|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Librarian
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Płeć:
|
Wysłany: Sob 0:58, 08 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cytat: | hej, Librarian, dobrze, że się tak rozpisujesz ale trochę, a raczej bardzo nie w temacie, ten post pasowałby bardziej do zmian w serialu (sezon 1-7) bo tutaj opisujemy konkretny odcinek |
Dopiero przed chwilą zauważyłem, że jest już temat dla takich rozmyśleń i tam zacytowałem i uzupełniłem mój post . Tak więc sorry za zamieszanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Sob 1:18, 08 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
nic nie szkodzi, ja na początku zrobiłem tak samo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Sob 9:16, 08 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Librarian napisał: | (...) Jasne, że w tej serii było już lepiej, ale; było też gorzej, a mimo to, dalej przy niej trwamy (w większości ) co jednak świadczy o geniuszu tego serialu . Pozdrawiam . |
Z tym muszę się zgodzić. Nadal go oglądam, choć ściska mnie czasami w dołku, gdy widzę to co widzę (xP). To BYŁ genialny serial i dlatego wciąż przy nim trwam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:12, 08 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
następny odcinek zapowiada się ciekawie, dlatego trzeba uzbroic się w cierpliwośc i czekac (będę miał rozrywkę siedząc w domu z anginą), nie tracmy nadziei i trwajmy przy naszym serialu tak jakn on przy nas w trudnych i dobrych chwilach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saga
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 08 Lis 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Nie 0:48, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Mikołajek napisał: | Moderator Mikołajek: Marc Cherry siedem i pół roku temu stworzył genialny serial. Wiadomo... O sześciu kobietach z których jedna się zabiła bo miała tajemnicę i pozostała czwórka postanowiła ją odkryć, w cieniu idealnych domów i doskonale wystrzyżonych trawników. Jakoś wtedy nikomu nie przeszkadzała orientacja stwórcy tego, genialnego wówczas, serialu. Właśnie to, że Marc był gejem wpłynęło na świetne wątki Bree i Andrew, przez pierwsze dwa sezony. Myślę też, i mam nadzieję, że większość sie ze mną zgodzi, że można nie lubić gejów, ale wyzwiska są nie na miejscu. Dlatego newyorker00 nakładam na Ciebie ostrzeżenie/warna za nieuzasadnione użycie słowa "pedał". Nie w imię poprawności politycznej tylko, jak zauważył szyszu1987, by zachować pewien poziom na forum. Można nie lubić samego Cherry'ego za jego decyzję, ale nie za orientację.
PS. zedytowałem twój post. |
A ja uważam, że nie można nie lubić gejów. Tak samo, jak nie można nie lubić heteroseksualnych, blondynek, rudych, Niemców, Francuzów, górników czy nauczycieli. To tylko jedna z wielu etykietek, których każdy z nas ma tysiące. Tylko dlatego, że jestem heteroseksualną blondynką mam nie lubić rudych gejów? Przecież każdy z nich jest innym człowiekiem - jednego można nie lubić, bo jest niesympatyczny, a z drugim się przyjaźnić, bo zawsze można na niego liczyć. To taki sam człowiek, jak każdy inny i bez sensu jest mówienie, że nie lubi się całej społeczności. Czy jeśli np. macie przyjaciela jeszcze z przedszkola i wieku 20 lat dowiecie się, że jest gejem, to z dnia na dzień go znienawidzicie?
newyorker00 napisał: | z tym piwem to też jest zagadka, podobnie jak w odcinku 3, 4 sezony susan zaprasza bree na szarady a ta zgadza się, ponieważ miały upic tam Katherine i dowiedziec się czegos o jej tajemnicy, Bree powiedziała wtedy "przyniosę wino". Po za tym wiele razy gdy pokazany był później posiłek Bree z jej rodziną to popijała ona coś z kieliszka, dziwne, może już nie jest abstynentką?? |
To, że przyniesie wino, nie znaczy, że będzie je piła Wydaje mi się, że na wszystkich imprezach pije wodę albo sok z kieliszka. Przynajmniej, w którymś odcinku pokazane byłe jak je nalewa do swojego kieliszka.
