|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Pon 10:49, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Jak to już czuć koniec.
A szkoda. Odcinki są naprawdę dobre, choć ten był nieco mniej "wybuchowy".
Nie wiem też co więcej pisać. Odcinek mi się podobał, może nie tak jak poprzednie, ale zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:34, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | O ile scenarzyści nie pozwolą bohaterkom w inny sposób odnaleźć się w nowych sytuacjach, to nie będzie to happy end. | O ile się nie mylę, to w jednym z wywiadów Marc powiedział, że finał wcale nie będzie taki smutny i tragiczny. W każdym razie mam nadzieję, że będzie się dużo działo, bo po obejrzeniu tego odcinka czuję niedosyt. Czegoś było za mało...Gabi i Carlos od zawsze stanowili fajną parę, wiele się u nich działo, ale "wałkowanie" ciągle tego samego tematu (Gabi chce kasy, Carlos chce być "lepszym człowiekiem") troszeczkę mnie rozczarowuje. Koniec zbliża się wielkimi krokami, więc scenarzyści mogliby wymyślić coś lepszego. Nie wiem czy zwróciliście na to uwagę, ale to chyba jeden z nielicznych odcinków kiedy Lyn wyglądała tak ładnie (śliczna sukienka na początku odcinka), jak dla mnie to miła odmiana odnośnie tej postaci. Jeśli chodzi o Bree...mam mieszane uczucia. Zastanawiam się czy scenarzyści planują połączyć ją z jej adwokatem "na stałe" i czy właściwie oni do siebie pasują(?). Jednak może szukam dziury w całym, ponieważ przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się, że Bree trafia na nieodpowiednich facetów ( mąż, który wcale do niej nie pasował, pigularz, seksoholik, kolejny mąż - jak się okazało również niezrównoważony psychicznie, detektyw, który ją z czasem prześladował, itp, itd). Natomiast Susan...jak to Susan, nic ciekawego (za to Mj jak urósł! ).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Boolik
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy
|
Wysłany: Pon 16:11, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Witam! Już po kolejnym odcinku DH.
Rzeczywiście okropnie widać, że niedługo koniec.
Wątek Susan był całkiem przyjemny. Trochę komediowy, a trochę dramatyczny. MJ okrutnie urósł!
Dopiero w tym odcinku dotarło do mnie, że Mike już nie żyje. Dokładnie w momencie, kiedy Bob, Lee, Tom i Ben stali w garażu Susan. Pierwsza moja myśl: "Kogoś mi tu brakuje... Mike!" . To było straszne.
Lynette. No ciekawość mnie potwornie zżera, co stanie się dalej: czy Tom wyjedzie do Indii, czy też w finale ujrzymy jak Lynette biegnie na lotnisko, by Tom nie wyjechał. (coś na kształt finału "Przyjaciół", gdzie Ross jechał za Rachel na lotnisko, by ta nie poleciała do Paryża)
Wątek Bree był jakiś taki nijaki. Gra aktorska Marcii mnie dziś zawiodła. Moża miała zły dzień, ale bardziej to recytowała swój tekst w sposób bardzo nie profesjonalny.
Gabrielle mnie bardzo rozczula w wypowiedziach typu "Carlos, ja zarabiam 12 dolarów w trakcie, kiedy ty mówisz, że zarabiasz 12 dolarów dziennie."
Uwielbiam ją w tych scenach i to w nich widać prawdziwą Gabrielle.
Renee było trochę więcej niż zwykle i nie mogę się doczekać jej ślubu.
Ogólnie oceniam odcinek na 7+/10.
Nie mogę doczekać się finału, a jednocześnie zaczynam być powoli w żaobie.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:19, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Boolik napisał: | (...)
