|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:16, 11 Cze 2012 Temat postu: You're so beautiful |
|
|
Cześć, postanowiłam coś napisać, oceńcie jak wyszło
You're so beautiful
Nazywam się Katherine Mayfair i na przyjęciu z okazji pokonania raka przez moja przyjaciółkę, wykrzyczałam, że uprawiam seks z moją współlokatorką. Fajnie, nie?
***
Po rozmowie z Karen miałam pustkę w głowie. Lubiłam Robin, nawet trochę za bardzo, jednak całe moje życie dbałam o swój idealny wizerunek. Nienawidziłam plotek. Ale w końcu byłam w szpitalu psychiatrycznym, czy może być gorzej? Uśmiechnęłam się.
***
Znalazłam Robin w kuchni testowej.
- Hej, Bree – przywitałam się z przyjaciółką. – Ja jej pomogę, możesz iść – powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć, Kath. Świetnie! – Zdjęła fartuch. – W takim razie do zobaczenia i powodzenia – powiedziała i zniknęła za drzwiami.
- Cześć, kochanie. – Podeszłam do Robin i złożyłam na jej ustach delikatny pocałunek.
- Skąd ta zmiana? – zapytała, łapiąc mnie za rękę.
- Przestałam przejmować się opinią innych. Kiedyś trzeba wyluzować. – Zaśmiałam się.
- No to do roboty! – Robin klasnęła w dłonie, ciesząc się jak małe dziecko, a ja ubrałam fartuch.
Gdy skończyłyśmy, wyglądałyśmy tragicznie. TRAGICZNIE. Miałyśmy mąkę we włosach i na ubraniach, krem na twarzach.
- Myślę, że zasłużyłyśmy na gorącą kąpiel. – Mrugnęłam do niej i złapałam za rękę.
Wyszłyśmy z kuchni i trzymając się za ręce poszłyśmy do domu, cały czas się śmiejąc.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg przyciągnęłam ją do siebie i pocałowałam. Mogę przysiąc, że zanim zamknęłam drzwi zobaczyłam zszokowane spojrzenie Bree i uśmiech na twarzy stojącej obok niej Karen.
Po dłuższej chwili oderwałyśmy się od siebie i poszłyśmy na górę. Puściłam wodę do wanny i kiedy była już pełna, zaprosiłam do łazienki Robin. Pocałowałam ją, ale poślizgnęłyśmy się na rozlanej na podłodze wodzie i wylądowałyśmy w ubraniach w wannie. Wybuchłam śmiechem – ostatni raz wpadłam tak z Susan, gdy walczyłyśmy o Mike’a. Napotkałam spojrzenie Robin i pocałowałam ją.
***
Leżałyśmy przytulone, aż woda nie wystygła, jednak mimo to, dalej było nam gorąco. Patrzyłam jak Robin wstaje i wychodzi z wanny, jak krople wody spływają po jej nagim ciele. Od razu podążyłam za nią. Stanęłam za nią przed lustrem i położyłam ręce na jej biodrach, po czym przesunęłam je kilka razu w górę i w dół.
- Jesteś piękna – wyszeptałam i złożyłam na jej ramieniu delikatny pocałunek, na obojczyku, na szyi. Na ustach...
***
Gdy w końcu udało nam się wyjść z łazienki, ubrałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Poszłam zrobić kawę, a Robin usiadła na kanapie.
Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ja otworzę! – Robin podbiegła do drzwi, a ja wstawiłam wodę. – Och, cześć Bree.
- Witaj, Robin. Przyniosłam wasze ciasto.
- Dzięki. – Wyobraziłam sobie prześliczny uśmiech Robin i kąciki moich ust mimowolnie się podniosły.
- Bree! Jak miło cię widzieć. – Wyszłam z kuchni. – Może zostaniesz na kawę?
- Z miłą chęcią – odparła i poszła z Robin do salonu.
Przyniosłam kawę i pokrojone ciasto, postawiłam na stole i usiadłam na kanapie koło Robin, chwytając jej rękę. Gdy poczułam ciepło jej skóry, przeszedł mnie dreszcz.
- Bree, co u Orsona?