Glamis napisał: | Dokładnie, Granmor. Zrobili z niego taki naleśnik. Ciapę. W piątym sezonie kleptomana, potem pozbawili go godności. A on i Bree są/byli dla siebie stworzeni. |
Orson zawsze był ciapą - wyszedł za kobietę, której nie kochał tylko dlatego, że ona i jego matka tak chciały, jego matka zabiła kobietę, którą kochał, a on pomógł jej ukryć zbrodnię i wrócił do żony, tak jak mu matka kazała. Zawsze wg mnie był najmniej męski ze wszystkich facetów na WL.
Curious napisał: | Ja myślę że Bree "idealna gospodyni domowa" zaczęła zanikać już w 5 sezonie. Wiadomo prowadziła firmę, dalej uwielbiała gotować rodzinne posiłki itp. ale to już nie było to samo. Nie wiem może tak jak napisał Mikołajek twórcy zechcieli powrócić do tej "starej" Bree na początku małżeństwa z Rexem, ale wg mnie słaby to był pomysł. Pokochaliśmy tą Bree z początku serialu i ją chcemy dalej oglądać.
Co do odcinka to był jednym ze słabszych. Podoba mi się wątek Susan, chociaż jeżeli mają zamiar ją uśmiercić to tym samym uśmiercą cały serial. Co do Gabi to mam nadzieję że sprawa z Grace znajdzie jakiś ciekawy finał. Tom - zachował się za przeproszeniem jak dupek, kiedy Renee chciała wyznać jego żonie prawdę, tak jak napisał ktoś wyżej miał odwagę żeby pójść z tamtą do łóżka ale nie ma odwagi żeby o tym powiedzieć Lynette. |
Wg mnie Bree nigdy nie była idealna, tylko idealnie zachowywała pozory. Bardzo lubię ją w nowym wydaniu, bo w tym starym była denerwująca momentami - była sztywna, fałszywa, marudna i męcząca. Teraz jest niesamowita.
Co do Susan, to wydaje mi się, że jej nie uśmiercą. Do tej pory widziałam tylko jeden serial, gdzie zbyt wcześnie uśmiercono jedną z bohaterek (Życie na fali), myślę jednak, że to mało popularne.
Future napisał: |
czy to nie jest czasem stwierdzenie faktu?
pedał to inaczej gej, ciota, homoseksualista etc. Tomasz Jacyków też jest gejem, a Jacek Poniedziałek ciotą.
Spoko, rozumiem, że to miało być w kontekście wyzwiska, ale srsly, rzucałem tutaj już penisami, prostytutkami i wszelkiego rodzaju przezwiskami i nigdy nie dostałem ostrzeżenia. |
Prostytutka i penis, to neutralne stwierdzenia, tak jak wagina czy piersi. Natomiast ciota i pedał są obraźliwe, tak jak kur## i ch##.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Saga dnia Nie 0:54, 09 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saga
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 08 Lis 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Nie 1:57, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Sahem napisał: | A ja nadal będę twierdził, że Bree taplająca się w błocie/nawozie to nie jest Bree. Bądźmy szczerzy - bardziej zakochana była w Rex'ie, czy Orsonie I dla nich pozostawała sobą. Keith to, mimo tego, że Bree nie chce tego przyznać, taki "romans na pocieszenie". Sądzę, że najlepszym rozwiązaniem/wytłumaczeniem tego byłoby to, że Bree robi to wszystko wbrew sobie. Wiecie, takie udowodnienie całemu światu i sobie, że potrafi się zmienić. Ale w pewnym momencie zrozumie, że ta babka upaprana w nawozie/błocie to nie jest ona. Za to mógłbym odzyskać chociaż część szacunku do 7-dmosezonowej Bree. |
Oj, czy faktycznie była bardziej zakochana w Rexie? Ich związek już w pierwszym sezonie był pokazany jako wypalony, a ona zdawała się trwać w nim z obowiązku. Potwierdzeniem tego był romans z aptekarzem (Georgem?), kiedy zrezygnowała z niego, no bo jest Rex. W Orsonie była, ale też do czasu. Może i Kethem będzie tak samo? Poza tym, to trochę inna miłość, bardziej wyzwolona. Z
Rexem była od "młodości," z Orsonem, bo był do niej podobny (przynajmniej pozornie), a z Kethem to taka wyzwolona miłość. Nie chciałabym, żeby ją okradł, czy skrzywdził w jakiś inny sposób. Chciałabym, żeby był jej stałym partnerem i przypomniał o cechach z młodości. Chociaż ciągle w widzę w nim Davida z Beverly Hills Wtedy był moim ulubionym bohaterem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 2:05, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Saga napisał: | Oj, czy faktycznie była bardziej zakochana w Rexie? Ich związek już w pierwszym sezonie był pokazany jako wypalony, a ona zdawała się trwać w nim z obowiązku. Potwierdzeniem tego był romans z aptekarzem (Georgem?), kiedy zrezygnowała z niego, no bo jest Rex. W Orsonie była, ale też do czasu. Może i Kethem będzie tak samo? Poza tym, to trochę inna miłość, bardziej wyzwolona. |
