|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Sob 14:48, 30 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Troszkę mnie dziwi że Andrew mmówi Susan po imieniu, ale cała reszta fajna. Nieco krótkie, ale na prawdę fajne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tom S.
Moderator
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Skąd: Wlkp Płeć:
|
Wysłany: Nie 15:48, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
He he ten pierwszy kawałek - Susan i ta prostytutka w areszcie.. Odrazu przypomniało mi się, jak Bree trafiła do aresztu Bardzo fajne i jak zwykle czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Van De Kamp
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 1484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Pią 13:00, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: | Troszkę mnie dziwi że Andrew mmówi Susan po imieniu, ale cała reszta fajna. Nieco krótkie, ale na prawdę fajne. |
Moze faktycznie trochę dziwnie wyszlo, dlatego dzis naprawiam
...
- To pewnie dla tego, że Susan siedzi w więzieniu- odpowiedział beztrosko chłopak.
- O matko – powiedziała Bree i przeżegnała się - No i jak możesz tak mówić. Dla ciebie to jest pani Mayer a nie Susan.
-Taaaa - powiedział Andrew i odwrócił się na pięcie.
*** ***
- Susan Mayer – powiedział strażnik podchodząc do krat celi.
- Tak – powiedziała przez łzy Susan i podniosła głowę z kolan dziwki.
- Jest pani wolna
- Och – powiedziała tylko uradowana Susan, a prostytutka przestała pocieszająco głaskać ją po głowie – To wspaniale, ale jak, czy Juli już tu jest?
- Ja tam nic nie wiem. Proszę się pośpieszyć, w pokoju obok już czekają na panią.
- No tak. Dzięki za wszystko – powiedziała i pomachała przyjaźnie na do widzenia do współlokatorki celi.
Ledwo Susan opuściła cele, a kobieta lekkich obyczajów od razu odetchnęła z ulgą. Dawno nie widziała takiej ofiary losu i beksy. Kto to widział by ona pocieszała innych. Mało tego by ktoś zazdrościł jej życia i by w tak krótkim czasie zdążył wypłakać się jej na łonie i opowiedzieć w skróci cały swój życiorys? Chyba od tego teraz już nigdy nie zada tego głupiego pytania co na początku „Co się stało”.
Tymczasem już uradowana Susan otworzyła drzwi do pokoju gdzie miała na nią czekać jej wybawczyni, czyli Juli. Tymczasem gdy tylko otworzyła drzwi zauważyła Karla, swojego byłego. Ale nie miało teraz znaczenia, że są już po rozwodzie, Karl jest prawnikiem i to pewnie dzięki niemu jest już wolna. Tak też rozumując od razu rzuciła mu się na szyje i pocałowała w usta. Ponieważ w tej sytuacji Karl nic nie mógł powiedzieć mając usta zajęte, zszokowana Juli wzięła sprawę w swoje ręce. Zresztą jak zwykle.
- Mamo, co ty robisz? – spytała zdegustowana.
- Jak to co - odparła po chwili Susan – dziękuję twojemu tacie za ratunek, nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to wszystko było straszne?
- Taaaak, widzę , że ja tu już nie jestem potrzebny – powiedział Mike wychodząc z kąta pokoju.
Dopiero teraz Susan zauważyła swojego ukochanego i od razu puściła Karla cała czerwona na twarzy.
- Mike, co ty tu robisz?
- Widziałem Juli jak biegnie przez Wisteria Lane, jak zapytałem co się stało to mi wszystko opowiedziała. Stwierdziłem, że nie możesz być sama w takiej sytuacji, ale jak widać się myliłem.
- Och, Mike – powiedziała Susan i rzuciła mu się na szyję.
- O matko – powiedziała pod nosem Juli – Może przestaniesz tak soczyście wszystkim dziękować mamo!
- Dlaczego, przecież mojemu wybawcy należą się godne podziękowania – powiedziała po czym jeszcze raz pocałowała swojego ukochanego.
- No to musze cię zmartwić – przerwała Juli – ale żaden z tych panów nie jest twoim wybawcą.
Susan przestała przytulać się do Mike’a i spojrzała zdziwiona na córkę.
- To prawda - powiedział Karl – przyjechałem tu zaraz po telefonie Juli, by się dowiedzieć jak cię stad wyciągnąć i dowiedziałem się, że kaucja wynosi 10.000$, ale ktoś ją już wpłacił.
- Ale kto? – spytała niezbyt mądrze Susan
- No właśnie tego jeszcze nie ...- nie zdarzył dokończ bo do sali wszedł policjant.
- Pani Mayer, wszystko już jest załatwione, jest pani wolna i może opuścić posterunek. Aha a czy jest może tutaj Juli Mayer? – spytał funkcjonariusz
- Tak, to ja.
- Osoba, która wpłaciła kaucje prosiła by ci to przekazać – powiedział policjant podając jej kopertę.
- Ale kto to był – spytała po raz drugi Susan
- Tego niestety nie mogę powiedzieć, bo ta osoba chciała zostać anonimowa – powiedział i opuścił pokój.
Wszyscy popatrzyli z zaciekawieniem na Juli otwierająca kopertę.