- Cały czas stara się pogodzić ze swoją sytuacją, ale zmierzamy w dobrym kierunku. Chyba już mi wybaczył. – Uśmiechnęła się smutno, po czym wzięła kubek w obie ręce i wbiła wzrok w jego zawartość.
Spojrzałam Robin w oczy i oparłam głowę na jej ramieniu, co wzbudziło zainteresowanie Bree. Patrzyła na nas… ciepło i ze zrozumieniem. Nie tego spodziewałam się po Bree.
- Chyba będę już się zbierać, muszę zając się Orsonem. Dziękuję za kawę i ciasto, wyszło naprawdę dobre.
Wstałam i odprowadziłam ją do drzwi.
- Jesteś szczęśliwa? – zapytała szeptem.
- Jak nigdy w życiu – odparłam z uśmiechem.
- To dobrze, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. – Uścisnęłam ją na pożegnanie i zamknęłam drzwi.
Odwróciłam się i zobaczyłam Robin opartą o framugę.
- To prawda? To co przed chwilą powiedziałaś?
- Chyba tak. – Uśmiechnęłam się, a do oczu napłynęły mi łzy. Zauważyłam, ze oczy Robin też się zeszkliły.
- Boże, jesteśmy takie żałosne. – Zaśmiałam się i chwyciłam w ramiona.
- Wiem. – Płakała i śmiała się jednocześnie.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Buffie dnia Pon 19:20, 11 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:54, 11 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jestem Katherine Mayfair i na przyjęciu z okazji pokonania raka przez moja przyjaciółkę, wykrzyczałam, że uprawiam seks z moją współlokatorką. Fajnie, nie? | Fajnie, fajnie :p Będzie jeszcze fajniej, jak napiszesz ciąg dalszy (aaa i jakoś zatytułujesz swoje opowiadanie );p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:02, 11 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
dobra, więcej narazie nie mam, ten ff jest tak dziwny, że jakaś masakra, jeszcze nigdy czegoś takiego nie pisałam XD
Budzik o godzinie 6 rano zawsze był wybawieniem. Kiedyś od koszmarów, teraz pozwalał mi na bezkarne oglądanie osoby leżącej w moim łóżku.
Wyłączyłam go, oparłam głowę na ręce i z uśmiechem przyglądałam się śpiącej obok Robin.
Była piękna. Blond loki rozrzucone na fioletowej pościeli, długie rzęsy, kształtne usta, które tyle razy spotykały się z moimi. Zaczęłam bawić się kosmykiem jej włosów, owijając go sobie wokół palca.
Po chwili usłyszałam pukanie, więc narzuciłam szlafrok i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Susan.
- Cześć, Susan – przywitałam ja z uśmiechem.
- Cześć, Kath. Jadę dzisiaj kupić drogie buty do mojej drogiej sukienki, jedziesz ze mną?
- Niestety, ale nie mam czasu.
- Proszę, nie zbywaj mnie. Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami, chcę do tego wrócić.
- Ja też, ale dzisiaj naprawdę nie dam rady, jestem…
Przerwała mi Robin, zbiegająca po schodach.
- Cześć, Susan! Kochanie wzięłam jakąś bluzkę z twojej szafy, mam nadzieję, że się nie pogniewasz – powiedziała, uśmiechając się szeroko. Miała na sobie bluzkę, którą Adam oddał mi zanim odszedł, mówiąc, że uwielbia na mnie patrzeć, kiedy rano chodzę w niej po domu – odpowiadałam mu wtedy, że oszalał, bo w końcu, co może być pięknego w starej bluzce? Ale teraz zrozumiałam. Robin wyglądała zabójczo. Zorientowałam się, że stoję jak zaczarowana z otwartymi ustami, więc szybko je zamknęłam i odwróciłam się do Susan.
- Jak mówiłam, jestem dziś trochę zajęta – powtórzyłam z przepraszająca miną.
- Rozumiem, może innym razem. – Uśmiechnęła się i odeszła.
Podeszłam do Robin i objęłam ją w talii.
- Wyglądasz cudownie – wyszeptałam, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jej ustach.
Poczułam, jak serce zaczyna mi walić, a oddech przyspiesza.