Lynette. No ciekawość mnie potwornie zżera, co stanie się dalej: czy Tom wyjedzie do Indii, czy też w finale ujrzymy jak Lynette biegnie na lotnisko, by Tom nie wyjechał. (coś na kształt finału "Przyjaciół", gdzie Ross jechał za Rachel na lotnisko, by ta nie poleciała do Paryża)(...) |
Mi się to bardziej kojarzy ze sceną z "Bodyguard'a". Costner wpadający w ramiona Houston. Ech...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gingers
Nowy na Wisteria Lane
Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:17, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Nasuwa mi się taka myśl, że twórcy, być może nawet przez przypadek, ukazali nam przemijanie. Najpierw wszyscy widzieliśmy jak desperatki walczyły o to co uważały za słuszne (jak ktoś napisał Susan - miłość, Lynette - rodzina, Gaby - pieniądze, Bree - szacunek), a później jak wszystkie te najważniejsze dla nich rzeczy straciły.
Sam odcinek był taki... nijaki? Tzn. podobał mi się, ale nie działo się tam nic ciekawego (oprócz tańczącego Carlosa, który mnie rozwalił). Scena z gabinetem Solisa bardzo w stylu Gaby.
Lynette chyba nigdy nie wyglądała tak dobrze, mam nadzieję, że w następnych odcinkach nie ubiorą jej w koszule i tenisówki. Mam nadzieję, że teraz wróci do Toma.
Bree jakoś nie pasuje mi do tego prawnika. Lepiej byłoby gdyby twórcy na koniec 'uraczyli' ją kimś podobnym do niej - jakiś perfekcjonista po przejściach byłby idealny >D (szkoda, że tak spaprali postać Orsona, którego przez ostatnią serię znienawidziłem).
Po Susan widać, że próbuje pogodzić się ze stratą Mikea, ale nadal odczuwa boleśnie jego brak. MJ mnie ostatnio wkurza - wiadomo, że stracił ojca, ale jego postać bardzo teraz traci w moich oczach.
Szkoda, że koniec już się zbliża. Najbardziej smutno mi się zrobiło, jak na facebooku pojawił się wpis 'It's time to take a walk down Wisteria Lane...'.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sheila
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:06, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
mnie też nie powalił ten odcinek. faktycznie był taki nijaki. po takiej przerwie spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. w następnym odcinku za to muszą być fajerwerki (oczywiście metaforycznie ;P)!
a mi tam Bree i jej prawnik się podobają. nie przeszkadza mi to, że wcisnęli ten wątek na sam koniec. On przypomina mi trochę Karla, co więcej jest jego ulepszoną wersją, więc czemu nie?
haha, mnie też rozwalił taniec Carlosa chociaż te ich ciągłe kłótnie trochę mnie już nużą... wątek Susan i MJa mnie w ogóle nie wzruszył, wręcz przeciwnie - bardziej pogłębił moją awersję do tego dzieciaka ;p
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sheila dnia Pon 20:08, 30 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vandekamp
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:47, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
A ja tam się nie zgodzę że odcinek był nijaki... W kontekście ciągłych zmian jakie zachodzą u bohaterów, był dosyć ciekawy.
Wystarczy spojrzeć wstecz - czy w pierwszym albo drugim sezonie komukolwiek z Was przyszłoby do głowy, że Bree będzie sądzona, albo że ktoś zawstydzi ją liczbą mężczyzn którzy byli w jej łóżku? Albo że Lynette widząc Toma z inną laską nie wpadnie w furię, tylko weźmie się w garść i o siebie zadba i mało tego (nieważne po co to robi), ale zamiast użalać się nad sobą wyjdzie na drinka z innym facetem? Małymi krokami obserwujemy zachodzące zmiany, w życiu każdego z nas wszystko zmienia się z roku na rok. Podobno tylko świnia nie zmienia poglądów. Popatrzcie czy sami nie jesteście inni niż kilka lat wstecz? Czy wartości jakie Wam przyświecały nie zmieniają się z biegiem czasu i z sytuacjami jakie podrzuca życie? Każdy z bohaterów serialu jest człowiekiem takim jak my... To nie jest M jak Miłość, ani Moda na Sukces, gdzie wszyscy ciągle są tak samo zaprogramowani... Mamy tutaj odbicie prawdziwego życia.. a to że w tym odcinku nie było wielkich fajerwerków, nie oznacza że jakieś wydarzenie nie będzie miało wpływu na dalszy bieg zdarzeń, bo pamiętajmy - nic nie dzieje się bez przyczyny...
