|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3338
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 3:45, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
szyszu1987 napisał: | stacza się to forum, jeśli pozwalamy, by kogokolwiek wyzywać tutaj od "pedałów"... |
Zgadziam się z tym w 100%, tylko akurat nie wspomniałem o tym w poprzednim poście.
newyorker00, przeszkadza Ci orientacja Cherry'ego? Ma ona wpływ na to jak toczą się wątki bohaterek? Znasz go osobiście? Na pewno nie, więc radziłbym mimo wszystko starać się zachowywać odrobinę kulturalniej i trzymać język za zębami, bo naprawdę to nie ma nic do rzeczy, a określenie jest obraźliwe...tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
MisiekK
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:25, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Odcinek jako odcinek niezły, mocna czwórka.
Mimo że Wątek Gaby i podmienionego dziecka uważam za upadek do poziomu Mody na Sukces to jednak jest nieźle zagrany i to go ratuje. Dla Gaby faktycznie powoli staje się to obsesją, z kolei Carlos stara się za wszelką cenę ochronić Juanitę. Ciekaw jestem jak się to rozwinie.
Susan. No dobra – 3, 4 i częściowo 5 sezon był pastwieniem się nad Lynette -> rak, problemy z córką Toma, bankructwo. Teraz mamy sezon pod tytułem „dokopać Susan”. Najgorsze jest to, że o ile mamy do czynienia z bankructwem to możliwe jest jakoś wrócić tę postać do normalności. Z wyciętą nerką i niesprawną drugą nie będzie mogła normalnie funkcjonować. Czyli co: Susan wyłącznie w scenach szpitalnych (pomijając że to już było gdy L. miała chemię…)?
Ja obstawiam niestety najgłupsze rozwiązanie kwestii: albo uśmiercą Susan jak ktoś to wspomniał (debilizm do kwadratu), albo np. Mike zgodzi się na propozycję Felicii, zabije Paula w ostatnim odcinku i kupi żonie nerkę na czarnym ryku, ewentualnie Julie postanowi oddać matce swoją nerkę. Tak czy owak ja spodziewam się banalnego rozwiązania.
Poza powyższymi obawami o rozwój wątku muszę przyznać, że Teri b. wiarygodnie zagrała.
Lynette – ciekaw jestem co knuje, chce ukarać Toma powoli ? Zobaczymy. Natomiast mówcie co chcecie, ale Renee, grana przez Lady Botoks drażni mnie maksymalnie. Edie miała styl, była „one of a kind” jak to podsumowała Susan w 5x19, a ta… szkoda gadać.
Dodatkowo z Toma zrobili w tym odcinku potwornego dupka, który nie bał się narzeczonej zdradzić, ale już wziąć za to odpowiedzialność to niekoniecznie. Szkoda, jaki Tom jest taki jest, ale na takie rozpisanie scenariusza gość nie zasługuje.
Inna kwestia, że mam nadzieję, że Scavo jakoś rozwiążą ten kryzys. To w sumie najlepszy i najtrwalszy związek na WL, tyle razem przetrwali. Jeśli scenarzyści z braku lepszych pomysłów planują ich z sobą rozdzielić będzie to porażka.
Bree… Ach Bree, moja ulubiona dotąd desperatka…. No właśnie, dotąd. Napisaliście już Koleżanki i Koledzy chyba wszystko. Rozumiem, że ludzie się zmieniają, ale nie aż tak. Konserwatywna, pruderyjna Bree, która w rozmowie z psychoterapeutą odmawiała rozmów o swoim seksie teraz gzi się z młodszym budowlańcem i opowiada jak to trzy razy piszcząc przy tym jak piętnastolatka w różowym dresiku… Dżiiii….
Nie wiem co z Bree teraz zrobią, ale po tym jak wrzucili ją w błoto to już chyba tylko odstrzelić można humanitarnie. Szkoda mi niezmiernie tej postaci, bardzo liczyłem, że jakoś zabawnie potraktują ten wątek i odświeżą postać, ale nie że wrzucą ją w błoto.