Poprawka: Po pierwsze Bree nigdy nie miała romansu z Georgem, byli zawsze tylko i wyłącznie przyjaciółmi (jako romans rozumiem uprawianie miłości i zdradę) po drugie Bree bardzo kochała i szanowała Rexa, to on złamał jej serce, szlajając się z jakąs domową prostytutką. Poprawka nr 2: Bree była zakochana i kochała Orsona, tu znów on zawinił, nie szanował jej (kleptomania i robienie jej na złośc, szantaż, próbował nakłonić ją do sprzedaży firmy kateringowej) jeszcze jedno: jeśli nie jestes pewien co do czegoś (jak to było ze skarpętką Juli w temacie NAJWIEKSZE ZMIANY Z SEZONÓW 1-7...) TO NIE ZABIERAJ GŁOSU!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:43, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Saga napisał: | (...)
Glamis napisał: | Dokładnie, Granmor. Zrobili z niego taki naleśnik. Ciapę. W piątym sezonie kleptomana, potem pozbawili go godności. A on i Bree są/byli dla siebie stworzeni. |
Orson zawsze był ciapą - wyszedł za kobietę, której nie kochał tylko dlatego, że ona i jego matka tak chciały, jego matka zabiła kobietę, którą kochał, a on pomógł jej ukryć zbrodnię i wrócił do żony, tak jak mu matka kazała. Zawsze wg mnie był najmniej męski ze wszystkich facetów na WL.(...) |
Ze względu na jego perfekcjonizm, przynajmniej trzy osoby sugerowały, że Orson był/jest kryptogejem:
* Karen McCluskey (sezon 4 odcinek 5)
* Edie Britt (sezon 4 odcinek 14)
* Bruce (Sezon 5 odcinek 16)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:46, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ja myślę, że on nie jest gejem tylko takim perfekcjonistą który jest za równouprawnieniem, pamiętajcie jednak też o tym że Bree go wykastrowała zarabiając na dom i tworząc swoje małe imperium cateringowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:51, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | (...) jeśli nie jestes pewien co do czegoś (jak to było ze skarpętką Juli w temacie NAJWIEKSZE ZMIANY Z SEZONÓW 1-7...) TO NIE ZABIERAJ GŁOSU!! |
Hola, hola newyorker00. Saga ma pełne prawo do wypowiadania się tutaj a my mamy pełne prawo do prostowania złych informacji i wyjaśniania wątpliwości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikołajek dnia Nie 8:55, 09 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:53, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
no, sorki, ale mnie troszkę wkurzył tam z tą skarpetką strzelam focha właśnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:55, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | Ja myślę, że on nie jest gejem tylko takim perfekcjonistą który jest za równouprawnieniem, pamiętajcie jednak też o tym że Bree go wykastrowała zarabiając na dom i tworząc swoje małe imperium cateringowe. |
On nie jest gejem, tylko go podejrzewały. Nie wykastrowała, tylko "pozbawiała męskości". Robiła to bardziej psychologicznie. Kastrowanie źle mi sie kojarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 8:58, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
No, w końcu Bree jest z wykształcenia psychologiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Nie 11:58, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | No, w końcu Bree jest z wykształcenia psychologiem |
Nie Bree tylko Marcia
A co do miłości Rex'a - on BYŁ i zawsze będzie jej wielką miłością. Kochała go bardziej niż Orsona i Keith'a razem wziętych. Fakt, po prawie 20 latach małżeństwa może i ta miłość przygasła, ale pamiętacie scenę z czyszczeniem sreber, gdy dowiedziała się, że Rex nie żyje? Majstersztyk. Scena, która nieprawdopodobnie świadczy o tym, że Bree kochała Rex'a bez pamięci. A ich długie rozmowy na spotkaniach Młodych Republikanów?