Wracając do odcinka:
Bree z adwokatem byliby ciekawą parą. Ktoś z przedmówców miał rację, że to udoskonalona wersja Karla. Oddziaływanie na nią jest całkiem podobne. Pomimo bycia damą potrzebuje chyba kogoś takiego jak Karl, czy Keith, kto będzie zwierzakiem(że tak powiem) i kto ją rozpali do granic możliwości..
Lynette - przyznam się szczerze, że do dzisiaj nie przepadałem za nią. Była zapuszczoną kurą domową, która miała roszczenia wobec innych jak ostatnia (przepraszam z góry) suka. Ale dzisiaj... Pokazała klasę. Dwa słowa - piękna Lynette...
Gaby - wciąż działa mi na nerwy... samolubna do kwadratu. Śmieszne jest to, że "Tańczący Carlos" najpierw wtykał jej pieniądze i przyzwyczaił do życia w bogactwie a teraz kompletnie ma to gdzieś i nagle (czyżby kryzys wieku średniego) zaczął zmieniać swoje życie.
Susan - dobry pomysł z pomocą chłopaków dla MJ'a. Szkoda mi tego dzieciaka i szkoda mi, że ona nie potrafi sobie z nim poradzić. Zawsze miała miękkie serce i chyba nic już tego nie zmieni...
Renne - ślub z Benem to jeden wielki niewypał i swojego zdania nie zmienię. Nie są dobraną parą (ale nich im tam będzie), oboje chcą rządzić i oboje ciągle popełniają jakieś błędy które dobrze nie wróżą.
Odcinek mi się podobał i kropka .
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:13, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
vandekamp napisał: | A ja tam się nie zgodzę że odcinek był nijaki... W kontekście ciągłych zmian jakie zachodzą u bohaterów, był dosyć ciekawy.
Wystarczy spojrzeć wstecz - czy w pierwszym albo drugim sezonie komukolwiek z Was przyszłoby do głowy, że Bree będzie sądzona, albo że ktoś zawstydzi ją liczbą mężczyzn którzy byli w jej łóżku? Albo że Lynette widząc Toma z inną laską nie wpadnie w furię, tylko weźmie się w garść i o siebie zadba i mało tego (nieważne po co to robi), ale zamiast użalać się nad sobą wyjdzie na drinka z innym facetem? Małymi krokami obserwujemy zachodzące zmiany, w życiu każdego z nas wszystko zmienia się z roku na rok. Podobno tylko świnia nie zmienia poglądów. Popatrzcie czy sami nie jesteście inni niż kilka lat wstecz? Czy wartości jakie Wam przyświecały nie zmieniają się z biegiem czasu i z sytuacjami jakie podrzuca życie? Każdy z bohaterów serialu jest człowiekiem takim jak my... To nie jest M jak Miłość, ani Moda na Sukces, gdzie wszyscy ciągle są tak samo zaprogramowani... Mamy tutaj odbicie prawdziwego życia.. a to że w tym odcinku nie było wielkich fajerwerków, nie oznacza że jakieś wydarzenie nie będzie miało wpływu na dalszy bieg zdarzeń, bo pamiętajmy - nic nie dzieje się bez przyczyny... (...) |
Świetne i bezbłędne, jak dla mnie, podsumowanie przesłania serialu.
vandekamp napisał: | (...)
Bree z adwokatem byliby ciekawą parą. Ktoś z przedmówców miał rację, że to udoskonalona wersja Karla. Oddziaływanie na nią jest całkiem podobne. Pomimo bycia damą potrzebuje chyba kogoś takiego jak Karl, czy Keith, kto będzie zwierzakiem(że tak powiem) i kto ją rozpali do granic możliwości..
