|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:34, 04 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wszystkie z twoich cytatów świetne, uwielbiam ja także.
Uwielbiam także Kath... *.* Mimo wszystko... w każdej postaci (czyt. w różnych wcieleniach : 4,5 i 6 s.)
V. napisał: | Karl: Faktycznie jest lekko stuknięty.
Bree: Dosypał (czegoś tam) do mojej (jakiejś tam) sałatki. Trzeba zawinąć go w kaftan bezpieczeństwa! |
To było tak :
Karl : - Faktycznie jest lekko stuknięty.
Bree : - Dosypał szczypiorku do mojej paryskiej sałatki. Trzeba zawinąć go w kaftan bezpieczeństwa!
Nie byłbym sobą, gdybym nie poprawił. Chyba mam w sobie coś z Bree.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Leia
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 10 Lut 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:36, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Scena 1:
Lynette u lekarza, sądzi, że wróciła choroba (cytaty nie są dokładne, biorę z pamięci)
Lynette: Panie doktorze, to rak prawda? (ukrywa twarz w dłoniach)
lekarz (radośnie): Proszę się nie martwić, to nic strasznego. Jest pani w ciąży!
Lynette (odejmuje dłonie od twarzy i spogląda na lekarza morderczym wzrokiem) i cedzi: Może to jednak rak?!
potem w domu z Tomem
Lynette: Jestem w ciąży!
Tom: Z dzieckiem?!
chwilę później:
Tom: No to będziemy mieli dziecko...
Lynette kręci głową i pokazuje 2 palce
Tom: Mam nadzieję, że pokazujesz międzynarodowy znak pokoju...
I wreszcie reprymenda od pozostałych dzieciaków, coś w stylu gadki, którą zwykle raczą rodzice nastoletnią parę po 'wpadce":
- Nie pomyśleliście o antykoncepcji? Dla jednej chwili przyjemności zaprzepaściliście swoje życie. Co będzie z twoją szkołą? (do Toma)Co z twoją nową pracą? (do Lynette). Jak mogliśce to nam zrobić?
I dalej coś w tym guście, sorki, ale nie pamiętam całości, popłakałam się ze śmiechu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nattie
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 26 Cze 2010
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Wiedeń Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:11, 28 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
O tak! To były świetne sceny!
dawcio930 napisał: | odcinek 3x15
Carlos: - Przeleciałaś kolejnego nastolatka?
Gaby: - Nie patrz tak na mnie... Co robisz?
Carlos: - Idę ostrzec chłopców Scavo! xD xD |
Tą scenę kocham! Ale było trochę inaczej;)
Gaby: <i>Gdzie ty idziesz?</i>
Carlos: <i>Jak to gdzie? Ostrzec synów Toma i Lynette!</i>
Kiedyś to umiałam na pamięć, ale ona czasami szwankuje A takie ode mnie to:
*Gaby (kiedy Solisowie mieli gości i rozmawiali o dzieciach.): <i>Nie negocjuje mojej macicy!</i>
*Gaby(kiedy się rozwodzą z Carlosem):<i> Wiem, że nasikałeś mi do szamponu!</i>
Carlos: <i>Prędzej nasikałbym ci do kawy.</i>
I potem mina desperatek i ten gest odłożenia kawy. Rewelacja!
*Carlos: <i>Honey, I'm home!</i>
Kiedy w czasie rozwodu, dowiedział się, że może mieszkać w ich domu.
*Scena kiedy Danielle chciała popełnić samobójstwo. Reszta siedzi przy kolacji.
Bree:<i> Andrew, idź zobacz czy twoja siostra niszczy tylko swoje rzeczy.</i> (po tym jak usłyszeli huk na górze)
Andrew: <i>Mamo...</i>
Bree: <i>Nie przerywaj mi kiedy rozmawiam. </i>(dokończyła rozmowę z Orsonem)<i> Tak?</i>
Andrew: <i>Danielle próbuje popełnić samobójstwo.</i>
(jedzą dalej. później gest Andrew, Bree i Orson na siebie spojrzeli i szybko pobiegli na górę.)