Ogólnie rzecz biorąc nieźle się oglądało, jest nadzieja, że wątki zostaną jakoś ciekawie rozstrzygnięte co pozwoli naprawdę nieźle zakończyć sezon (i serial). Niestety mam również obawy jak scenarzyści to poprowadzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ana482
Super V.I.P.
Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:51, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Myślałam, ze ten odcinek lepszy i coś pokaże lepszego po tej manifestacji jak była na Wisteria Lane, co zawsze przywykliśmy oglądać w odcinku po tragedii, jak z tym samolotem czy tornadem, tutaj jednak nic ciekawego nie wydarzyło poza Susan, która ma problemy z nerka, a reszta wątków była mało ciekawa. Chociaż na koniec przeraziła mnie, Gabi kupującą lalkę podobna do Grace. Juanita moze ja znalesc w nastepnych odcinkach np w szafie lub gdzie tam ja Gabi schowa. Slaby watek Bree oraz Orsonem, ktory powrocil, bo nadal kocha oraz scena Bree tarzajaca w blocie z Keithem, jak tutaj wczesniej wspominali uzytkownicy powyzej, to nie w jej stylu. Szkoda, ze tamtej Bree od 1-4 sezonu juz nie ma. Lynette by nie odpuscila tego Renne i by byla na nia wsciekla i nie odzywala sie wogole, ze ukrywala przed nia romans z Tomem przed 20 lat. Wszystkie bohaterki sie pozmienialy oprocz Susan, ktora dotad jest smieszna i ciapowata. Wg mnie sezony 1-6 byly super, tylko 7 jest kiepski. Niby 7 jest szczesliwa liczba, ale nie dla tego serialu. Serial mi tez nudzi,ale mam do niego sentyment i ogladam nowsze odcinki. Odcinek 11 oceniam 3/10.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ana482 dnia Śro 10:55, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Curious
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 28 Wrz 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Skąd: Przemyśl Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:30, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ja myślę że Bree "idealna gospodyni domowa" zaczęła zanikać już w 5 sezonie. Wiadomo prowadziła firmę, dalej uwielbiała gotować rodzinne posiłki itp. ale to już nie było to samo. Nie wiem może tak jak napisał Mikołajek twórcy zechcieli powrócić do tej "starej" Bree na początku małżeństwa z Rexem, ale wg mnie słaby to był pomysł. Pokochaliśmy tą Bree z początku serialu i ją chcemy dalej oglądać.
Co do odcinka to był jednym ze słabszych. Podoba mi się wątek Susan, chociaż jeżeli mają zamiar ją uśmiercić to tym samym uśmiercą cały serial. Co do Gabi to mam nadzieję że sprawa z Grace znajdzie jakiś ciekawy finał. Tom - zachował się za przeproszeniem jak dupek, kiedy Renee chciała wyznać jego żonie prawdę, tak jak napisał ktoś wyżej miał odwagę żeby pójść z tamtą do łóżka ale nie ma odwagi żeby o tym powiedzieć Lynette.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Curious dnia Śro 12:33, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aiko
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:53, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedy ja mówię o przemianie Bree, mam na myśli coś innego. Nie denerwuje mnie, że stała się bardziej wyluzowana i spontaniczna. To że nie jest już idealną panią domu nie ma dla mnie znaczenia. Ale „prawdziwa” Bree moim zdaniem miała dwie najbardziej charakterystyczne cechy – była damą w pełnym tego słowa znaczeniu (za co ją zawsze podziwiałam) i była mocno związana z kościołem. A teraz Bree piszczy chwaląc się seksem i mówi „Bóg jednak istnieje” w sytuacji, kiedy dzwonek do drzwi wybawia ją od „nieświeżego” pocałunku Keitha. To dla mnie zupełnie inna postać
Mikołajek napisał: |
* no i ta przeprowadzka do sztywnej i purytańskiej Wisteria Lane zmieniła Bree z luzaka w sztywniaka?