Nie, nikt mi nie wmówi, że Bree "nie bardzo była zakochana w Rex'ie". Ona darzyła go ogromnym, płomiennym i niezwykle gorącym uczuciem. Nigdy już nie poznała mężczyzny, którego obdarzyła równie mocnym uczuciem (Orson był jednak bliski osiągnięcia tego pułapu).
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Saga
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 08 Lis 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Nie 14:11, 09 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
newyorker00 napisał: | Saga napisał: | Oj, czy faktycznie była bardziej zakochana w Rexie? Ich związek już w pierwszym sezonie był pokazany jako wypalony, a ona zdawała się trwać w nim z obowiązku. Potwierdzeniem tego był romans z aptekarzem (Georgem?), kiedy zrezygnowała z niego, no bo jest Rex. W Orsonie była, ale też do czasu. Może i Kethem będzie tak samo? Poza tym, to trochę inna miłość, bardziej wyzwolona. |
Poprawka: Po pierwsze Bree nigdy nie miała romansu z Georgem, byli zawsze tylko i wyłącznie przyjaciółmi (jako romans rozumiem uprawianie miłości i zdradę) po drugie Bree bardzo kochała i szanowała Rexa, to on złamał jej serce, szlajając się z jakąs domową prostytutką. Poprawka nr 2: Bree była zakochana i kochała Orsona, tu znów on zawinił, nie szanował jej (kleptomania i robienie jej na złośc, szantaż, próbował nakłonić ją do sprzedaży firmy kateringowej) jeszcze jedno: jeśli nie jestes pewien co do czegoś (jak to było ze skarpętką Juli w temacie NAJWIEKSZE ZMIANY Z SEZONÓW 1-7...) TO NIE ZABIERAJ GŁOSU!! |
Ej, wypraszam sobie! To ja napisałam, że Julie chciała zjeść skarpetkę a nie Suzan, bo tak też było, więc nie miej do mnie pretensji, że nie wiem, bo wiem
Julie podbiegła do Suzan dała jej skarpetkę do powąchania, powiedziała, że pachnie tak, że chciałaby ją zjeść, a chwilę później mówiła, że Bree jest jak matka, której nigdy nie miała.
Dla mnie romans i miłość to nie tylko seks. Bree spędzała czas z Georgem i miało to dla niej inne znaczenie niż spotkanie z Gabi czy Lee, więc zdecydowanie nie były to przyjacielskie spotkania. Sama, w którymś odcinku mówiła, że to złe i nie może tego robić, bo Rex jest jej mężem. Dla mnie to w pewnym sensie romansowanie i flirtowanie. Tzn. przy spotkaniach z przyjacielem, choćby i się z nim wyjechało na weekend nie ma się wyrzutów sumienia, bo uczucia do niego można określić jako czysto przyjacielskie, przy kawie z kimś na kim nam zależy w inny niż przyjacielski sposób można mieć wyrzuty sumienia (jeśli się ma męża), bo to jest flirt, romansowanie etc. Zdrada też nie musi być seksem. Są związki, w których sypianie z innymi nie stanowi przeszkody, ale stanowi ją bliskość psychiczna z innymi ludźmi. Jest i na odwrót. Ale to akurat mniej ważne, bo chodzi mi o to, że zdradzić można samym pocałunkiem albo uczuciami do innego człowieka (co z tego, że jakaś kobieta nie sypia z jakimś facetem, skoro to jemu opowiada o swoich uczuciach, do niego czuje coś więcej niż do męża).