Andrew: <i>Nie śpieszcie się. Słabo się stara.</i>
Później w szpitalu
Lekarz: <i>Na szczęście rany są powierzchowne.</i>
Andrew: <i>Jak pacjentka.</i>
Umarłam ze śmiechu jak to oglądałam!!
*Po strzelaninie w sklepie. Dzieci Scavo wróciły ze szkoły.
Tom: <i>A ciocię Norę zobaczymy w niebie.</i>
Lynette:<i> Albo gdzieś.</i>
Parker:<i> A jak ta wariatka będzie cię chciała znów postrzelić.</i>
Tom: <i>Ona jest z ciocią Norą w niebie.</i>
Lynette: <i>Albo gdzieś.</i>
Świetne!!
*Gaby (do Juanity, po kłótni z Aną): <i>Hej, tobie mogę przylać!</i>
*Angie (do Bree, po tym jak ta chciała ukraść jej przepisy dla swojej firmy): <i>Udław się ciastkami!</i>
I ten jej ton i mina!
*Susan (w gabinecie lekarskim):<i> Poznaliśmy się wczoraj.</i>
Adam: <i> A tak Kathrine o tobie dużo opowiadała. Miło wreszcie dopasować twarz do imienia.</i> (i zagląda jej 'pod spódnicę')
Haha!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:38, 14 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4x03
Sezon 4 odcinek 3 (rozmowa telefoniczna)
Susan: Cześć, Gabi, to ja. W sobotę robię przyjęcie. Zgadnij jakie?
Gabi przy śniadaniu: Przyjęcie z kalamburami? Nie robiłaś go niedawno?
Susan: Nie, to było rok temu.
Gabi: Racja. Chyba pora na kolejne.
Susan: No jasne. Przyjdziesz?
Gabi: Przepraszam, Victor potrzebuje mnie na tej politycznej imprezie. Kurczę, kurczę, kurczę.
Susan: Musisz przyjść. Jesteś najlepsza w kalamburach.
Lynette leży w salonie: To miłe i masz zupełną rację, ale jestem naprawdę wykończona chemią, więc... Ktoś jest na drugiej linii. Możesz zaprosić mnie następnym razem? Dobra, na razie. Słucham? Cześć, Bree. Co słychać?
Bree szydełkująca: Wczoraj wpadłam po przepis do Katherine i nie uwierzysz, co podsłuchałam.
Gabi ćwicząca: Spoliczkowała swoją córkę?! Nie!
Bree: Tak i słuchaj tego... Kiedy Adam powiedział, że Dylan będzie zadawać pytania, Katherine powiedziała, cytuję: "Będziemy musieli wymyślić lepsze kłamstwa." Poczekaj, mam drugi telefon.
Gabi: Nie odbieraj! To Susan. Szykuje kolejny wieczór zabaw.
Bree: Kolejny? Pora na jakiś anonim.
Lynette łyka tabletki: Katherine przyjdzie na wieczór kalamburów u Susan?
Gabi skrapiająca się perfumami: Chyba. A co?
Lynette: My też powinnyśmy pójść. Wlać w nią trochę alkoholu, zobaczyć, czy się rozluźni.
Bree wkłądąjaca sztuczny brzuch: Wątpię, by kobieta taka jak Katherine wygadała się z powodu odrobiny wina.
Lynette: No nie wiem. Wyjawiłaś kilka interesujących faktów, zanim wyrzekłaś się procentów.
Bree: Nic takiego sobie nie przypominam.
Lynette: Mówiłaś mi, że straciłaś dziewictwo na tylnym siedzeniu...
Bree: Słuszna uwaga. Przyniosę wino.
Gabi: Susan, dobre wieści. Jednak możemy przyjść na przyjęcie. Wiesz, kogo jeszcze powinnaś zaprosić?
