|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:08, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
popieram, musimy umieć rozróżnić sceny takie jak z 4 sezony z Dylan i Juli, które były wpasowane w wątek tajemnicy Katherine i serial o bogatych dzieciakach i ich uczuciowych rozterkach. Jeśli ktoś lubi seriale o młodzieży jest ich teraz przecież tak dużo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:17, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Ja seriali o rozterkach bogatych dzieciaków nienawidzę natomiast w DH, zwłaszcza w sezonach 1-4 oraz 6, je uwielbiałem, bo traktowałem jako tło wątków dotyczących starszych postaci. Takie jest moje zdanie, równe waszemu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:42, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Racja, każdy ma swoje zdanie , i aha, Nie wiem do końca do kogo to kierować ale bardzo mi się podoba nowy "wystrój" naszego forum, jest taki fox-life'felowski te fiolety... naprawdę mi się podoba i jest przytulnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:22, 06 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Tylko do Seniority-Qabi. Co prawda tylko administrator ma prawo "przemeblować" forum, ale zaufałem jej i na kilka dni udostępniłem swoje konto administratorskie, co zaowocowało oszałamiająco pozytywnym wynikiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 4:07, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
teraz "nowy" wątek: Co myślicie o (mniemanym) rozstaniu Toma i Lynette, czy postępują rozsądnie, kto wyjdzie na tym lepiej? Moim zdaniem to dobrze że się rozwodzą. Lynette jest okropną osobą, nie o to chodzi że jest najbrzydsza z całej czwórki ale o jej zachowania w stosunku do innych ludzi. Zawsze we wszystko się wtrąca (sprawa z tym pedofilem, manifestacja na Wisteria Lane), robi kretyńskie działania, które przypominają mi nieco walki pod krzyżem. Podobnie jak Karen, wkurzyło mnie jak w odc 7x01 powiedziała do tych bab "Paul wrócił trzeba OSTRZEC ludzi". Co ma znaczyć "ostrzec"? Nie lubię takich wkurzających, wtrącających się i dmuchających na zimne bab. Po drugie Lynette zawsze trzymała Toma na "lince bezpieczeństwa" np. jak nie chciała aby po swojemu urządził biuro albo jak w sezonie 5 kazała mu wyrzucać jego rzeczy i zniszczyła jego gitarę. Jestem po stronie Toma, bo choć jest trochę przy-głupawy i wkurzający to nie powinien męczyć się z tym babskiem. Sam bym się z nią rozwiódł. Ona powinna być sama, bo zawsze uważa swoje decyzje za najlepsze i bezgranicznie wierzy w swój instynkt do ludzi i otoczenia przez co wrabia siebie i innych w niezłe kłopoty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SeniOrita-Qabi
Moderator
Dołączył: 04 Maj 2007
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Wisteria Lane Płeć:
|
Wysłany: Śro 7:49, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
A ja się z tobą nie zgodzę. Moim zdaniem Lynn to jedna z lepszych postaci (na pewno od Susan). A to że lubi mieć wszystko pod kontrolą to za sprawą tego jak dorastała i to odbiło się na jej psychice/charakterze ale i tak kocha i dba o swoją rodzinę i chyba ona jest dla niej najważniejsza. A to że Tom był na "lince bezpieczeństwa" to ona sam na to pozwała. Chyba w szóstym sezonie mówił o tym że to jego zadanie w tym małżeństwie, mimo że ma swoje zdanie i czasami nie zgadza się z nią ostatecznie odpuszcza. Wiem że to nie jest zbyt dobre zachowanie ale w związku zawsze koś musi dać sobie spokój i poprzeć tą drugą połówkę i o właśnie Tom (a raczej scenarzyści) wpadli na "genialny" pomysł aby w zadziwiający sposób zmienić zachowanie Scavo. Czego nie rozumiem tego, przecież przez tyle lat nie przeszkadzało mu to tak mocno a teraz bum! Pewnie ja mam głupi tok myślenia na ten temat ale o trochę głupie. W dodatku byli jedyną rodziną która nie miała jako takich większych problemów typu rozwody itp i zawsze była to dla mnie idealne, no prawie idealna rodzina.
