|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lady Van De Kamp
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 1484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Nie 9:54, 20 Sie 2006 Temat postu: Życzenie - by Lady Van De Kamp |
|
|
Ostatnio zaczęłam pisac nowe opowiadanie, jednak wena tak mocno mnie natknęła, że jest ono strasznie długie i ciągle powstaje. Z tego powodu postanowilam je podzielic na części i dzielic sie nimi z wami na bieżąco.
Opowiadanie jak zwykla w moim przypadku dotyczy Bree, ale pojawiaja sie w nim tez inne desperatki.
Po calym dniu sprzątania domu, Bree mała dość, a przecież musi sieę jeszcze przygotować do randki z Orsonem.
Lubiła tego mężczyznę, potrafił ją rozbawić i mieli podobne zainteresowania - oboje mieli świra na punkcie czystości i uwielbiali sprzątać.
Ale Orson to nie Rex. Jego nikt nie zastapi. Bree ciągle nie mogla sie pogodzić z jego śmiercią i każdego nowo poznanego męzczyznę porownywała do swojego zmarlego męża.
Bree odstawiła szczotkę do schowka i z zadowoleniem spojrzała na kuchnię.
- Doskonale. Wszystko, aż lśni. No i mam jeszcze troche czasu do przyjscia Orsona - pomyslała - Może napiję się herbaty?
Nastawiła wode i sięgnęła po puszke z herbatą. Jednak jej wzrok spoczął obok pojemniczka. Na półeczce stała jeszcze malutka buteleczka. Bree popatrzyla na nia niepewnie i przypomniała jej się wizyta cyganki.
* * *
2 lata wcześniej
Ding - dong. Zadzwonił dzwonek w domu Van De kampów.
Bree machinalnie podniosła się z krzesla by otworzyć.
- Przepraszam was na chwilę - powiedziała do zgromadzonych w salonie przyjaciółek.
- Nie przejmój sie nami, damy sobie radę - powiedziała Mary Alice i sie usmiechnęła.
Gdy Bree otworzyla drzwi zobaczyla najprawdziwsza cygankę - w długiej sukni, z chusta na glowie i milionem złotych bransoletek na rękach.
- Witaj kochana, moze powrózyc ci z kart - zapytała kobieta
- Nie dziękuję. Nie wierzę w takie rzeczy.
- Ale to tylko tarot. Karty zawsze mówią prawdę - przekonywała nieznajoma.
- Juz pani powiedziałam, ze nie wierze w takie hokus - pokus.
- Ale...
- Bree masz jakąś Sciereczkę bo przez przypadek wylałam kawę na stól - zaczęła zaklopotana Susan podchodząc do drzwi i nagle zobaczyla cyganke.
- Kawę na stół - wystraszyla się Bree i pobiegla do kuchni po ścierke.
Susan została z wróżką sam na sam w przedpokoju.
Gdy Bree wróciła ze szmatką do salonu Cyganka juz tam siedziała i wyciągała karty.
- Co tu sie dzieje? - spytała zaskoczona pani domu - Chyba ta kobiet nie bedzie wam wróżyc?
- Oj, Bree nie przesadzaj - powiedziała Gabrielle - to może byc niezła zabawa.
- To kto pierwszy? - zapytala cyganka.
- Ja - wykrzykneła Gabi - Jestem ciekawa co nowego dostane od Carlosa
Wszystkie kobiety popatrzyly na nia z zaskoczeniem.
- Tylko to cie interesuje? - spytala Susan - Ja bym chciala widziec czy gdzies tam w poblizu nie ma jakiegoś wspaniałego mezczyzny dla mnie.
- Och, nie faceci sa najwazniejsi - zaprzeczyla Lynette - Ja chce wiedzieć czy firma, w ktorej pracuje podpisze nowy kontrakt.
- No i czy bedziemy szczęsliwe? - podchwycila temat Mary Alice.
- Pokolei. - uspokoiła je wszystkie Cyganka - tak karty dużo wiedza - zaczęła mówic układając tarota.
- Susan w twoim zyciu zagosci jeszcze wspaniały mężczyzna, ale bedziesz z nim miala wiele trosk. Pamietaj nie trac nadziei. gabi pieniadze ne sa najwazniejsze, z czasem sie o tym praekonasz. Wszystko sie zmieni gdy zadbasz o ogród.
- O ogród? - spytała z niedowierzaniem gabi -Chyba nie myslisz, że zaczne grzebac w ziemi. Od tego jest ogrodnik.