Lynette: Tak, czuję się dużo lepiej, więc możesz na mnie liczyć. Będzie nasza nowa sąsiadka?
Bree: Oczywiście! Uwielbiam twoje kalambury. Mam nadzieję że zaprosisz tę przemiłą Katherine Mayfair.
Susan: Dzisiaj powiedziano o tobie wiele komplementów.
Katherine: Tak?
Susan: Tak. Robię przyjęcie z kalamburami i moje przyjaciółki wychodziły z siebie, żebym cię zaprosiła.
Katherine: Doprawdy?
Odcinek 4x06
Julie: O mój Boże. To Danielle?
Bree: Kategorycznie zabroniłam jej przychodzić tutaj. Za kogo ona się uważa?
Orson: Najwidoczniej... za ciebie.
Julie: Danielle, wróciłaś!
Danielle: Nie jestem Danielle. Jestem Bree Van De Kamp Hodge. O nie nie nie. Bez uścisków proszę. Czuję się nieswojo okazując niepotrzebne emocje.
Julie: Twój kostium jest świetny, wygląda jak prawdziwy. Mogłabym przysiąc, że poczułam kopnięcie.
Danielle: Natychmiast przestań mały Hodge! My nie kopiemy ludzi. Chyba że są służącymi.
Julie: Dlaczego nic pani nie powiedziała?
Bree: Och, to tylko krótkie odwiedziny. Jutro wraca.
Julie: Do Szwajcarii?
Bree: Zjedzmy trochę ciasta kochanie. [po odejściu - przyp.] Co ty wyprawiasz?
Danielle: To czego chciała moja mama. Chciałaś żebym była taka jak ty.
Bree: Nie to miałam na myśli i dobrze o tym wiesz. A co do twojej małej imitacji mnie, wcale taka nie jestem.
Karen: Danielle? Za kogo się przebrałaś?
Danielle: Naprawdę Karen, nie sądzę, by nasz Bóg był zachwycony zabawianiem się w czarnoksięstwo. Poza tym powinnaś użyć podstawki.
Karen do Bree: Już łapię. Ona jest tobą!
(...)
Andrew: Więc, Bree, wybrałaś już dziecku imię?
Danielle: Jeszcze nie, ale rozważam nie jesteś wystarczająco grzeczny dla chłopca i zawsze mnie zawodzisz jeśli to dziewczynka.
Bree: Ok, osiągnęłaś swój cel. A teraz do domu.
Danielle: Chyba żartujesz? To od 8 miesięcy moja najlepsza zabawa.
Bree: Nie igraj dłużej ze mną, bo sama cię stąd wywlekę.
Danielle: Ty i awantura. To dopiero...
Bree: Co się dzieje?
Danielle: Chyba odeszły mi wody.
Bree: Święty Boże.
Bob Hunter: Co się stało z moim dywanem?
Bree: Danielle! Miałaś zaczekać z tą sztuczką do końca zabawy! Najciekawsza część kostiumu, a ona opróżniła balon z wodą, kiedy nikt nie patrzył. [po kilku krokach - przyp.] Orson! Andrew!
Odcinek 5x16
Tom: Bruce... Właśnie mówiłem Lynette, że pokazałem moje "Nie zależy mi na tej posadzie" by zobaczyć, czy tobie zależy. I tak jest. To mi się podoba.
Bruce: Sprytne.
Tom: Nie rozmawialiśmy jeszcze o wynagrodzeniu, ale mam dobre przeczucia.
Lynette: Wiesz co, Tom, masz rację. Bruce'owi zależy na tej posadzie. Dlatego chce być pewien, że zatrudni właściwą osobę.
Tom: Cóż, Lynette, sama powiedziałaś, że jestem najlepszy.
Lynette: Byłeś najlepszą osobą, jaka dla mnie pracowała. Byłam jego szefem.
(...)
