środka.
Wspomnienia, kto takich nie posiada? Wspominamy pierwszą colę, pierwsze piwo.
Niektórzy też pierwszego papierosa. Inni też, pierwszy seks. Chociaż wcale nie był on pierwszym – zawsze lepiej skłamać.
Danielle zaśmiała się, po czym powiedziała do słuchakwi- Julie, on był świetny. Mówię Ci, też sobie znajdź jakiegoś faceta. Nie bój się że ten czubek Zachary wróci. Szukaj.
Kiedy indziej, rozpamiętujemy – co by było,gdyby. Nie czujemy się przez to lepiej, bo to „gdyby“ najczęściej rozwiązało by to nasz problem.
-Rex, tak mi przykro. - szepnęła Bree, dotykając zdjęcia zmarłego męża.
Niektórzy próują zakopać swoje wspomnienia, aby móc zacząć wszystko na nowo.
Męzczyzna rozgląda się po swoim nowym domu, uśmiecha się pod nosem. Po chwili przybiega do niego duży pies, tuli się do nogi.
-No już, Szatan, wszystko będzie dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nina
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 2039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Katowic Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:04, 30 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
No to Nina się będzie czepiać xDDDDD
'Jej córka była w trakcie aktu, z kolegą z klasy.'
Po tym spodziewałam się, że ten kolega z klasy maluje jej akt, a nie że się bzykają.
'-Gdyby ojciec żył, zniszczył by Twoją twarzyczkę. '
To nie bardzo Bree'owskie stwierdzenie...
Ja rozumiem, chciałeś oddać Susan, ale trochę chyba przesadziłeś xD
' Męzczyzna rozgląda się po swoim nowym domu, uśmiecha się pod nosem. Po chwili przybiega do niego duży pies, tuli się do nogi. '
Jesli całość pisałeś w czasie przeszłym, mogłeś kontynuować
A to, co mi się podobało:
Świetna rozmowa Bree/Gabrielle i zarąbiste zakończenie - wprowadzenie owego tajemniczego mężczyzny no i podsumowanie by Mary Alice
I taka uwaga osoby niespełnionej, która chciałaby pisać, ma 'lekkie pióro' ale weny ostatnio brak - czy Ty czytasz to co napiszesz, czy od razu wysyłasz? Podoba mi się Twój styl pisania, widać że masz do tego talent, ale jak radziłabym trochę popracować nad 'warsztatem'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Pon 14:58, 30 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
A ja się czepiać nie zamierzam Jestem mało wymagającym czytelnikiem, ale to co dobre wyłapać umiem xD
Jak już napisała Nina - rozmowa o Rzymie świetna Jakbym oglądał serial <lol>
Z tą "twarzyczką" rzeczywiście, dziwne Rex przecież nie bił dzieci xP Robiła to zawsze Bree <lol>
Na koniec. Masz swój styl, który jest fajny. To co napiszesz czyta się lekko i przyjemnie. Mam nadzieję, że będziesz pisał dalej i dalej xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pon 16:08, 30 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Nin, co do aktu[ wiedziałem, ze ta nazwa nie pasuje, ale jakos tak nie chcialo mi sie to zmienic na brzydkie słowo seks xP], pierwsza wersja była taka że Bree znajduje Andrew - ale przecież wtedy on był poza domem jak wynika z czaasu akcji , więc to musiałem zmienić. Czytam to co piszę, ale czasami zapominam jak kogoś nazwałem itp.. xP.
Cieszę się że styl się podoba, wiem że muszę popracować nad warsztatem ale to się cholernie trudno robi - szczególnie że akurat czytam "Dziennik Bridget Jones" i nie mogę nic wyłapać z takiego stylu, bo tam też język taki potoczny xPPP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tom S.
Moderator
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Skąd: Wlkp Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:25, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
A ja chyba jestem najmniej wymagającym czytelnikiem bo tylko ta "twarzyczka" nie pasuje mi tu A reszta dla mnei jest ok - nawet bardzo ok! Musze w końcu przeczytać te twoje dłuższe opowiadania bo teraz widze co tracę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gabim
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 2490
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Skąd: Rybnik Płeć:
|
Wysłany: Pią 20:16, 03 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
A mi nic nie przeszkadza Ja nigdy nie zwracam uwagi na takie rzeczy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sharpay
Moderator
Dołączył: 16 Lip 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Płeć:
|
Wysłany: Pią 21:34, 03 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie jedyne co doktnelo to ten akt wlasnie,juz mogles dodac 'w trakcie aktu milosnego' to by bardziej bylo wiadomo o co chodzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Sob 10:45, 04 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Kolejna cześć
Rozdział 2, lub jak kto woli Odcinek2
* * *
Kiedy Gabrielle Solis, pierwszy raz poznała Johna – nie wiedziała, że będzie
z nim sypiać aż kilka lat. Był dla niej miłym dodatkiem, do wspaniałego domu.