„ To dla Ciebie wpłacam te pieniądze, bo wiem jak bardzo ważna jest dla Ciebie twoja mama, Słonce Ty moje.”
Zawsze Twój
- To znaczy od kogo to- po raz kolejny spytała Susan i spojrzała pytająco na córkę
-Nie wiem mamo – powiedziała ale w głowie już miała pewnego podejrzanego.
Mimo obaw Susan już tydzień później nikt na Wisteria lane nie mówił o jej przykrym incydencie. Nawet Bree jej nie osadzała co było dość niespotykane. Jednak Susan nie wiedziała, że Bree ma teraz inne sprawy na głowie.
- Kochanie jak ci idzie – spytał Rex wchodząc do kuchni
- Dobrze, już kończę. Pieczeń będzie gotowa za godzinę, akurat jak goście się rozgoszczą.
Rex nic nie powiedział tylko podszedł do niej i ją pocałował, Bree nie broniła się przed tym mimo, że zawsze twierdziła, że kuchnia to nie miejsce do tego typu „scen”. Ta sielanka przerwało trzaśniecie drzwi na piętrze.
- To, że zostaje w domu nie znaczy, że będę miła dla gości – krzyknęła Danielle zbiegając ze schodów
- Danielle, przecież wiesz, ze gość w dom to Bóg w dom – skarciła ja Bree – tata już od dawna chce nam przedstawić swojego przyjaciela i jego rodzinę i masz uszanować jego decyzje.
- Tak, tak – wtrącił się do rozmowy Andrew – tylko nie kaź nam słuchać jak się poznali. Aż nazbyt dobrze znamy ta historię. Tacie wypadła plomba poszedł do nowego dentysty i okazało się że oboje lubią golfa i ...
Jego opowiadanie przerwał dzwonek do drzwi.
-Pamiętajcie by zachowywać się jak cywilizowani ludzie – powiedziała Bree ściągając fartuszek i idąc do drzwi. Jednak zanim otworzyła przykleiła do twarzy swój „uśmiech idealnej pani domu”. Dopiero teraz była gotowa by przywitać nieznanych sobie gości. Jak tylko otworzyła drzwi i zobaczyła kto za nimi stoi milion myśli pojawił się w jej głowie. Miała wrażenie, że ta chwila trwa godzinę, dzień, miesiąc, a nawet rok. Jednak było to tylko złudzenie. Z transu wyrwał ją znajomy glos.
- Dzień dobry – powiedział mężczyzna wręczając jej bukiet kwiatów – pani pewnie jest żona Rex’a Bree? Ja jestem Orson Hodge, moja żona Alma –powiedział wskazując na rudzielca przy jego boku – a to nasza mała Tori – tym razem wskazał na może 6-letnia dziewczynkę między nimi.
Tego było już dla Bree za wiele dość, że jej niedoszły mąż z poprzedniego życia stoi za drzwiami nieświadomy tego kim dla niej mógł być to jeszcze przyszedł z ta flądra Alma i z dzieckiem?!? Przeciez Orson nie ma dziecka?!?Tylko tyle Bree zdolna była pomyśleć, zanim zrobiło jej się ciemno przed oczami i osunęła się na podłogę.
Obawiam się, ze to ostatnie opowiadanie przed moim wyjazdem. Najblizsze napisze po powrocie, czyli co najmniej za 3 miesiące. Mam nadzieję, że po tak dlugim czasie dalej bedzie się Wam chciało czytac moje wypociny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nina
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 2039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Katowic Płeć:
|
Wysłany: Pią 14:05, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Świetne! xD
Podoba mi się wątek z tajmniczym wybawcą Susan, podziękowaniami Sus dla Karla i Mike'a (faktycznie, tak jak mówiłaś, mam swoją czesc o Sus :*)
i Orson, Alma z Tori -
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 18:33, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ładny tekst, ciekawy jestem kto wpłacił kaucję za Sus. To może być TA osoba, ale wtedy TA osoba jeszcze nie była bogata.. wiec nie mam pojęcia .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dh_92
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 9:19, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, ale mi opowiadanie się nie podobo moze sam nie jestem jakimś wspaniałym twórcą opowiadań ale , moim zdaniem i jak dla mnie to opowiadanie nie ma tego czegoś. Ale przyznaję miałaś świetny pomysł i początek tez był świetny ale czegoś mi brakuje, jeszcze raz przepraszam i życzę dalszej weny twórczej:)
P.S. Przecież Bree nie jest aż tak religijna i nie używa takich słów jak flądra czy rudzielec:) notabene sama jest ruda!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
RaQuel
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 09 Sie 2007
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Płeć:
|
Wysłany: Pią 11:54, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajne, na początku były literówki, braki znaków interpunkcyjnych, ale jest lepiej Szczerze to bardziej zainteresował mnie wątek Susan niż Bree
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dh_92
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 16:15, 24 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
tak zapomniałem powiedzieć że ortografia i interpunkcja sie poprawiła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angie
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 27 Paź 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 16:55, 27 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Jak fajnie
Bree, żywy Rex, wszyscy na swoich miejscach, czego mi jeszcze potrzeba do szczęścia?
Ah, tak.
Lynette
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|