Lynette: Więc mówię mu, Je crois que c'est l'homme qui fait Les chez d'oeuvres. A on mi na to, Non, Lynette. Ce sont Les chez d'oeuvres qui font l'homme.
Tom: Wspaniała historia... Tak przypuszczam. Nie mówię w innym języku, ale miałem kampanie przetłumaczono na dwanaście innych, włączając frytki ziemniaczane Profesora Crispy'ego.
Bruce: Uwielbiam tą kampanię. Ty ją zrobiłeś?
Tom: Tak.
Lynette: Tak, Tom był bardzo dobry w swojej pracy, dopóki nie został zwolniony.
Tom: Właściwie, to z chęcią dałem się zwolnić. Mój szef był straszny. Ups. Siedzi tuż obok. Je regrette.
Bree wychodząca z kuchni: Ma ktoś ochotę na coś słodkiego?
Bruce: Poproszę.
Lynette: Wszyscy mieliśmy problemy z szefami, prawda, Tom? Trochę wyolbrzymiłam, mówiąc, że jego restauracja dobrze prosperowała. Prawdę mówiąc, doprowadził tą melinę do ruiny.
Tom: Powiem to bardzo jasno. Myślę, że Lynette jest wspaniała. Jest świetnym menedżerem, ma dobre podejście do ludzi i jest godna zaufania... Dopóki rak znów nie uderzy.
Bruce: Wiecie co? Robi się późno. Chyba powinienem ruszać w drogę.
Lynette: Ale co z pracą?
Bruce: Tak... Właśnie zacząłem się rozglądać. Jestem pewien, że będzie to długi proces, ale zaufajcie mi, z pewnością zrobiliście wrażenie.
Mamy na filmwebie taką zabawę "najlepsze teksty" umieściłem go tam i tu też może być.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Śro 22:43, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs Dalloway
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Płeć:
|
Wysłany: Czw 6:37, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Oglądałam sobie wczoraj 2x08 i tam desperatki spotkały się by pocieszyć Susan po zerwaniu z Mikie'm. Gabi użyła zdjęcia płodu, jako podstawki do kubka.
Edie:Nie mogę jeść, kiedy macica na mnie patrzy.
We wcześniejszym odcinku (nie pamiętam, ile do tyłu, może jeszcze 1 pierwszym sezonie) Gabi ustalała "zasady gry" kiedy urodzi się dziecko. Oczywiści wyszło tak, że Carlos będzie musiał wszystko robić.
Carlos : A karmienie piersią?
Gabi : Jeśli potrafisz, byłoby fantastycznie! (nie wiem czy było dokładnie tak, ale sens jest ten sam)
No i pamiętny wybuch Bree, kiedy chowała Rex'a już ostatecznie.
Desperatki stoją nad grobem, przychodzi Bree.
Susan : Bree! Gdzie byłaś? Martwiłyśmy się!
Bree : Przepraszam, omawiałam ostatnie szczegóły. Tędy!
Gabi : Dokąd idziemy?
Bree : Do grobu Rex'a.
Gabi : Tutaj był jego grób.
Bree : Zmieniłam miejsce.
Gabi : Dlaczego?
Bree : Zrobił coś, co mnie zdenerwowało.
Gabi : Co takiego?
Bree : Coś bardzo nieprzyjemnego. Wolę o tym nie mówić. Widziałyście te nagrobki, niektóre są z XIX wieku.
Lynette : Bree, Rex nie żyje. Jak mógł Cię zdenerwować
Bree : Mój mąż, z którym spędziłam 18 lat, umarł myśląć , że go zamordowałam.
Susan : Co?
Bree : Kardiolog powiedział mu swoją idiotyczną teorię, a on mu uwierzył.
Gabi : Jesteś pewna?
Bree : Tak, zostawił kartkę z napisem : "Bree, rozumiem i wybaczam"
Byliśmy razem 18 lat, jak to możliwe , że mnie nie znał?