Kiedy Gabrielle Solis, zaczęła romansować z John'em, nie sądziła, że kiedykolwiek
sytuacja może się odwrócić.
-Gabrielle! To był tylko, czysty seks! - warknął Carlos, na co Gabrielle rzuciła w jego stronę ostre spojrzenie. Chwyciła za kieliszek i rzuciła w jego stronę,
-Tylko seks? Carlos, do cholery, zdradziłeś mnie! - krzyknęła Gaby, rzucając w stronę męża róznymi przedmiotami.
-Wiem, przeprosiłem. Poza tym, Ty też nie jesteś bez winy. - wycedził przez zęby, łapiąc kolejne przedmioty. Gabrielle zmierzyła go wzrokiem.
Gabrielle mogła wytrzymać wiele, ale...
-Co masz na myśli? Hm?
-Zdradzałaś mnie, trzy razy w tygodniu z ogrodnikiem. - na te słowa, Gabrielle kopnęła Carlosa prosto w krocze, mężczyzna skulił się na dywan, a Gaby dmuchnęła w kosmyk włosów.
-Ja przynajmniej kochałam John'a.
Ale nigdy nie wytrzyma, jeżeli ktoś wypomni jej, stary błąd.
Gotowe na wszystko
Gabrielle spojrzała na walizkę Carlosa -To już ostatnia, bierz ją i wynoś się. Wróć, gdy ta piepszona chinka urodzi nasze dziecko. Wcześniej, nie pokazuj mi się na oczy.
-Gabrielle, czy możemy przez chwilę porozmawiać?
-E-e,nie ma mowy Carlos. Mogłeś mnie ch****a, zdradzić z kimś wyzszym, albo lepszym!
-Taa, a w czym John był ode mnie lepszy?
Gabrielle zaśmiała mu się prosto w twarz-Kochanie, wolę Ci nie mówić, co John potrafi i jak to potrafi,
bo nabawisz się kompleksu.
-Przegiełaś . - stwierdził Carlos, chwytając ostatnią walizkę. - Wiesz co? Nie obchodzi mnie, w czym był lepszy. Był zwyłym nastolatkiem, mogłaś iść do więzienia na litość boską.
-Dla takiego seksu? Było warto ryzykować.
Carlos, wychodząc, trzasnął drzwiami że kilka szybek, prawie by wypadło.
* * * *
Orson Hodge, podszedł do drzwi wspaniałego domu, trzymając w ręku kwiaty. Wiedział, że kocha gospodynię – jednak potrzebował czasu, aby to wyznać. Chrząknął cicho, podchodząc do drzwi.
Po chwili, z głębi domu rozległ się głos: „Moment!“
Gdy tylko otwarła drzwi, na idealnym licu Bree – pojawił się charakterystyczny uśmiech.
-Och, witaj Orsonie.
-Cześć Bree.
-Wejdź do środka, czego się napijesz? - spytała Bree, zamykając drzwi za gościem.
-Nie chciałbym wyjść na gbura.
-Hm? - zdziwiła sie, w sposób oczywiście idealny, Bree.
-Mam na myśli, Krwawą Mary.
-Och. - zdziwiła się znowu, po czym uśmiechnęła. - Tak się składa, że ostatnio dostałam wspaniały przepis na Krwawą Mary. Usiądź, proszę, w tamtym fotelu. A ja zrobię Ci drink.
Orson rozejrzał się po pokoju,jeszcze nigdy nie widział nic, co wydawalo się nie być na swoim miejscu. Cóż, prawie, jakby widział swoje własne mieszkanie. Poskrobał się po głowie. Po chwili wróciła Bree.
-Drink się robi, więc, Orsonie, co słychać u Ciebie?
-Świetnie, Bree, właśnie się zastanawiałem, czy pójdziesz ze mną do kina.
-Kina? - podniosła wymownie jedną brew. - Co masz na myśli, Orson? Randkę?
-Cóż, właściwie, tak.
Bree otworzyła usta, była coraz bardziej zdziwiona. Po chwili, uśmiechnęła się, co rozbawiło nieco Orsona.
-Oczywiście, chętnię pójdę z Tobą do kina.