|
Pamiętam odcinek, kiedy Bree jakoś niedługo po przeprowadzce na WL przyprowadza do Mary Alice Andrew (aby przeprosił za to, że ukradł figurkę żaby czy coś tam) i tę formułkę, którą mu każe wygłosić oraz jej zachowanie w całej tej sytuacji - sądzę więc, że sztywniakiem była już wcześniej ;)
No i cały czas pamiętam scenkę, w której Bree mówi Susan, że kiedy czuje, że emocje biorą nad nią górę, to wyobraża sobie puste pudełko, do którego chowa wszystkie uczucia, pudełko wkłada do szafy i kiedy ma czas, to wyjmuje je i "rozprawia się" ze swoimi emocjami. Na osobności. Jak dama. Dlatego zachowanie Bree, kiedy piszczy "three times!" jest dla mnie jak zgrzyt noża po szkle.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez aiko dnia Śro 17:53, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:06, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
aiko napisał: | (...)
Mikołajek napisał: |
* no i ta przeprowadzka do sztywnej i purytańskiej Wisteria Lane zmieniła Bree z luzaka w sztywniaka?
|
Pamiętam odcinek, kiedy Bree jakoś niedługo po przeprowadzce na WL przyprowadza do Mary Alice Andrew (aby przeprosił za to, że ukradł figurkę żaby czy coś tam) i tę formułkę, którą mu każe wygłosić oraz jej zachowanie w całej tej sytuacji - sądzę więc, że sztywniakiem była już wcześniej (...) |
Archhhh! Wiedziałem, że ktoś przytoczy tu tą scenę. Racja to racja. Ale nie wiemy jak się żyło na Wisteria Lane od 1994 (moment wprowadzenia się Van De Kamp'ów na ulicę) do śmierci Mary Alice. Może towarzystwo przebywające tam było tak sztywne i religijne, że umocniło postawy Bree. Zobaczcie na Mullins'ów, gdzie mieszkali oni domu między posiadłościami Gabi a Susan. Wyprowadzili się (odc. 1x22) z powodu upadku moralności na ulicy. Skoro byli tym zawiedzeni, to sami musieli mocno wierzyć w takie ideały jak Bree z pierwszego sezonu. Pomnóżmy takie rodziny i dodajmy do tej kompanii Bree: "jesteś wśród wron, kracz tak jak one".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glamis
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:25, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
aiko napisał: | Kiedy ja mówię o przemianie Bree, mam na myśli coś innego. Nie denerwuje mnie, że stała się bardziej wyluzowana i spontaniczna. To że nie jest już idealną panią domu nie ma dla mnie znaczenia. Ale „prawdziwa” Bree moim zdaniem miała dwie najbardziej charakterystyczne cechy – była damą w pełnym tego słowa znaczeniu (za co ją zawsze podziwiałam) i była mocno związana z kościołem. A teraz Bree piszczy chwaląc się seksem i mówi „Bóg jednak istnieje” w sytuacji, kiedy dzwonek do drzwi wybawia ją od „nieświeżego” pocałunku Keitha. To dla mnie zupełnie inna postać
. |
Aiko, piątka.
Dokładnie o to mi chodzi. Każda desperatka pokazywała swego czasu zupełnie inny typ kobiety - Gaby: piękna, modnisia, była modelka, bogata ale nieszczęśliwa; Lynette: kiedyś robiąca zawrotną karierę, matka czworga dzieci, Susan: rozwódka, typowa dziewczyna z sąsiedztwa; Edie: rozwiązła, twarda babka. No i Bree która jako jedyna miała coś naprawdę wspólnego z Bogiem i Kościołem. Chodzi mi o to, że każdy odbiorca/odbiorczyni mógł/mogła widzieć w jakieś bohaterce coś dla siebie. Dla mnie zawsze była to Bree (choć oczywiście inne desperatki też kochałam). Teraz nie ma już tej zdrowej równowagi. One robią się takie same. Bree mogła by być dla mnie wyluzowana i na luzie. Spoko. Ale po pierwsze: nie powinien zostać rozwalony jej związek z Orsonem, po drugie - jak dla mnie powinna dalej się trzymać swoich dawnych wartości, którym jako jedyna otwarcie hołdowała.