Edie : Może wybaczył Ci, co innego?
Bree: Nie miał co! Byłam świetną żoną! Kiedy chorował, pielęgnowałam go! Kiedy brakowało pieniędzy, oszczędzałam! Gotowałam posiłki, dbałam o jego ubranie! Nawet sprawdzałam, czy nie ma pryszczy na plecach!
A ten łajdak ma czelność rozumieć i przebaczać? Pewnie się tego nie spodziewał, ale ja nie rozumiem i nie przebaczam!
Susan patrzy się na sprzątających obok dwóch panów.
Susan : Hi! Idziemy na pogrzeb.
Bree : Tędy!
Gabi : Dobrze się zastanowiłaś? Potem nie będzie już odwrotu.
Bree : Nie będę leżeć obok kogoś, kto myślał, że jestem morderczynią! Niech rozkłada się z obcymi!
Bree u swojego terapeuty w 2x07
Doktor Goldfine : To cudzołóstwo!
Bree : Nie można zdradzać zwłok!
Potem w 2x08 znów u Goldfine , opowiada o tym, że się przyjęła oświadczyny!
Doktor Goldfine : Dlaczego się zgodziłaś?
Bree : [....] Z grzeczności. Dobre maniery mają swoje minusy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mrs Dalloway dnia Czw 6:41, 15 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
V.
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: z Pustki. Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:07, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ta rozmowa z odcinka 4x03, którą zacytował Mikołajek, jest świetna xp
Ale nie było tam takiego momentu, w którym Bree zakładajac 'brzuch' mówi, że żaden sąsiad nie będzie miał tutaj sekretów? No, nieważne. W każdym razie, to mój ulubiony fragment.
Ostatnio przypomniało mi się to, z odcinka 5x03:
Karen: Wygrzebałaś coś na temat pana X?
Katherine: Masz na myśli Dave'a? Nie, jeszcze nic.
Karen: O co chodzi? Minęły dwa dni.
Katherine: Po pierwsze, gdy wyszukuje 'Dave'a Williamsa' pojawia się półtora miliona wyników. Potrzebuje dokładniejszych informacji. Po pierwsze, gdzie się urodził, gdzie chodził do szkoły, czy był w wojsku...
Karen: Jeśli gdziekolwiek był, to tylko w więzieniu.
Katherine: Hej, Dave!
Dave: Witajcie, panie.
Karen: Chory drań...
Katherine: Co słychać?
Dave: Twój zraszacz działa już dobrze?
Katherine: Doskonale, jeszcze raz dziękuję... Nie mogłam go uruchomić.
Dave: Żeby to zaprogramować, trzeba być inżynierem.
Karen: Czyli jesteś inżynierem?
Katherine: W każdym razie, jeszcze raz dziękuję.
Dave: Trzymaj się.
Katherine (do Karen): Och, nie mogę tego zrobić... Wydaje się być taki miły.
Karen: To mnie ma pocieszyć, zważywszy na Twój gust co do mężczyzn?
Jak w powieści szpiegowskiej xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pią 19:31, 16 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Sezon 1 odcinek 11
Edie: (śpiewa)
Tłum: (oklaski)
Edie: Dziękuje.
Karl: Byłaś dobra. Tak. Teraz twoja kolej Suzie Q. Co zamierzasz zaśpiewać?
Edie: Tak.
Mike: Śpiewasz?
Susan: Tylko, kiedy jestem sama.
Karl: Przestań. Jesteśmy pomiędzy przyjaciółmi.
Susan: Nie wydaje mi się.
Mike: Cóż, z przyjemnością usłyszę twój głos.
Karl: Poddaj się, hydrauliku. Ona nie zmieni decyzji.
Susan: Chcesz posłuchać jak śpiewam? Zgoda.
Mike: Co to będzie? Powiem pianiście.
Susan: "New York, New York."