(...) |
Tak i wiecie co? z Tripem będzie NORMALNIE bo on jest NORMALNY. Przynajmniej tak sądzę... Z Karlem mieliśmy tylko ognisty seks z Bree i wzajemne pożądanie a teraz ona jest zauroczona Tripem, udadzą się na randki, potem przyjdzie miłość i możliwe, że... małżeństwo. Bree zaczęła z jednym facetem mającym problemy w dolnych partiach ciała ("Rex płacze podczas ejakulacji" Sezon 1 odcinek 2) i skończy z drugim, mającym także problemy, tym razem z prostatą. To... yyyy... taka druga myśl co mi nieoczekiwanie przyszła na myśl.
PS. Żeby EWENTUALNE małżeństwo Tripa i Bree nie rozwalić, to mam nadzieję, że scenarzyści zabiją Orsona.
vandekamp napisał: | (...)
Renne - ślub z Benem to jeden wielki niewypał i swojego zdania nie zmienię. Nie są dobraną parą (ale nich im tam będzie), oboje chcą rządzić i oboje ciągle popełniają jakieś błędy które dobrze nie wróżą.
(...) |
Za to ślub Edie z Benem? SORRY, ŻE SIĘ POWTARZAM, ale przecież tekst Renee o Dougu ukrywającym sekrety przed nią, pasował by idealnie do Edie, która wspomniała by Dave'a.
Wyładowanie emocji:
Ech... Gdybym był Marciem Cherry to postać Katherine nie wystąpiła by ani w sezonie piątym, ani w szóstym a storyline Katherine z sezonu 6 oraz Renee z 7 i 8 [sezonu] przejęła by Edie. Dziewczynę Mike'a w 5 sezonie zagrała by jakaś inna aktorka a jej postać była by uduszona przez Eddiego na początku szóstego sezonu. BOOOOM i wszyscy są zadowoleni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:22, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ktoś z przedmówców miał rację, że to udoskonalona wersja Karla. Oddziaływanie na nią jest całkiem podobne. Pomimo bycia damą potrzebuje chyba kogoś takiego jak Karl, czy Keith, kto będzie zwierzakiem(że tak powiem) i kto ją rozpali do granic możliwości.. | Dokładnie, zawsze kibicowałam Bree i Karlowi. Jako jeden z nielicznych nie okłamywał jej, nie oszukiwał (tak jak np. pigularz). Nie był doskonały, za to wiadomo było czego można się po nim spodziewać (nie to co Orson). Poza tym, wg mnie, Karlowi szczerze zależało na Bree. Do tej pory uważam, że niepotrzebnie go uśmiercili (podobnie jak Edie...swoją drogą brakuje mi jej poczucia humoru w tym ostatnim, trochę przygnębiającym sezonie).
Edit
Cytat: | Tak i wiecie co? z Tripem będzie NORMALNIE bo on jest NORMALNY. Przynajmniej tak sądzę... Z Karlem mieliśmy tylko ognisty seks z Bree i wzajemne pożądanie a |
Nie, nie, nie Karlowi zależało na Bree! A tak na poważnie, to mam nadzieję, że Trip okaże się NORMALNY i nie wyskoczy z żadną chorobą psychiczną, uzależnieniem czy też z trupem z piwnicy/wanny/basenu/ogródka (w tym momencie uświadomiłam sobie jak wiele trupów było w DH ).