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez Glamis dnia Śro 19:27, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Śro 19:50, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Zacznijmy od tego że postać Orsona została spieprzona. Oglądam właśnie sezon 3 i nie wierzę w to, co widzę. Zupełnie inna postać. No i jak widziałem ich ślub pytałem siebie "jak można ich było rozwieść?"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Future
Grotesk Burlesk
Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:54, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Glamis, poza tym, że absolutnie się z tobą zgadzam, uważam, że w sytuacji w której wówczas znajdował sie serial rozstanie Bree i Orsona było chyba najlepszym posunięciem. Już tak mieszali z tym związkiem, to sie robiło okropnie nudne i zajeżdżało modą na sukces, więc chyba dobrze, że wreszcie to urwali. Niech Orson już nigdy nie wraca, może niesmak nie pozostanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Future dnia Śro 19:55, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Glamis
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:57, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dokładnie, Granmor. Zrobili z niego taki naleśnik. Ciapę. W piątym sezonie kleptomana, potem pozbawili go godności. A on i Bree są/byli dla siebie stworzeni. Miałam cichą nadzieję, że Orson wróci na dobre, ale niestety - służył tylko umocnieniu związku Bree i młodzieniaszka Keitha.
Eh,a byli kiedyś świetną parą...
EDIT
Future, tak sobie myślę, że skoro wymyślili Keitha to może wymyślili by coś dla Bree i Orsona. Ale chyba jednak już przepadło. Niestety. Ech, co za kanał Już lepiej by było jakby w ogóle Orsona uśmiercili. Bree przynajmniej nie byłaby rozwódką, to do niej tak nie pasuje...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Glamis dnia Śro 20:20, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:34, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
(OFFTOP)
no dobra z tym gejem trochę przesadziłem nie jestem homofobem, tylko chciałem podkreślic jego głupotę i choc za gejami nie przepadam to nic do nich nie mam, tak samo jak do lesbijek. To słowo "pedał" to tylko miał byc synonim słowa kretyn, debil, i odnosiło się tylko do sytuacji z Nicollete sheridan. Ogólnie dużo mu zawdzięczam i szanuje jego zaangażowanie i nic nie mam do jego orientacji.
(/OFFTOP)
Też uważam, że Bree dobrze zrobiła. Rozstała się z Orsonem (nigdy go nie lubiłem, szczególnie za Mike) i cieszę się, że stał on się teraz taką żałosną postacią. Z tym Kithem trochę przesadzili. 50-latka, taka pedantka i perfekcjonistka, babcia, zabawia się z 20-30 latkiem i tapla w błocie. Ta scena bardziej pasowała by mi to "Miasta Kocic" albo "Słonecznego patrolu".Faktycznie wszystkie gospodynie stały się bardzo podobne i można powiedziec, że wszystkie stoją na tym samym poziomie.( Szkoda, że nie ma już Katherine lesbijki może to by urozmaiciło serial.)Mam nadzieję, że coś z tym zrobią, bo choc serial jest tworzony w sposób bardzo profesjonalny to traci fabułę a jak wszystkim wiadomo bez tego się nie da, może faktycznie lepiej pożegnac się z tym serialem i zakonczyc krecenie niz pozostawic widzom po nim tylko złe wspomnienia co o tym myślicie??
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez newyorker00 dnia Śro 22:45, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:19, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | (OFFTOP)
no dobra z tym gejem trochę przesadziłem nie jestem homofobem, tylko chciałem podkreślic jego głupotę i choć za gejami nie przepadam to nic do nich nie mam, tak samo jak do lesbijek. To słowo "pedał" to tylko miał byc synonim słowa kretyn, debil, i odnosiło się tylko do sytuacji z Nicollete sheridan. Ogólnie dużo mu zawdzięczam i szanuje jego zaangażowanie i nic nie mam do jego orientacji.