***
Nie chcąc okłamać Susan postanowiłyśmy wybrać się wieczorem do klubu. Robin ubrała czarną mini, ja postawiłam na czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami – Robin powtarza, że uwielbia moje piegi.
Przed wyjściem stanęłyśmy przed lustrem, by stwierdzić, że wyglądamy bosko – skromnie mówiąc oczywiście. Nachyliłam się do Robin, by pocałować ją w szyję, po czym wyszłyśmy przed dom, czekając na zamówioną wcześniej taksówkę.
W klubie było głośno i tłoczno. Trzymając się za rękę przepchałyśmy się do baru, usiadłyśmy i zamówiłyśmy drinki. Wzięłam kieliszek od barmana i opróżniłam go za jednym razem, Robin zrobiła to samo. Położyłam rękę na jej kolanie, wiedząc, że jest to niestosowne, ale kto by się tym przejmował. Robin zadrżała. Ha, o to mi chodziło! Zaczęłam sunąć palcami wzdłuż jej uda, jednocześnie patrząc na wyraz jej twarzy – miała zamknięte oczy i lekko przygryzioną wargę.
- Kath, nie tutaj – wyszeptała, a ja mimo hałasu ją usłyszałam. – Chodź, zatańczymy. – Złapała moją rękę i pociągnęła mnie na parkiet.
Muzyka nie należała do moich ulubionych, ale dałam radę, czekając tylko na chociaż jedną wolną piosenkę. Gdy się w końcu doczekałam, objęłam Robin w talii i położyłam głowę na jej ramieniu. Powoli opuściłam rękę, tak, że wylądowała na jej pośladku – nie przeniosła jej, co mnie ucieszyło. Zaczęła muskać palcami moje odkryte plecy, co sprawiło, że zadrżałam.
- Kochanie, sama mówiłaś, że nie tutaj – szepnęłam jej prosto do ucha i poczułam jak się uśmiecha.
Spojrzałam jej w oczy i namiętnie pocałowałam. Poczułam na sobie spojrzenia tańczących obok ludzi, ale przecież obiecałam, że przestanę się nimi przejmować. Przycisnęłam Robin bliżej do siebie (o ile było to jeszcze możliwe) i pogłębiłam pocałunek. Nasze klatki piersiowe zaczęły się o siebie ocierać, a Robin jęknęła. Chyba wystarczy tego przedstawienia. Oderwałyśmy się od siebie i ze śmiechem, trzymając się za ręce wyszłyśmy z klubu.
- No, Kath, nie spodziewałam się tego po tobie!
- Jeszcze wiele razy cię zaskoczę. Kto wie, może nawet tej nocy – mrugnęłam do niej i podeszłam bliżej ulicy, by złapać taksówkę. W końcu mi się udało, po 15 minutach, rozumiecie to? 15 minut łapałam taksówkę. Przypuszczam, że Robin zrobiłaby to szybciej, ale jak już się coś zaczyna, to się to kończy. W każdym razie, po tych 15 minutach wsiadłyśmy do taksówki.
- Wisteria Lane 4356 – powiedziałam i oparłam głowę na ramieniu Robin.
- Heeej, gdzie się podziała Kath-imprezowiczka? – Robin przytrzymała moją głowę, tak by spojrzeć mi w oczy.
- Wypaliła się, gdy próbowała zatrzymać taksówkę – odparłam, całując ją.
- To lubię – wyszeptała mi w usta i położyła rękę na moim kolanie.
Podniosłam się i okrakiem na niej usiadłam, odrzucając włosy do tyłu. Robin zaczęła całować moją szyję, idąc w górę. Jęknęłam, gdy przygryzła moje ucho.
Nagle auto gwałtownie zjechało na pas obok, wywołując salwy klaksonów od innych kierowców.
- Hej, patrz na drogę, nie tylną kanapę! – krzyknęłam.
Robin zachichotała, po czym pocałowała mnie delikatnie w usta.
- Chyba nie powinnyśmy tu tego robić, możemy nie dotrzeć do domu – margnęła do mnie, a ja zeszłam z niej i usiadłam z boku, jednak cały czas patrzyłyśmy sobie w oczy i trzymałyśmy się za ręce.