Cyganka tylko sie usmiechnęła i kontynulowała - Lynette widze, że w twoim zyciu pojawi sie ktos nowy. No i w końcu dziewczynka. Bedziesz miec córke.
- O nie, co to to nie - zaprotestowała energicznie kobieta - Nie bedziemy miec z Tomem więcej dzieci. Poza tym on nigdy nie chcial miec córki.
- Nie chciał, ale ma - skwitowała cyganka.
- Ale je nie jestem w ciąży...
- A kto mówi, ze juz jesteś - przerwała obca - Co do ciebie Mary Alice to bedziesz dobrym duszkiem tych kobiet, zawsze bedziesz nad nmi czuwac. A ty Bree...
- Wystarczy tego - przerwala bree - nie chce sluchac tych głupot. Prosze juz z tad iść. ja jestem szczęsliwa i niczego od pani nie chce.
- tak, napewno jest pani szczęścliwa - powiedziala cyganka - w takim razie pójde juz. A gdyby jednak zmieniła pani zdanie to mam cos specjalnego - powiedziala i wreczyla Bree mała buteleczkę. - To magiczny napój, wystarczy kilka kropel, wypowiedziec zyczenie i cierpliwie czekac.
- W zyciu nie slyszalam wiekszj bzdury - oburzyla sie Bree - prosze wyjść.
Cyganka wzięła swoje karty i skierowała sie do wyjscia. zamykajac za soba drzwi usmiechnęła sie do Bree.
- Ale wariatka - jako pierwsza odezwała sie gabreille.
- Niexle stuknieta, ja i jeszcze jedno dziecko.
- No i co ial zanzcyc ten dobry duch?
- Mnie tam sie podobala, poznam kogos fajnego.
Wszystkie popatrzyly litosciwie na Susan.
- No co? - spytala Susan. - Bree co sobie zazyczysz?
- Chyba nie mówisz powaznie? - odparla Bree - nawte nie wiadomo co jest w tej buteleczce. Najlepiej bedzie ja to wyleje do zlewu.
- Nie! - krzyknela Susan. - jak nie chcesz to daj to mnie.
Bree popatrzyl an Susan ipodała jej buteleczkę.
- Ale to dziwne - powiedziala gabi.
- Cos konkretnego, czy cala ta sytuacja? - spyala Mary Alice
- zauwazyłyscie, że ona nie chciala pieniędzy - oparła gabrielle - To po co tak lazi po domach?
- Moze cos ukradła? - wystraszyla sie Lynette.
Bree pobiegla do przedpokoju sprawdzic komodę.
- Zrobie jeszcze herbaty - odparała Susan i poszła do kuchni. Tam otworzyła szafke i włozyla do niej buteleczke.
Po chwili kobiety znów siedzialy w salonie.
- Dziwne nic nie zginęło. - powiedziala Bree.
- to dobrze - ucieszyla sie Mary Alice - zrobilo sie późno, chyba juz pójdziemy. To nastepny czwartek u mnie?
* * *
A moze by tak zaryzykowac- pomyslała Bree i wlała kilka kropel magicznego plynu do herbaty.
Wzięła napójdo salonu i napiła się.
- Chcialabym dostać druga szansę od losu. Tym razem postapilabym inaczej, nie bylabym taka zasadnicza - powiedziała i polozyla sie na kanapie.
- Co tu tak ciemno? - ze snu wyrwał ja znajomy meski glos.
- Czyzbym usnela i nie zdązyla sie przygotowac na randkę - pomyślała.
- Usnęłas o tej godzinie?
- ja... - zaczęła i zerwała sie z kanapy. - Co ty tu robisz?
- jak to co? Wróciłem z pracy - powiedzial Rex i zapalil swiatło.
- Przeciez ty nie zyjesz! - krzyknelapobladla ze strach bree - nawet zmieniała ci krawat w trumnie!
- Slucham? - rex patrzyl na nia ze strachem w oczach. - Dobrze sie czujesz? Pilas cos?
- Nie jestem alkoholiczką! krzykneła Bree
Rex spojzał na nia z troska - Bree co sie stalo? - podszedl do niej i objął ją.
Bree przeszedl dreszcz.