(/OFFTOP)(...) |
(OFFTOP)
Dobrze, że się przyznajesz, jednakże ostrzeżenie zostanie (przez jakiś czas) jako memento byś tego nie robił więcej.
(/OFFTOP)
Bree piła zwykłe piwo czy bezalkoholowe? Czy było to w ogóle piwo? Była w końcu alkoholiczką nie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Śro 23:20, 05 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:29, 05 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
z tym piwem to też jest zagadka, podobnie jak w odcinku 3, 4 sezony susan zaprasza bree na szarady a ta zgadza się, ponieważ miały upic tam Katherine i dowiedziec się czegos o jej tajemnicy, Bree powiedziała wtedy "przyniosę wino". Po za tym wiele razy gdy pokazany był później posiłek Bree z jej rodziną to popijała ona coś z kieliszka, dziwne, może już nie jest abstynentką??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Future
Grotesk Burlesk
Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy
Płeć:
|
Wysłany: Czw 0:29, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 dostał ostrzeżenie za to, że nazwał Cherry'ego gejem?
czy to nie jest czasem stwierdzenie faktu?
pedał to inaczej gej, ciota, homoseksualista etc. Tomasz Jacyków też jest gejem, a Jacek Poniedziałek ciotą.
Spoko, rozumiem, że to miało być w kontekście wyzwiska, ale srsly, rzucałem tutaj już penisami, prostytutkami i wszelkiego rodzaju przezwiskami i nigdy nie dostałem ostrzeżenia.
THAT'S NOT FUCKIN FAIR
a żeby nie offtopować to napiszę jeszcze, że nigdy nie lubiłem Bree, ale gdy patrzę na Bree z 7 sezonu to zaczynam doceniać Bree z sezonu 1-4.
Bree, Bree, Bree, Bree, Bree, Bree. niech ktoś naliczy mi powtórzenia. xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3338
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Czw 1:46, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | z tym piwem to też jest zagadka, podobnie jak w odcinku 3, 4 sezony susan zaprasza bree na szarady a ta zgadza się, ponieważ miały upic tam Katherine i dowiedziec się czegos o jej tajemnicy, Bree powiedziała wtedy "przyniosę wino". Po za tym wiele razy gdy pokazany był później posiłek Bree z jej rodziną to popijała ona coś z kieliszka, dziwne, może już nie jest abstynentką?? |
No właśnie nie wiem, to było dziwne, bo przecież w tej samej scenie, gdy przyniosła Keithowi piwo, mówiła jak to trudno żyć z kobietą, która nie pije, a potem wzięła łyk, więc pewno to było bezalkoholowe, albo nie wiem, a i co nie zmienia fakt, pokazane było jak wzięła jeden łyk, potem wiadomo co było.
Ja jakoś nie kojarzę żeby piła alkohol...nieraz były wzmianki (może nie bardzo często, ale chyba się kilka razy zdarzyło) nt. jej alkoholizmu, było teraz w 7x11, bodajże w 7x01...więc sądzę, że nadal jest abstynentką, np. podczas kolacji z Orsonem w tym epie Bree piła wodę z kieliszka, podczas gdy Orsona pił wino.
Inną sprawą jest coq au vin...którą Bree specjalnie przygotowała dla Orsona, ja nie wiem, nie znam się AŻ tak na gotowaniu, musiałbym pomyszkować, na amerykańskich forach była dyskusja na ten temat i jedni napisali, że cały alkohol wyparowuje podczas gotowania, a znowu inni pisali, że właśnie on się zagęszcza itp. i jest częścią sosu, w którym jest ten kurczak, więc nie mam bladego pojęcia. Alkohol to alkohol, jeżeli nie wyparował, to jedzenie takiej potrawy jest wg mnie równoważne z wypiciem powiedzmy kieliszka wina (zamiast wody).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|