-Wspaniale, cieszę się. - powiedział rozbawiony Orson, po chwili, Bree przyniosła jego drinka.-A Ty, dlaczego nie pijesz?
-Orson..ja...-zaczęła powoli Bree.- Boli mnie głowa.
-Więc Krwawa Mary, dobrze Ci zrobi.
-Nie, nie, po drinkach, mam jeszcze gorzej. - skłamała Bree, po czym poprawiła swój kostium - bo była fałdka na garsonce. - Widziałeś moje nowe kwiaty, tuż pod drzewem?
-Nie, wszystkie są takie piękne, że nie jestem w stanie znaleźć pojedyńczego kwiatu.
-Och, Orsonie,jesteś taki miły, ale ich jest cały rząd.
* * *
Wróciłam!- krzyknęła Lynette, podtrzymywując sporą ilość paczek. -Hej, jest ktoś tutaj?
-Mama! Mama! - Porter,zaczał skaać wokół matki, po chwili dołączył jego brat bliźniak – Preston, ciągle atakowali swoją mamę, tuląc ją, popychając na ściany i kopiąc. W końcu Lynette miała dość, od dwóch lat, ciągle to samo. Rzuciła torbami i poszukała Toma.
-Lynette, jesteś wreszcie. - pocałował ją, po czym ona uśmiechnęła się szeroko.
-Tom,mam dość, Ty pewnie też.
-Co masz na myśli?
-Dzieci. Zabiją nas, gdy będziemy dziadkami. Musimy coś zrobić, póki nie jest za późno.
Tymczasem Poter, włączył telewizor, tak głośno że aż Lynette słyszała, co aktualnie jest emitowane. A była to, reklama:
„Masz problem z dzieckiem? Twoja trzy letnia córka -zachowuje się jak Królowa Elzbieta, a syn jak Osama Bin Laden? Nie zwlekaj, właśnie rusza piąta edycja programu „Super niania“. Zgłos się już teraz, do Niani Margaret Jones i pozwól sobie – na nowe życie.“
Lynette spojrzała dziwnie, na swojego męza. On niestety, wiedział co jej chodzi po głowie.
-Nie, Lynette, nie zrobimy tego swoim własnym dzieciom.
-Tom, musimy, chcę dozyć siedemdziesiątki.
-Boże, Lynette, nie róbmy tego! To w końcu superniania!
-Zwykłe sobie nie dały rady, czas na przedrostek, super. - stwierdziła Lynette, chwytając za telefon.
Ida była znana z tego, że ma wiele przyjaciółek i zwierząt. Najbardziej kochała Misię.
Zawsze razem chodziły do barów,
na zakupy
a nawet na zebranie Starszych Pokoleń Fairview
dlatego moment kiedy....
Pies rozszarpuje futerko Misi, po chwili wychodzi z domu Ida. Spogląda na swoją kotkę:
-Boże! Misia! Pójść ją, demonie! - Ida odepchnęła psa, po chwili tuląc zmaltretowanego kotka.
-Już dobrze, czas najwyższy pogadac z tym Panem, od tego psa. - stwierdziła Ida.
Przebiegła ulicę, po czym podchodzi do jednego z domów- zaczyna energicznie pukać. Po chwili, otwiera jej drzwi jakiś męzczyzna. Patrzy na Idę z góry, gdyż jest większy o dobre cztery głowy.
-Proszę Pana, Pana pies, chciał zamordować Misię!
-Szatan, do nogi.
-Szatan? No tak, jak tak Pan nazywa swojego psa, to ja się nie dziwię że chce zabić kotkę.
-Proszę Panią, to jest zwykły pies. Szatan, do cholery, do nogi. - gdy szatan przybiegł, mężczyzna pożegnał Idę i odesłał z kwitkiem. Ida sama nie wiedziała, co sądzić o psie i jego właścicielu.
* * *
Wojny, wszyscy jakieś toczymy. Toczą je nawet zwierzęta.
Ida tuli do serca Misię, siadając na bujanym fotelu. Szepcze jej do ucha jakieś rymowanki, po czym mówi opiekuńczym tonem -Nie martw się, Misia, tak tego nie zostawię.
Toczą je mąż i żona, chociaż są gotowi na wszystko, aby to małżeństwo przestało
tnieć.
Dzwoni telefon, Gabrielle nie odbiera: Please leave your message, after the tone
Gabrielle, musimy pogadać
-Spadaj Carlos.- mruknęła Gaby, ćwicząc jogę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orson83
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 11:23, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne masz talent
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|