Edie: Jestem taka podekscytowana, żeby Cię usłyszeć. Ale to do Ciebie nie pasuje?
Susan: Co chcesz przez to powiedzieć?
Edie: Musisz stanąć przed całą salą pełnych ludzi, ubrana tak. Mam nadzieje, że Cię nie zaatakują.
Susan: Zaryzykuje, tak jak ty przy tych wysokich tonach.
Edie: Hehehehehehehe. Wezmę dla nas jeszcze dwie.
Karl: To świetny pomysł. Więc ten Mike... wygląda na dość zrównoważonego
Susan: Tak. To wspaniały facet
Karl: Ale wiesz, mam na myśli, że on jest trochę jak Buster Brown. Nie martwi Cię to, że możesz w końcu się znudzić?
Susan: Dzięki, że się martwisz, Karl. Nic mi nie będzie.
Karl: Domyślam się. Nawet, jeśli nasze małżeństwo było szalone czasami, nigdy nie było nużące.
Susan: Tak, szczególnie w tej części, kiedy przespałeś się ze swoją sekretarką, było naprawdę ekscytujące.
Karl: Wiem. Ile razy, jeszcze będę musiał tego słuchać? Nie docenisz trzynastu lat wierności?
Edie: Nie liczyłeś chyba tego przyjęcia gwiazdkowego Hendersonów.
Karl: Edie, nie teraz.
Edie: A co w tym wielkiego, Karl ? Twoje małżeństwo i tak jest już historią.
Karl: Edie.
Edie: To było nic, naprawdę. Zasadniczo, oboje wypiliśmy za dużo i później stanęliśmy pod jemiołą, i powiedzieliśmy coś w rodzaju, "dobrze, co mamy teraz zrobić?" Więc, ja się uśmiechnęłam i on się uśmiechnął, a później Karl objął mnie i zaczął dotykać.
Karl: Susie, to nie tak było.
Mike: W porządku, Susan, chodź, twoja kolej.
Susan: Co?
Karl: To jest takie...głupie. Susie...
Głos z głośników: Panie i panowie, proszę powitać Susan Mayer.
Susan: Start spreadin' the news I'm leaving today I want to be a part of it New York, New York These vagabond shoes Jesteś dupkiem, wiesz to? Nie, grajcie dalej. Are longing to stray nie ma na to słów, tak? And get around the heart of it, New York! New York! I want to... Chce tylko Ci powiedzieć, że romans to jedno. Wybaczyłam Ci, bo przynajmniej w małym stopniu, myślałam, że się w niej zakochałeś, a teraz dowiaduje się, że obmacywałeś ludzi na przyjęciu. Top of the heeeeeap... Karl , nie odwracaj się ode mnie!!! Spójrz na mnie! Co jeszcze innego robiłeś podczas naszego małżeństwa? Ile kobiet obmacywałeś? Przysięgam na Boga, że prędzej wyrośnie mi kaktus na ręce, niż kiedykolwiek zrobi mi się Ciebie znowu żal!
(po trzech sekundach)
New Yoooooork!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zac
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Beverly Hills, CA Płeć:
|
Wysłany: Pon 23:35, 19 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
M@teusz napisał: |
Andrew: Co ty robisz?
Bree: Staram się tylko usunąć z drogi tym wszystkim iskrom, które unoszą się w powietrzu.
Andrew: Facet ma dwa razy tyle lat co ja.
Bree: Tak, ale jest też...Ma wielkie poczucie... No dobra, wiesz jak trudno jest znaleźć dobrego budowlańca?
Andrew: O mój Boże!
Bree: A biednemu Walterowi właśnie złamano serce, więc jeśli będziesz dla niego miły, żeby naprawił nasz dom, to..
Andrew: Robisz za mojego alfonsa dla nowego dachu?
Bree: I OKIEN! xD
|
HAHAHAHA! Ale się uśmiałem! Doskonale pamiętam tą scenę! xD ;D
6 sezon, Sussan i Gabby rywalizują w tym konkursie, kto sprzeda więcej tabliczek czekolady.