- Jak to mozliwe? Skąd on sie tu wziął? - jeszcze przed chwila myslala, że to jej wyobraxnia plata jej figle, ale teraz czula jego zapach, dotyk. To wszystko bylo zbyt realne. Rex zaczął głaskac ja po glowie, tak jak jakies maledziecko. A Bree ie mogla sie ruszyc, cala zesztywniala. Po policzku splyneła jej lza i szybko wsiaknela w połe marynarki rex'a. Stali tak w siebie wtuleni 5 minut a Bree wydawalo sie, że minela wieczność. powoli zaczęła realnie mysleć.
Znów przypomniala jej się cyganka, buteleczka i wypowiedziane zyczenie.
- Czyzby to naprawde byl elksir szczęścia? - pomyslała - Ale to niemozliwe. A jednak wlasnie stala przytulona do rex'a. Z gonitwy mysli wyrwal ja glos męża.
- Juz dobrze?
- Tak, oczywiscie. To był tylko jakis koszmar. Śnilo mi sie, że ... odszedles - powiedziala i popatrzyla mu gleboko woczy. - Pewnie jestes glodny? Zaraz bedzie klacja.
Jestem ciekawa jak sie wam podobalo. Wszelka krytyka mile widziana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nina
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 2039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Katowic Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:30, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
1. Owacje na stojąco za pomysł!
2. Super powiązanie bohaterek z ich przeszłością (tą przepowiedzianą przez cygankę)
3. Wypowiedzi idealnie pasują do kazdej z dziewczyn
4. Super romantyczny watek
Jedyne co bym poprawiła to nieco stylistykę, ale to nie jest najważniejsze
Lady jesteś wielka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mati
V.I.P.
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 9:11, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Nina napisał: | 1. Owacje na stojąco za pomysł!
2. Super powiązanie bohaterek z ich przeszłością (tą przepowiedzianą przez cygankę)
3. Wypowiedzi idealnie pasują do kazdej z dziewczyn
4. Super romantyczny watek
Jedyne co bym poprawiła to nieco stylistykę, ale to nie jest najważniejsze
Lady jesteś wielka |
co tu więcej dodawać ...
zastanawiałaś się nad tym żeby opublikować jej na większą skalę ????
myślę np o internecie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nina
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 2039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Katowic Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:16, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No przecież publikuje w internecie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mati
V.I.P.
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 11:22, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
no tak ale tylko na forum i na blogu ... jak by jescze gdzieś indziej ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lillian
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 12:17, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe . Podoba mi się . Czekam na ciąg dalszy .
PS . Troszkę za dużo tych literówek . Pewnie się śpieszyłaś gdy to pisałaś .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Van De Kamp
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 1484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Pon 15:17, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Owszem przyznaje sie bez bicia, że się spieszylam, bo jestem w goracej wodzie kąpana, ale w przyszlosci lepiej sie postaram - obiecuję.
Mati np. gdzie? Bo nic innego nie przychodzi mi do glowy...
I dziękuje wam za tak cieplutkie przyjecie opowiadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PAWEŁ
Super V.I.P.
Dołączył: 07 Lip 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:57, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
<wow> swietne !! Czekam na ciąg dalszy jesli nastąpi ... Lady kapitalny pomysł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Van De Kamp
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 1484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Pią 19:44, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Cześć druga powyższego opowiadania
Podczas przyżądzania posiłku Bree ciągle walczyła z myslami.
A moze to naprawdę był sen George, Orson, moze to sie nie zdarzylo.
Zasiedli do kolacji. Na stole paliły się swiece z na talerzach były wykwintne potrawy.
- Dlaczego nie możemy zjeść normalnej zupy? - zapytała Danielle.
- Alez w tym co jemy nie ma nic nienormalnego - powiedziała Bree
- A czy możemy zjeść coś o czym ludzie słyszeli, jak np.wolowine z fasolą?
- Po pierwsze twój ojciec jest uczulony na cebulę .. - i nagle Bree uswiadomila sobie, że ta rozmowa juz miala miejsce, a może to poprostu deja vu, ale nie mogła juz zatrzymac biegu wydarzeń - ... jak ci smakuje Andrew?
- Jest ok.
- Jest ok? Spedziłam 3 godziny gotując, jak myslisz jak sie czuję, gdy mówisz, że jest ok? I to takim tonem.
- Kto kazał ci stac w kuchni przez 3 godziny?
- Słucham?
- Mama Tima Harper'a wraca późna z pracy, otwiera puszke z wolowiną i juz kolacja jest gotowa. I wszyscy sa szczęsliwi.
- Wolałbyś wołowine z puszki?
- Przepros. Błagam cię. - wtrąciła sie Danielle.