Co do wtrącania się Lynette, nie uważam by było to coś złego, zawsze robi to w dobrej sprawie. A niby w jakie kłopoty wrobiła siebie czy kogoś?
Wybaczcie za chaotyczność.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikołajek
Administrator
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Poznań - Piątkowo Płeć:
|
Wysłany: Śro 8:39, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Wybaczamy, wybaczamy.
Popatrzcie na to jeszcze z jednej strony, Tom, wiadomo jaki był i jest. Przeciwstawiał się wiele razy żonie, ale w końcu się godzili BO SIĘ KOCHALI. A teraz? Może miłość wygasła i dlatego postanowili się rozwieść. Wiem, że dla niektórych jest to trudne do przyjęcia, ale bez miłości, żadne małżeństwo nie przetrwa. Skoro uczucie kochania niszczy mury i nienawiść, to dlaczego jego brak nie mógł by zbudować muru oddzielającego Toma od Lynette?
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Śro 12:23, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Tom i Lynette się nie rozwiodą. A nawet jeżeli, to i tak do siebie wrócą (wtedy będziemy mieli powtórkę z Mike'a i Susan).
Mike i Susan, Lynette i Tom - te dwie pary będą ze sobą bez względu na to, co im zaplanują scenarzyści. Nie, nie dlatego, że są dla siebie stworzeni. Po prostu. Banda ludzi piszących ten serial jest dość przewidywalna i jasne jest, że w końcu obie pary będą miały "amełykański hapi ending"... Ale to już robi się nudne i mdłe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:25, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Kogo skrzywdziła??? Po pierwsze skrzywdziła siostrę Arta, czy jak mu tam było, w końcu ona z tego stresu umarła a to wszystko spowodowała Lynette, po drugie Susan, przez Lynette która wezwała tych oszołomów na ulicę, została staranowana i odniosła poważne obrażenia, Lee który również przez tą manifestację oberwał butelką w głowę. Mało? A Susan moim zdaniem to jedna z najlepszych postaci, z całej czwórki Lynette najbardziej nie lubię za to jej wtrącanie się (np jak zamieniła marihuane toma na oregano), no ale zawsze w serialu musi być taki "przydupas". Susan jest charakterystyczna, niezdarna ale za to urocza, nie robi nic pochopnie i to ona czasami pakuje się w kłopoty robiąc coś w dobrej wierze (obiadki dla Paula z programu Felicia & Delfino kitchen) a Lynette zawsze wie o ryzyku, mimo to pakuję się w to i zawsze uważa że zrobiła dobrze. Susan poza tym jest uroczą i bardzo dobrą osobą. Kiedy dowiedziała się że Gaby sypia z John'em nie poleciała od razu do wszystkich przyjaciółek, tylko zrobiła tak jak prosiła ją Gaby, nie chciałbym myśleć jakby się to potoczyło gdyby o całej sprawie dowiedziała się Lynette. Każda z nich ma coś charakterystycznego, Gaby jest piękna i zgryźliwa (co jest bardzo fajne na swój sposób, szczególnie podoba mi się jej sposób wychowania "Mamo Huanita mnie bije - To jej oddaj" ), Bree jest wspaniałą panią domu, żywcem wyjętą z lat 50, dla której stare wartości rodzinne są bardzo cenne, Susan już mówiłem a Lynette, ani specjalnie nie jest jakąś fenomenalną matką (co widać po jej starszych dzieciach (bliźniaki)), ni jest przepiękna, nie pracuje, nie utrzymuje specjalnie domu, jej rola chyba jest taka żeby właśnie co jakiś czas wtrącać się w coś i robić nowe sprawy, które są sposobem na urozmaicenie sezonu... Co o tym myślicie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Śro 18:32, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Lynette jest chyba najbardziej typową z typowych pań domu xP I jeżeli miałbym być szczery, to większość matek przypomina właśnie ją.