Co do Orsona - owszem kochała go, a to czy z jego powodu czy z własnego sprawiło, że przestała jest nieistotne, bo suchym faktem pozostaje samo to, że przestała.
Poza tym to jestem kobietą, więc nie zwracaj się do mnie w rodzaju męskim
A pisać będę, bo wiem o czym piszę i nie przyjmuję argumentu, że romansem może być jedynie seks, bo sam seks niczego wspólnego z romansem nie ma. Radzę się zapoznać, chociażby z podstawami psychologii na ten temat, jeśli już się spieramy nt. prawdziwości tego stwierdzenia. Jeśli natomiast piszemy o tym, co my uważamy, to Ty masz prawo twierdzić, że brak seksu to nie romans, a ja mam prawo twierdzić, że seks nie jest jego wyznacznikiem. Jeśli zaś chodzi o obiektywizm i coś co jest potwierdzone naukowo, to ja mam rację . Więc mogłabym dać Ci taką radę, jaką Ty dałeś mnie, ale jestem zdania, że każdy ma prawo do swobodnej wypowiedzi, więc Ci jej nie dam
newyorker00 napisał: | Ja myślę, że on nie jest gejem tylko takim perfekcjonistą który jest za równouprawnieniem, pamiętajcie jednak też o tym że Bree go wykastrowała zarabiając na dom i tworząc swoje małe imperium cateringowe. |
Przecież to, że kobieta zarabia więcej i utrzymuje dom nie oznacza, że jest mało męski. Np. Tom - zajmował się dziećmi, sprzątał, prasował, a Lynett zarabiała. Tom jednak ciągle był stuprocentowym mężczyzną. Orson nim nie był, nawet gdy był jedynym żywicielem rodziny.
newyorker00 napisał: | no, sorki, ale mnie troszkę wkurzył tam z tą skarpetką strzelam focha właśnie |
A co Cię wkurzyło w mojej wypowiedzi o skarpetce?
Sahem napisał: | newyorker00 napisał: | No, w końcu Bree jest z wykształcenia psychologiem |
Nie Bree tylko Marcia
A co do miłości Rex'a - on BYŁ i zawsze będzie jej wielką miłością. Kochała go bardziej niż Orsona i Keith'a razem wziętych. Fakt, po prawie 20 latach małżeństwa może i ta miłość przygasła, ale pamiętacie scenę z czyszczeniem sreber, gdy dowiedziała się, że Rex nie żyje? Majstersztyk. Scena, która nieprawdopodobnie świadczy o tym, że Bree kochała Rex'a bez pamięci. A ich długie rozmowy na spotkaniach Młodych Republikanów?
Nie, nikt mi nie wmówi, że Bree "nie bardzo była zakochana w Rex'ie". Ona darzyła go ogromnym, płomiennym i niezwykle gorącym uczuciem. Nigdy już nie poznała mężczyzny, którego obdarzyła równie mocnym uczuciem (Orson był jednak bliski osiągnięcia tego pułapu). |
Zgadzam się, że kochała, ale jednak ich miłość już się wypalała i Bree potrzebowała zmiany. Piękna była scena, gdy dowiedziała się, że Rex nie żyje. Jednak naturalne jest to, że przeżywa się śmierć człowieka, z którym się było przez 20 lat. 20 lat to kupa czasu, przez połowę życia była jego żoną, znali się pewnie jeszcze wcześniej. Wielka miłość nie jest potrzebna do takiego przeżycia. Ja jednak uważam, że miłość, to coś trudnego do ocenienia i można to odczytać zarówno jako wielką miłość, jak i jako przyzwyczajenie. Co do Ketha, nie wiemy jak wszystko się potoczy i czy nie będzie jej większą miłość niż Orson i Rex razem wzięci. Może nie a może tak, za wcześnie, żeby to stwierdzić. Nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie Ketha lubię najbardziej ze wszystkich jej mężczyzn (łącznie z aptekarzem, opiekunem z klubu AA, ogólnie ze wszystkich, z którymi sypiała, flirtowała, czy cokolwiek innego ją z nimi łączyło).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saga dnia Nie 14:15, 09 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|