Gabby: Więc grasz nieczysto?! Dobra, ale wiedz, że ja też ściągam białe rękawiczki! -odwraca się i idzie do samochodu.
Sussan: Dla ciebie to nic takiego. W końcu zdjęłaś już wiele innych rzeczy.
XD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zac dnia Pon 23:58, 19 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:40, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
2 sezon
Edie : - Nie ufam przyjaznym kobietom. (O Betty)
Lynette : - To w porządku, one tobie także.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:23, 20 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Może Edie myślała o Betty ale Lynette przyszła do niej w sprawie Annabel Foster, ex dziewczyny Toma.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dawcio930
Silver Elf
Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Skąd: Krk :) Płeć:
|
Wysłany: Śro 0:14, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
2 sezon
Po napisaniu na garażowych drzwiach Susan "WHORE"
Susan: Edie, chcesz coś powiedzieć?
Edie: Nie, to mówi samo za siebie XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 1:39, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
dawcio930 napisał: | 2 sezon
Po napisaniu na garażowych drzwiach Susan "WHORE"
Susan: Edie, chcesz coś powiedzieć?
Edie: Nie, to mówi samo za siebie XD |
Uwielbiam ta scenę. XDD
No i to spojrzenie Edie, zresztą takie samo spojrzenie Susan jak zadaje to pytanie...no ale reakcje Edie...bezbłędna i ta mina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:06, 21 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Co do tego cytatu z "whore" to był odcinek 2x09
Sezon 2 odcinek 14
Bree: Kiedy byłam młoda, moja macocha powiedziała mi że miałam szczęście. Otrzymałam urodę, inteligencję, przebiegłość i umiejętność szybkiego poznania ludzi. Są to cztery niezbędne bronie, których kobieta potrzebuje aby przetrwać.
Danielle: Więc?
Bree: Dbaj o swój wygląd Danielle. Nie masz żadnej innej broni do dyspozycji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Śro 22:10, 21 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs Dalloway
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Płeć:
|
Wysłany: Czw 9:09, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mogę przekręcić, ale to było mniej , a więcej tak :
3x02 It Takes Two
Bree : Jest Ci przykro z powodu tego, co powiedziałam podczas ślubu?
Orson : Chodzi Ci o "Tak", a może "Czy zabiłeś swoją żonę?" ?
Bree zgadza się na S&M z Rex'em. Rozmowa o haśle, które z powoduję, że druga osoba przestanie jeśli będzie za "ostro".
Bree : To jakie jest nasze hasło?
Rex : Wcześniej używałem "Filadelfia". Coś źle?
Bree : Moja ciotka Fern mieszka w Filadelfii. Nie chcę o niej myśleć, kiedy będę Cię bić skórzanym biczem.
Rex : O.K, Ty wybierz nasze hasło.
Bree : A może "boise" ?
Rex : "Boise"?
Bree : Co złego jest z "Boise"?
Rex : Będziemy tutaj grać role ( nie wiem jak dokładnie tu było powiedziane) Śmieszne słowo "boise" zniszczy nastrój. Potrzebujemy czegoś, co brzmi poważnie.
Bree : Hmmm... A Palestyna?
Rex : "Boise" będzie O.k
Albo pamiętna scena zgwałcenia Orsona.
Bree : Zgwałciłaś mojego męża!
Alma : Kochaliśmy się. Kiedy nasze dziecko się urodzi, on wróci do mnie.
Bree : Dziecko?
Alma : Dziecko, którego oczekuje.
Bree : A oczekujesz tego? ( uderza pięścią Almę)
Bree dzwoni do swojego domu.
Bree : Andrew,musisz koniecznie tutaj przyjść. I... hmmm... przynieś łom!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Czw 9:11, 22 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Byłem pewien że to było " i przynieś taczkę" ....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|