Niecierpliwie czekałam, aż dojedziemy na miejsce, więc gdy tylko się zatrzymaliśmy zapłaciłam za kurs i prawie, że wyskoczyłam z taksówki. Robin zaczęła się ze mnie śmiać, ale poszła za mną równie szybko.
- W końcu w domu – powiedziałam, siadając na kanapie.
- Fajny wypad, musimy go kiedyś powtórzyć. Może dostaniemy zniżkę na drinki za ten popis. – Zaśmiała się. Podeszła do barku i wyjęła butelkę wina i dwa kieliszki. Podała mi jeden, który opróżniłam od razu, więc dolała mi więcej i usiadła obok.
- Zmieniłaś się – stwierdziła, przyglądając mi się. – Nie mówię o wyglądzie, jesteś idealna, tylko o zachowaniu. Zmieniłaś swoje cele.
- Możliwe. Staram się jak mogę, by nie przejmować się opiniami innych. Ale mimo to dalej jestem sobą – pedantyczną perfekcjonistką – odparłam z uśmiechem.
- Nie przeszkadza mi to – zapewniła mnie i pogłaskała po policzku.
Przytrzymałam jej dłoń i wtuliłam się w nią. Może wam się wydawać to dziwne, ale potrzebowałam jej dotyku, jak niczego innego.
- Uzależniłam się od ciebie – powiedziałam niby z wyrzutem. – Uzależniłam się od twojego dotyku, zapachu, głosu, twoich pocałunków.
- I jak się z tym czujesz?
- Fantastycznie.
Podałam jej dłoń i wstałyśmy z kanapy, po czym pociągnęłam ją na środek pokoju, objęłam i zaczęłyśmy się powoli kołysać. Śmieszne, nie? Było mi tak dobrze, ta chwila mogłaby trwać wiecznie, chłonęłam bliskość Robin.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Buffie dnia Pon 20:02, 11 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:27, 11 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ja postawiłam na czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami | ...zawsze uważałam, że Kath powinna mieć bardziej seksowną garderobę xpp
Cytat: | Po chwili usłyszałam pukanie, więc narzuciłam szlafrok i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Susan.
- Cześć, Susan – przywitałam ja z uśmiechem.
- Cześć, Kath. Jadę dzisiaj kupić drogie buty do mojej drogiej sukienki, jedziesz ze mną?
- Niestety, ale nie mam czasu.
- Proszę, nie zbywaj mnie. Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami, chcę do tego wrócić.
- Ja też, ale dzisiaj naprawdę nie dam rady, jestem…
Przerwała mi Robin, zbiegająca po schodach. |
ahh nie wiem dlaczego, uwielbiam tą scenę hahaha xp
Oczywiście czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:32, 11 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
szalejesz z gifami
też uwielbiam tę scenę, potem ta mina Susan i "is there anything you wanna tell me?" haha XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Sob 0:21, 16 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
jestem tym załamana, naprawdę :<
Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy. Alkohol i głośna muzyka się na mnie zemściły. Nie wiem jakim cudem dotarłam do sypialni, ale rano obudziłam się we własnym łóżku. Przypuszczam, że to lepiej zaprawiona w piciu Robin mnie tu przyciągnęła i pomogła się rozebrać. W każdym razie, jeśli zapomni się o bólu głowy – nie ma tragedii. Wstałam, ubrałam szlafrok i zeszłam na dół, skąd dochodził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Ach, kawusia!
- Cześć, Kath. – Robin pocałowała mnie na przywitanie i postawiła przede mną na stole wybawienia, czyli kubek gorącej kawy. Wypiłam kilka łyków, po czym odstawiłam kubek.
- Cześć, skarbie, dzięki. – Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
Po Robin nie było widać, żeby miała kaca. Jej życie było wieczną imprezą, była przyzwyczajona.
Spojrzałam na zegarek. Dwunasta. CO?! DWUNASTA!
- O ch****a, jestem spóźniona, Bree mnie zabije. – Poderwałam się z krzesła i pobiegłam na górę. Szybko ubrałam pierwsze lepsze spodnie i koszulkę, płaskie buty i zeszłam na dół. Dopiłam kawę, pocałowałam Robin i wybiegłam z domu.
- Bree, przepraszam – krzyczałam, jeszcze zanim weszłam do kuchni.