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Q.m.c. dnia Pon 21:35, 30 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vandekamp
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 23:51, 30 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Jeżeli chodzi o Bree i Karla to byłem ogromnie rozczarowany w jaki sposób potoczył się ten wątek. Strasznie przykro było mi że straciła najlepszą szansę jaką miała po Ty'u (nie umiem odmienić nazwiska Grant!)... Wydaje mi się, że za Rexa wyszła z rozsądku a później szkoda było jej dzieci i tego że wszyscy uważali że ma idealne życie (nie chcę nic mówić, ale wiem że ciężko uwolnić się z takiego związku-to chyba podchodzi pod toksyczny związek, gdzie pozoruje się piękne życie). Orson - doprowadził ją wprawdzie do pierwszego w życiu orgazmu, ale poza tym to był (jak to trafnie ujęła Edie) Kenem. Ich małżeństwo było tak przesłodzone że aż mdłe. Nie cenzurujcie mnie, ale może faktycznie zrobił jej dobrze w taki a nie inny sposób, pamiętnego razu, bo w majtkach przypominał wspomnianego Kena.
Mikołajku, masz rację z porównaniem Renee do Edie w tej kwestii. Z tym, że Edie była jedyna i niepowtarzalna i nikt jej nie zastąpi. A co do Katherine, była bardzo barwną postacią i w sumie to dobrze że się pojawiła. Szczerze kibicuję jej związkowi z Robin (o ile dalej są razem), ponieważ od kiedy się pojawiła widać było że brakuje jej czegoś i jest strasznie niespełniona, a kiedy pojawiła się w jej życiu Robin, można było zobaczyć że pomimo iż nie potrafiła do końca odnaleźć się w tej sytuacji, zmieniła się na lepsze...
W kwestii wyładowywania emocji, to chciałbym żeby Gabi dostała w końcu po dupie za swój egoizm. Tak konkretnie... Pewnie moje nadzieje są złudne, bo Bree nie wsypie Solisów, ale zachowanie Gabi i Carlosa coraz bardziej mnie irytuje...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:28, 01 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Q.m.c. napisał: | (...) Karlowi zależało na Bree! A tak na poważnie, to mam nadzieję, że Trip okaże się NORMALNY i nie wyskoczy z żadną chorobą psychiczną, uzależnieniem czy też z trupem z piwnicy/wanny/basenu/ogródka (...) |
Nie mówię, że nie zależało. Można kogoś pożądać i troszczyć się o niego oraz kochać kogoś i troszczyć się o niego.
Q.m.c. napisał: | (...) (w tym momencie uświadomiłam sobie jak wiele trupów było w DH ). |
Dokładnie 55 trupów, w tym 6 martwych postaci przed sezonem pierwszym (matka Bree, Edwin Hodge, Deirdre Taylor, Dylan Davis, Ilene Britt i Gilbert McCluskey).
Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:44, 01 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A co do Katherine, była bardzo barwną postacią i w sumie to dobrze że się pojawiła. Szczerze kibicuję jej związkowi z Robin (o ile dalej są razem), ponieważ od kiedy się pojawiła widać było że brakuje jej czegoś i jest strasznie niespełniona, a kiedy pojawiła się w jej życiu Robin, można było zobaczyć że pomimo iż nie potrafiła do końca odnaleźć się w tej sytuacji, zmieniła się na lepsze...
| Katherine to moja ulubiona postać, która pojawiła się w związku z "co sezonową tajemnicą". Odnośnie jej związku z Robin to nie wiadomo czy są nadal razem, ponieważ Kath wraca sama na Wisteria Lane. Jednak w wielu wywiadach Dana podkreślała, że chciałaby wrócić jako lesbijka, więc może wcale się nie rozstały i Robin będzie czekać na nią w Paryżu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 8:46, 02 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Napisy już są:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zordon95
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Wysłany: Śro 9:28, 02 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Super odcinek jak dla mnie. Coraz bardziej jest dla mnie widoczny koniec Carlosa i Gaby Jeśli chodzi o pozostałych to spodobał mi się wątek Lynette
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 12:33, 02 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Zordon95 napisał: | Coraz bardziej jest dla mnie widoczny koniec Carlosa i Gaby | Koniec Carlosa i Gaby? Nie sądzę, żeby się rozstali :p Jestem wręcz pewna, że to nie nastąpi. Ta dwójka (podobnie jak Tom i Lyn) są dla siebie stworzeni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|