Problemy wychowawcze, załamania, kłótnie z mężem, utrzymanie domu, problemy finansowe i wiele innych. To właśnie życie Lynette i życie milionów kobiet na świecie.
Kobiety jak Susan? Nie. Mało, która matka potrzebuje, by to jej córka jej matkowała.
Kobiety jak Bree? *śmiech Barney'a, który zostaje gwałtownie przerwany* Nie, nie wmówicie mi, że istnieje wiele takich kobiet.
Kobiety jak Gaby? Pokażcie mi przeciętną kurę domową, która jest byłą modelką.
Tak. Lynette może i jest denerwująca, ale może właśnie dlatego, że jest taka typowa?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sahem dnia Śro 18:35, 13 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:57, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
No proszę Cię, nawet jeśli się wtrąca, to tak jak Qabi powiedziała, zawsze w słusznej sprawie i mimo wszystko nie jest samolubna, jak już się w jakąś taką 'akcję społeczną' zaangażuje na całego to robi to dla ogółu, bo kocha to sąsiedztwo i tu nawiążę do Arta. Seriously? Lynette jest winna śmierci Rebecci (bodajże tak miała na imię jego siostra), dobry dowcip, Lynette nie oskarżała go bezpodstawnie tak jak wiemy, a równie dobrze na jej miejscu mogłaby być każda inna kobieta, tylko, że to właśnie Lynette jest tą 'kobietą z jajami', która ma odwagę coś zrobić a nie bezczynnie siedzieć z boku i się przyglądać (tak samo Karen, szkoda, że żadna z nich nie 'wtrąciła się', jak to mówisz, do życia Edie w 5 sezonie...). A jeżeli już bym obwiniał kogoś o stratowanie Susan, to prędzej Bree niż Lynette, no i w pierwszej kolejności Paula. Ja akurat uwielbiam Lyn, więc mogę być momentami nieobiektywny ale Ty też malujesz ją jako tą najgorszą czarownicę, a wcale taka nie jest.
No i w zupełności zgadzam się ze wszystkim co napisała Qabi, thank God, że jest tu ktoś taki, kto ma podobną opinię! Qabi masz pochwałę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:23, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
nie chodzi o to że "najgorszą" ale o to że ona jeśli by miała faktycznie jaja, to by do niego poszła i powiedziała mu prosto w twarz, porozmawiała by z nim a nie od razu niszczyła komuś życie. Faktycznie okazał się on pedofilem, ale jeśli by nie był to popatrzcie co ona mu zrobiła i jego siostrze. Do Sahema: Mało jest kobiet takich jak Susan, Bree czy Gaby, ale jeśli chcielibyśmy oglądać serial głównie z normalnymi matkami, gospodyniami w których życiu nic się nie dzieje, dlatego wtrącają się w życie innych.... to lepiej popatrzyć po prostu za okno. Mnie może ona bardziej wnerwia bo sam miałem problem z sąsiadem który się we wszystko wtrącał, przeglądał mi śmieci i bezpodstawnie rzucał oskarżenia, na szczęście sobie z nim poradziłem, przypomina mi on Lynette, tak samo knuje coś za plecami nie znając dobrze sytuacji. A co do manifestacji... przecież to Lynette poszła fo tego gościa chociaż wiedziała do czego wcześniej ten wieśniak był zdolny. Moim zdaniem to wina jej i Paula, nie tylko jej, ale w części tak, bo powinna inaczej rozwiązać ten problem, a Bree, Bree tylko chroniła niewinnego człowieka przed całkiem możliwym skopaniem na śmierć, dlatego nie widzę w tym jej winy. Poza tym Lynette była trochę niewdzięczna co do swojej matki. Fakt, jak Lynette była mała to jej matka urządziła jej piekło, przez co odbiło się to na jej życiu dorosłym, ale jak jej matka wspierała ją i pomigała jej w trakcie choroby, to jak ona później chciała ją wyrzucić z domu. Czasem były sytuację które działały na jej plus (np kiedy uratowała dziecko Gaby), ale często jest tak że ona powoduje problemy oraz działa nieuczciwie (np jak zgodziła się na pizzerie toma i wyraźnie pozwoliła aby on był tam szefem a później wprowadzała własne zmiany jak np z tym glupim fartuszkiem. Niby małe rzeczy ale wkurzające, dlatego tom w końcu przestał dawać się popychać i zrobił moim zdaniem bardzo mądrze.