- Katherine, to do ciebie nie podobne – powiedziała spokojnie Bree.
- Wiem, przepraszam, po prostu za dużo wczoraj wypiłam.
- Rozumiem, zabierajmy się do pracy, obsługujemy dzisiaj bal charytatywny.
Stukające garnki, talerze i sztućce to ostatnie, czego potrzebowałam tego dnia, ale była to moja praca, którą musiałam wykonać. Więc kiedy o godzinie pierwszej w nocy wróciłam do cichego domu i zastałam Robin śpiącą na kanapie, poczułam ulgę.
Położyłam się koło niej, dopasowując się do jej ułożenia ciała, przykryłam się kocem i bardzo szybko zasnęłam.
Kolejny dzień był dla mnie łaskawszy, po kacu nie było ani śladu, a mimo krótkiego snu czułam się wypoczęta.
Odwróciłam się twarzą do Robin i zobaczyłam, że nie śpi, tylko przygląda mi się z zaciekawieniem.
- Hej – powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. – Co tak patrzysz?
- Późno wróciłaś.
- Wiem, przepraszam.
- Rozumiem. – Pogłaskałam ja po policzku.
- Co powiesz na wspólny prysznic w ramach przeprosin? – Mrugnęłam do niej i wygrzebałam się spod koca.
Weszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. O Boże. Oczy zapuchnięte, każdy włos w inną stronę.
Puściłam wodę i weszłam pod prysznic. Och, jak dobrze…
Usłyszałam otwierane drzwi i po chwili dołączyła do mnie Robin. Przywitałam ją namiętnym pocałunkiem. Robin wzięła mydło do ręki i zaczęła sunąc nim po moim ciele. Najpierw łydki, powoli szła do góry po udach, biodrach, brzuchu, piersiach, przy których zatrzymała się na dłużej, szyja. Och. Odebrałam Robin mydło i powoli przesunęłam nim po jej brzuchu, następnie po biodrach, pośladkach. Jęknęła. Uśmiechnęłam się i zbliżyłam się do niej. Czułam jej gorący oddech na swojej twarzy. Spojrzałam w jej zielone oczy i wpiłam się w jej usta.
Nagle na moje ciało spłynął strumień zimnej wody. Brrr. Za chwilę kolejny, aż po ciepłej wodzie nie było śladu.
- ch****a. – Zakręciłam wodę i wyszłyśmy spod prysznica. Byłyśmy całe w mydle. Fajnie, nie?
Owinęłyśmy się ręcznikami i przeszłyśmy do sypialni. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer.
- Cześć, Mike! Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie, ale nie mamy ciepłej wody, mógłbyś wpaść, coś z tym zrobić?
- Przykro mi Katherine, ale na całej Wisteria Lane nie będzie ciepłej wody jeszcze przez kilka godzin.
- Och, dzięki. – Odłożyłam słuchawkę.
- I co?
- Nie będzie ciepłej wody przez kilka godzin.
- Świetnie, mam fantastyczny pomysł!
***
Gdybym wiedziała, jak skończy się „fantastyczny” pomysł Robin, w życiu bym się na niego nie zgodziła. Ale Robin po prostu kazała mi ubrać bikini i wyjść przed dom. Spodziewałam się, że będziemy się opalać, więc możecie sobie wyobraził szok jaki przeżyłam, kiedy zostałam „przywitana” zimną wodą z węża ogrodowego. Zaczęłam piszczeć, uciekać i śmiać się jednocześnie – krótko mówiąc, zachowywałam się jak jakaś pijana nastolatka. Słyszałam także perlisty śmiech Robin, który sprawiał, że miękły mi nogi. Zatrzymałam się, więc Robin wyłączyła wodę. Powoli, kręcąc biodrami podeszłam do niej. Robin nie wyczuła podstępu i przewiesiła wąż przez płotek. Objęłam ją jedną ręką i pocałowałam, a drugą podniosłam szlauch. Wycelowałam w plecy Robin i włączyłam wodę. Robin krzyknęła i aż podskoczyła. Zaśmiałam się. To było epickie.