- Czy zawsze musisz tak gotować? Nie możemy zjeść normalnego jedzenia?
Kładąc się do łóżka Bree była przerazona, przeciez ta kolacja juz miala miejsce. Zaraz następnego dnia Rex poprosił ja i rozwód, poszli wtedy do restauracji... czyli ten eliksir naprawde działa. W takim razie musi sie postarac, musi zrobic wszystko by jej zycie potoczyło sie inaczej. By ciągle byla z rex'em, by Andrew nie był przeciwko niej, by Danielle... ach Danielle jej chyba nie przywróci inteigencji.
Tak rozmyślajac zasnęła.
rano przy sniadaniu Rex zaproponował jej kolacje w restauracji.
- Nie - zaprotestowała Bree - Zjemy w domu a ja przygotuje cos specjalnego.
- No dobrze - zgodzil sie niechetnie Rex.
Wieczorem jak zawsze cała rodzina zabrała sie w jadalni. Ale tym razem wszystko wygladalo inaczej. Nie bylo swiec ani wystawnej zastawy. Staly 4 talerze i kubki z herbata.
- Co to ma być - spytał nieufnie Andre.
- To co chciałeś - odpowiedziala pani domu i zasiadla do stolu.
reszta rodziny popatrzyla na siebie z niedowierzaniem i tez usiedli.
- Bree wszystko w porzadku? - spytał Rex - Ostatnio jakoś dziwnie sie zachowujesz.
- Nie poprostu stwierdzilam, że macie rację. Od dziś bedziemy ustalac, co kto chce jeść. Ale bedziecie mi tez pomagać w kuchni.
- Przeciez ty nikogo nie wpuszczasz do kuchni - odpowiedział Andrew.
- Od dzis to sie zmieni
- Jasne, a my ci poprzestawiamy kubki i nie beda ustwione kolorystycznie, a ty zas dostaniesz szału.
- Nie, nie dostanę - podniosła glos Bree - najwyzszy czas danielle bys nauczyła sie gotować. rex chciales mi cos powiedzieć - zwróciła sie do męża
- tak, ale nie teraz. Chce z toba porozmawiac na osobności. Ale czy te zmiany chcesz wprowadzic nastałe?
- Będę sie starac - usmiechnęła się Bree.
Kladac się do łóżkaBree układaa w glowie plan.
- No tak przeciez nie ysałam, ze Rex zmieni zdanie po jednej kolacji. ale jeśli dalej bedę się tak starac... Tylko, że naszym głównym problemem było zycie sexualne.Musze coś z tym zrobić. Moze pójde jutro do tego sklepu w LA i kupie cos specjalnego?
Następnego dnia po dokonaniu wszystkich zakupów Bree poszla do apteki
- Witaj Bree- usmiechnął sie do niej George.
- dzień dobry - oparła sucho Bree. - Przyszłam odebrac lekarstwa rex'a.
- Tak oczywiscie, juzsą gotowe. A co tam slychac u ciebie?
- Wszystko w pożądku - odparła Bree wzięła lekarstwa i wyszła.
Po przyjsciu do domu pierwsze co zrobiła to wyrzucila lekarstwa do ubikacji.
- Przeciez nie dam rex'owi lekarstw od georga - pomyslała -Musze mu powiedzieć, że zmieniamy aptekę.
Tym razem kolacja była wczesniej. Kanapki wszystkim smakowały.
- Moge iść do Julii? - spytała Danielle
- No własnie. A ja sie umowiłem z Josh'em. Będziemy się uczyć.
- Jasne. Idźcie. - powiedział Rex
No tak musze sie jeszcze zająć Andrew, bo cos mi sie zdaje, że wcale nie bedzie się dzis uczył. - pomyslała bree - Ale to nie dziś. To nawet dobrze sie składa, że dzieci nie bedzie w domu.
- Możemy juz iść - spytała danielle po kolacji
- Oczywiscie - odpowiedziała Bree
- Tylko posprzatajcie po jedzeniu - upomniał Rex.
- Ale... - zaczęła Danielle.
- Zotawcie to jutro posprzatacie - przerwała Bree
Wszyscy spojzeli na nią w zdmieniu
- Co tak patrzycie na mnie? Nie mozemy byc niewolnikami obowiązków - powiedziała i poszła do łazienki.
Gdy tylko dzieci wyszły Rex poszedł do sypialni. Był zmęczony po pracy i postanowil wczesniej sie połozyć. Jednak nie dane mu bylo wczesniej zasnąć.