dodane troszkę póxniej:
bardzo wszystkie dziękuje za liczne odpowiedzi i naprawdę się bardzo cieszę że forum nabrało troszkę tempa, nie chodzi o to żeby się kłócić, ale o to żeby po wymianie swoich zdań (nawet ostrej) znaleźć punk, środek i rozwiązać gnębiące nas zagadnienie. U nas jeden profesor zawsze mówił że nic nie warta jest rozmowa dwóch osób, którzy mają jedno zdanie,
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez newyorker00 dnia Śro 21:33, 13 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:31, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Oo, sprawa fartuszka to już w ogóle co innego, na forum TV.com jest cały temat dotyczący 'kastracji' Toma przez Lynette i jego uległości i 'dupowatości' (z braku lepszego słowa) i ja chyba takowy też niebawem założę w odpowiednim dziale. Ale, że niby co zrobił? Bo tak generalnie jeśli ktoś podjął decyzję ostateczną o rozstaniu to Lyn, albo ewentualnie wspólnie, bo w końcu jednak wrócił do domu, hm?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:37, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Ja myślę (przewiduję) że po rozwodzie (o ile do niego dojdzie) Lynette będzie się lepiej trzymała od Toma, może założy jakąś dochodową firmę, sklep, wróci do pracy, al faktem jest fakt że na 90% scenarzyści pod koniec sezonu zwrócą sobie tę parę a nastąpi to po jakimś zacnym wydarzeniu (może zginie któreś z dzieci?)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sheila
Ciekawski sąsiad
Dołączył: 21 Sie 2010
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:39, 13 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
dżizys, nie rozumiem tego najeżdżania na Lynette... i co ma do tego jej wygląd? przecież to kwestia całkowicie subiektywna.
jedną z rzeczy, które uwielbiam w tym serialu jest psychologizm postaci (ach te literackie pojęcia ). nie mówię, że wszystko w serialu jest idealnie przedstawione (podejrzewam, że scenarzyści psychologami jednak nie są ^^), ale ogólne założenie postaci jak najbardziej. każda z głównych bohaterek ma całkowicie inną osobowość, inaczej zachowuje się w danych sytuacjach etc. dlatego, że miała takie a nie inne dzieciństwo i rodziców. DH to nie jest typowy młodzieżowy serial, gdzie postaci są płytkie i jednowymiarowe, gdzie sympatią darzymy "tych dobrych" a nie lubimy "tych złych". można nie lubić Lynette (ja z kolei nie lubię Susan ), ale obwinianie jej za wszystko jest już trochę bezsensowne... Ona jest DDA (jak ktoś nie zna przypadku to polecam się zaznajomić ), więc logiczne jest to, że chce mieć wszystko pod kontrolą. ostatnio czytałam ciekawy artykuł na ten temat i wierzcie mi, to było jak czytanie opisu postaci Lynette (czy jakiejkolwiek innej osoby DDA, którą znam). nawet ta scena z przemeblowaniem biura Toma była jak najbardziej realna. tak, lubię sobie psychologizować, wybaczcie
i zgadzam się z tym, że problemy Lynette są najbardziej typowe i jestem pewna, że większość kobiet w tym wieku właśnie z nią się identyfikuje. powracając do samej postaci... myślę, że powinna udać się do terapeuty, ale sama. co do samego zwiążku - nie wiem jak to rozwiążą, prawdopodobnie na sam koniec Tom i Lynn i tak wrócą do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|