- Ty podstępna… - Rzuciła się na mnie i przewróciłyśmy się. Leżałam na trawie, cała mokra, a Robin siedziała na mnie okrakiem. Położyłam dłonie na jej biodrach, a ona nachyliła się nade mną i pocałowała. Usłyszałam gwizd. Stop, chwileczkę! GWIZD? Podniosłam głowę i zobaczyłam, że mamy towarzyst2o – Tom Scavo, Carlos Solis, Mike Delfino, Keith i Roy stali za płotem i z uwagą śledzili każdy nasz ruch.
- Cześć, chłopcy. – Zalotnie im pomachałam i wróciłam do całowania Robin. Oddała pocałunek, a jedną dłoń przesuwała wzdłuż mojego uda.
- Mike, możesz tu na chwileczkę podejść? – Desperacja w głosie Susan była wyczuwalna na kilometr.
- Carlosie Solis, nie uważasz, że troszeczkę przesadzasz? – W głosie Gabi nie było ani trochę desperacji. Było za to coś, na dźwięk czego każdy dbający o swoje zycie powinien uciekać, gdzie pieprz rośnie.
- Ej, idziemy – Roy wyszeptał do Toma i Keitha.
Głosy ucichły, więc musieli sobie pójść.
- Fajnie było. – Stwierdziła Robin, pomagając mi wstać.
- Zdecydowania. – Przyciągnęłam ją do siebie.
- Eeee, Katherine?
- Mhm?
- Możemy porozmawiać? – Oderwałam się od Robin, by zobaczyć kto to. Lynette.
- Hej, Lynette, co u ciebie?
- Byłoby lepiej, gdybyś nie urządzała takich scen u siebie w ogrodzie.
- Świetnie to ujęłaś. Mój ogród. – Sexy Bitchy Mode – Activated.
- Odgrodzony zaledwie metrowył płotkiem od ulicy, po której chodzą nasi mężowie i dzieci.
- Nikt nie kazał im tego oglądać. – Mrugnęłam do niej.
- Idziesz, Kath? – Usłyszałam głos Robin dochodzący z domu, a za chwilę zobaczyłam górę od jej bikini lecącą w moją stronę.
- Wybacz, Lynette. Jak widzisz, jestem trochę zajęte. Pogadamy później. Cześć, Bob! Cześć, Lee! – Pomachałam do przyjaciół i pobiegłam do domu, zabierając po drodze stanik Robin.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Sob 13:45, 16 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Powoli, kręcąc biodrami podeszłam do niej. Robin nie wyczuła podstępu i przewiesiła wąż przez płotek. Objęłam ją jedną ręką i pocałowałam, a drugą podniosłam szlauch. Wycelowałam w plecy Robin i włączyłam wodę. Robin krzyknęła i aż podskoczyła. Zaśmiałam się. To było epickie. |
Dawno się tak nie uśmiałam xD Geez...aż boję się pomyśleć co będzie dalej xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Nie 11:51, 17 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
no, w końcu gif, którego nie znam XD
- Wróciłam! – krzyknęłam, przekraczając próg.
- W kuchni. – Coś w głosie Robin było nie tak, więc szybko do niej pobiegłam. Miała na sobie różowy dres, siedziała na blacie i piła herbatę. Oczy miała zapuchnięte, czarne smugi spływały po jej policzkach, trzęsła się. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Co się stało? – zapytałam, głaszcząc ją po włosach.
- M-moja m-mama. Miała wy-wypadek.
- Och, skarbie. – Wytarłam jej łzy i jeszcze mocniej do siebie przycisnęłam. – Wszystko będzie dobrze.
Płakała jeszcze przez godzinę, aż w końcu zabrakło jej łez. Zaprowadziłam ją do sypialni, przykryłam kocem i dałam dwie tabletki nasenne. Sama położyłam się obok i trzymałam ją za rękę, dopóki nie zasnęła.
Wzięłam do ręki telefon i wykręciłam numer.
- Halo?
- Cześć, Bree, jest sprawa. Mogę cię prosić o urlop do końca tego tygodnia?
- Katherine, przecież…
- Tak, wiem. – przerwałam jej. W tym tygodniu są dwie imprezy, ale muszę się zająć Robin, straciła matkę w wypadku…
- Och, współczuję. Myślę, że dam sobie jakoś radę sama.
- Dzięki. Do usłyszenia.