W drzwiach pojawiła się Bree. Rex spojzał na nia i slowa uwięzły mu w gardle.
To nie była ta sama kobieta, z którą jadl kolację. Jedyna co je łączyło to korale na szyi.
Bree popatrzyła na Rex'a z wladczością. Oparła rękę o futnynę. Dobrze wiedzial, że taka mu sie podoba. Rex zawsze mial slabość do czerwonej bielizny.
- Pomyslałam, ze ostatnio nasze zycie sexualne podupadlo - powiedziala Bree - moze spróbujemy czegos nowego? - spytała z niewinnym wyrazem twarzy i wyciągnęa w strone Rex'a ręke, w ktorej trzymała kajdanki obszyte rózowym futerkiem.
.................................................................
W sklepie dlugo nie mogla sie zdecydować jaki kolor wybrac, ale stwierdzila, ze rózowy najlepiej pasuje do pościeli. No cóż, przeciez nie mogla tak całkowicie sie zmienic w tak krótkim czasie.
...................................................................
Rex popatrzył na nia z jeszcze większym zdumieniem.
- Czyżby podobal ci sie mój pomysł? spytała i przypiela reke Rex'a do poręczy łózka.
Resztę sami sobie dopowiedźcie. ja nie pisze bo nie wszyscy na forum mają skończone 18 lat
Rano Bree obudzila się przytulona do Rex'a . Usmiechnęła się. Naszczęście była sobota i nie musiała wstawać. Mogla jeszcze polezec tak wtulona w męża.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PAWEŁ
Super V.I.P.
Dołączył: 07 Lip 2006
Posty: 1234
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pią 22:00, 25 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Zeby to była prawda ... Lady naprawdę masz swietne zdolności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Slinky
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Sz-n Płeć:
|
Wysłany: Sob 1:02, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Prosiłaś o krytykę...(zlinczujecie mnie za to, ale cóż...)
Na pewno lepiej by się to czytało bez literówek i błędów stylistycznych i interpunkcyjnych (na codzień poprawiam opowiadania- moje małe zboczenie)
A co do samego opowiadania...chyba jestem bardziej wymagającym czytelnikiem, bo odnoszę wrażenie, że postać Bree trochę się...spłaszczyła. Sam pomysł opowiadania jest nawet ciekawy, ale myślę, że jest trochę ubogie w stylizację. Język jest przecież taki bogaty, wszelkie środki, które upiekszają tekst są w pracach literackich jak najbardziej porządane.
To tak obiektywnie. A subiektywnie powiem, że chyba wolę mniej "różowe" opowiadania;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Sob 9:00, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Nie zlinczuje nikogo...ale będe "bronić" tej pracy,bo może i jest troche pink z literówkami itp, ale doceniam,fakt,że ktoś się wysilił i napisał(że tak powiem...) zresztą, ja nieśmiemkrytykować,biorąc pod uwage,że moja seria opowidań, wogóle nie trzyma się kupy....więc jak ktośma jakiś pomysł to fajnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lady Van De Kamp
Administrator
Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 1484
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Sob 10:21, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Tak, tak wiem wciąz jest duzo literówek, ale to dlatgo, że szybko pisze i potem nie sprawdzam, ale fakt faktem jest, że to mnie nie tłumaczy.
Opoiadanie rzeczywiście jest różowe, bo chciałam by zycie Bree się troszke poprawiło, w końcu w serialu cały czas miala z czyms problemy i klopoty, wszyscy byli przeciwko niej, no prawie wszyscy. Ale obawiam się, że dalej tez bedzie slodki i rózowo, az Bree poczuje sie bezpieczna ... a potem wszystko moze sie zdarzyć. Ale, ale chyba troszke sie zapedziłam, nic juz wiecej nie napisze by nie zdradzic przyszłych zdarzeń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
moniu729
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 12:16, 26 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
zaparszam na [link widoczny dla zalogowanych] ... nowe opowiadanie ,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nina
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 2039
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Katowic Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:57, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Lady, druga częśc tez fajna, ale jak dla mnie akcja dzieje się trochę za szybko... pierwsza podobała mi się bardziej, była taka prawdziwa... Nie wiem czy to wynika z mojego uwielbienia dla powiesci ale lubię gdy są opisy pozwalające się bat\rdziej wczuć
ale to nie zmienia faktu ze z niecierpliwością czekam co będzie dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|