- Pa.
***
Robin obudziła się pierwsza, poczułam jak się kręci, więc powoli otworzyłam oczy. Wpatrywała się w ekran swojego telefonu. Podniosłam się na łokciach i zajrzałam jej przez ramię. Jej zdjęcie z mamą. Pogłaskałam ją po ramieniu, a ona przytrzymała moją rękę i splotła nasze palce.
- Wszystko będzie dobrze. – Powtarzałam ten tekst już tyle razy, że miałam go już dość. Robin pewnie też.
- Pogrzeb jest w sobotę, pojedziesz ze mną?
Co? Poznać jej rodzinę. O ch****a.
- Proszę – dodała błagalnym tonem.
- Pewnie, że z tobą pojadę. – Nie zabrzmiałam chyba zbyt pewnie, ale to i tak wystarczyło Robin.
- Dziękuję.
- Dla ciebie wszystko. – Uśmiechnęłam się.
***
Zeszłyśmy na dół, ja poszłam do kuchni, żeby zaparzyć dla Robin ziółek uspokajających, a ona do salonu, położyć się na kanapie.
- Dzięki. – Wzięła ode mnie kubek i upiła łyk.
Położyłam się obok niej, mocno do siebie przyciskając.
Robin przerwała milczenie.
- Straciłaś kiedyś kogoś? – zapytała szeptem.
- Córkę – odparłam pustym głosem.
Dylan. Wayne. Lalka. Szafa.
Obrazy przesuwały się mojej głowie coraz szybciej.
- Kath! Katherine! – Usłyszałam głos Robin, ale dochodził jakby z oddali.
- Kath! – Głos stawał się głośniejszy i coraz bardziej wyraźny.
Poczułam, że Robin trzyma mnie za ramiona.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze, będzie dobrze – powtarzała te słowa jak mantrę.
Zaczynałam odzyskiwać świadomość. Trzęsłam się i płakałam. Rzuciłam się w ramiona Robin.
- Nie powinnam była pytać. Przepraszam.
- Nie przepraszaj – wyjąkałam, dławiąc się łzami.
Pozostałe dni spędziłyśmy na bezcelowym kręceniu się po domu i leżeniu na kanapie.
***
W sobotę o godzinie 6 wyruszyłyśmy w drogę. Jechałyśmy 3 godziny, więc kiedy wreszcie dotarłyśmy na miejsce, wyskoczyłyśmy z samochodu i poszłyśmy na krótki spacer w celu rozprostowania nóg.
- Stresuję się – przyznałam, gdy byłyśmy już w drodze powrotnej na cmentarz.
- Nie masz czym, tata cię pokocha – zapewniła mnie i złapała za rękę. Przeszedł mnie dreszcz. Czy kiedykolwiek przestanę na to reagować?! Pewnie nie…
- Robin! – mężczyzna pod 60 zmierzał w naszym kierunku.
- Tata! – Robin pociągnęła mnie za rękę w jego kierunku i puściła dopiero, gdy byłyśmy przy nim, żeby go przytulić. – Tato, poznaj Katherine.
- Bardzo mi miło, Katherine. – Podałam mu rękę.
- Mnie również, Jack. – Ucałował moją dłoń.
- Przykro mi z powodu twojej straty.
- Dziękuję. – Skinął głową. – Cieszę się, że moja mała córeczka znalazła w końcu szczęście. – Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech i złapałam Robin za rękę. Spojrzała mi w oczy i ścisnęła moją dłoń. Och… Nogi mi zmiękły.
- Już czas. – Jack ruszył w kierunku cmentarza, a my poszłyśmy za nim.
Podczas ceremonii najbliżsi członkowie rodziny zabierali głos, by podzielić się swoimi wspomnieniami.
- Jedyne, czego żałuję, to, że nie powiedziałam jej ile dla mnie znaczy, gdy jeszcze mogłam. – Robin zakończyła swoją przemowę. – Kocham cię – dodała bezgłośnie, patrząc mi w oczy.
Po policzku spłynęła mi łza. Szybko ją wytarłam i z delikatnym uśmiechem odpowiedziałam: Kocham cię.
Robin położyła czerwoną róże na trumnie i dołączyła do mnie. Ujęłam jej dłoń.
- Dziękuję – szepnęła mi do ucha i lekko pocałowała w policzek. – Możemy jechać.
***
- Kath?
- Mhm? – Na chwilę spuściłam wzrok z drogi, by spojrzeć na Robin.
- Chyba zacznę szukać pracy. Nie chcę siedzieć cały dzień sama w pustym domu.
- Masz rację, nie powinnaś być sama przez tyle czasu – poparłam ją. – Co chcesz Robić?
- Kiedyś studiowałam pedagogikę, może Susan dałaby radę załatwić mi coś w swojej szkole.
- Świetnie! – Spojrzałam jej w oczy – źrenice miała rozszerzone, była taka podekscytowana! Uśmiechnęłam się.
***
- Ja lecę, baw się dobrze i powodzenia! – Pocałowałam ją na pożegnanie i wyszłam.
Weszłam do kuchni testowej i zastałam Bree, już przygotowującą jakieś danie.
- Hej, Katherine, dobrze, że jesteś, chcę wypróbować nowy przepis.
- Cześć, Bree. Z chęcią pomogę.
- Ok, w takim razie do roboty.
Tego dnia było wyjątkowo cicho, sama nie wiem dlaczego. Uwinęłyśmy się w miarę szybko i o 19 wróciłam do domu.
- Robin, jesteś?
- Już idę!
Zbiegła po schodach. Miała na sobie czarną spódnicę i czerwony top z dekoltem. W ręku trzymała szampana.
- Czyżbyś… - Wskazałam palcem na butelkę.
- Tak! Udało się, dostałam pracę! – Rzuciła mi się na szyję.
- To fantastycznie, gratulacje! – Spojrzałam na siebie w lustrze. – Daj mi chwilę, przebiorę się i możemy świętować.
Pobiegłam na górę, rozpuściłam włosy i ubrałam granatową sukienkę bez ramiączek ze złotym zamkiem na całej długości. Usta pociągnęłam błyszczykiem i przejrzałam się w lustrze. Wyglądało to nieźle, więc zeszłam na dół.
- Wow. – Robin wytrzeszczyła oczy.
- Uznam to za komplement. – Uśmiechnęłam się i porwałam ją w objęcia.
Podała mi kieliszek z szampanem, więc upiłam łyk i odstawiłam na stolik, przypominając sobie jak skończyło się to ostatnio.
Włączyłam muzykę.
- Czy mogę panią prosić? – Podałam jej rękę.
- Ależ oczywiście. – Ujęła ją.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:44, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Nie wiem dlaczego, ale jak czytałam tą część pomyślałam o Kegan xDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:17, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
Jeśli się mogę spytać, to kto to jest "kegan"? Z góry dziękuję za odpowiedź.
(/OFFTOP)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Pon 22:10, 18 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:48, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
Dla nieoglądających BOP:
"to" jest kegan ;p
(/OFFTOP)
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:31, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
ACH!!! Kate Murphy + Megan Hunt = Kegan! *Cieszy się jak czubek* Dzięki i masz pochwałę za cierpliwość do mnie.
(/OFFTOP)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Pon 22:11, 18 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:44, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
Spoko Chyba niewiele osób ogląda BOP ;p
Btw skoro jestem cierpliwa, to są szanse, że doczekam się odpowiedzi na pw odnośnie szablonu?
(/OFFTOP)
Buffie skoro napisałaś 62str to rozumiem, że niedługo kolejna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:08, 18 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
Q.m.c. napisał: | (...) Btw skoro jestem cierpliwa, to są szanse, że doczekam się odpowiedzi na pw odnośnie szablonu? (...) |
Mojej? Nie ma szans, bo ja jestem z takich co prędzej coś spi****lą, niż naprawią. Mogę conajwyżej zastosowac taki trick jak z Senioritą-Qabi, czyli awansować się tymczasowo do stopnia konta administracyjnego. OK?
(/OFFTOP)
Opowiadanie bez zarzutu. Kolejna pochwała leci!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Buffie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: z szafy Płeć:
|
Wysłany: Wto 8:56, 19 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Dzięki
Kolejna część będzie dopiero, jak mój laptop wróci z Czech z naprawy
Co do stron, mam 89
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|