Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Kawa i croissaint
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pią 19:23, 31 Sie 2012    Temat postu:

Na czym to ja stanęłam? A. Wrócił. Charlie oficjalnie wrócił do mojego życia. Nie wychodziliśmy przez 2 dni z sypialni, wciąż nadrabiając stracony czas, a nasze rozmowy w niczym nie przypominały tych sprzed rozstania. Zupełnie tak, jakbyśmy rzeczywiście odpoczeli od siebie i z nowymi siłami, dalej żyli dalej. Nie mogło być bardziej bajecznie, co z radością oświadczyłam Sophi, odwiedzając jej sklep we wtorkowe popołudnie.

- Och, kochanie – zachwyciła się Sophia, patrząc na mnie swoimi wielkimi oczyma. Przypominała mi teraz Marilyn, kiedy grała w filmie "Mężczyźni wolą blondynki" – To wspaniale, że wrócił.
- Tak, tak. Jest po prostu.... - uśmiechnęłam się, wypakowując towar z koszyka na ladę – Lepiej niż kiedykolwiek było. No wiesz, seks jest po prostu..
- Tak – Sophia zawstydziła się, nie rozmawiała o seksie równie otwarcie do paryżanie- A co z ...
- Mattem? - uprzedziłam Sophie, dobrze wiedziałam co ma na myśli – Dzwoniłam do niego ale...
- Nadal nie odbiera? - Sophia podsumowała mój rachunek i pokazała liczbę wyświetloną na kasie fiskalnej – Przykro mi, że straciłaś tak dobrego przyjaciela.
- Cóż, mnie również – uśmiechnęłam się pod nosem – Ale jeżeli on nie chce ze mną rozmawiać to..
- Nie będziesz go zmuszać, łapię – potwierdziła Sophia – No, ale weź zapłać w końcu.

Po powrocie do domu, nie mogłam myśleć o niczym, tylko o tym, by połączyć się z Andre i dzięki niemu dowiedzieć, co się dzieje z Mattem. Dlatego szybko zalogowałam się w moim gabinecie na komunikator i oczekiwałam jak Swiętego Mikołaja, by Andre również włączył ten nieszczęsny komunikator. I wtedy, zupełnie znikąd- pojawił się. Zadzwoniłam wręcz od razu, Andre jednak długo nie odbierał. W końcu połączenie zostało nawiązane i zobaczyłam mojego ulubionego prawie-holendra.

- Hej śliczna, co tam? - zapytał z uśmiechem, ale wyczuwałam w jego głosie napięcie.
- Heeej – uśmiechnęłam się sztucznie – Ach, nie mogłoby być lepiej.
- Jesteś tego pewna? - i w tym momencie, było już dla mnie jasne – Andre wiedział o wszystkim. Matt musiał do niego zadzwonić, a zresztą – co się dziwię? To w końcu jego brat.
- Rozmawiałeś z nim? - zapytałam usiłując dalej się uśmiechać.
- Tak, dzwonił do mnie – potwierdził Andre, a ja poczułam, jak moje serce zamiera.
- Co z nim? Jak się czuje?
- Był roztrzęsiony – przyznał Andre z powagą – Nie wyglądał za dobrze.
- Muszę pojechać do Paryża, odwiedzić go – oznajmiłam, czułam się źle, że doprowadziłam mojego jedynego przyjaciela właśnie do takiego stanu.
- Wyjechał – oświadczył Andre – Nie wiem dokąd, nie chciał mi powiedzieć. Najwyraźniej bał się, że zdradzę się przed Tobą.
- Proszę, Andre, powiedz mu, że za nim tęsknię, jeżeli będziesz miał okazję. Błagam – pisnęłam prawie płacząc. Andre uśmiechnął się pod nosem, mruknął coś i rozłączył.

Nie mogłam uwierzyć w to, że Matt naprawdę zniknął z mojego życia. Wiecie jak to jest, kiedy coś, kogoś, uznajemy za pewnego rodzaju stałą wartość w swoim życiu, podczas kiedy wszystko inne jest zmiennymi. To uczucie czułam względem Matta. Westchnęłam ciężko i przeszłam do kuchni, gdzie akurat urzędował Charlie. Byłam szczęśliwa, że wrócił i że znów było tak jak dawniej. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

- Co jest? - zapytał z uśmiechem. Chciałam przez chwilę z nim porozmawiać o tym, ale uznałam, że nie będę kłopotać go w naszym nowym miesiącu miodowym sprawami takimi jak inny facet.
- Nic. Po prostu, jestem szczęśliwa- szepnęłam z uśmiechem.




Pełna szczęścia, następnego dnia pojechałam do sklepu Sophi. Moja prawie-Marilyn siedziała za ladą sklepową, zajadając czekoladki które powinna sprzedać i czytając gazetę, która też już nie nadawała się do sprzedaży. Uśmiechnęłam się do niej od progu i dopiero po chwili zauważyłam, że w sklepie jest Bruce. Byłam pewna, że już słyszał o powrocie Charliego. A teraz..... muszę się do czegoś przyznać. No bo z Brucem to.... to nie jest tak, że on jest po prostu zainteresowany. Kilkakrotnie kiedy spotykaliśmy się w sklepie to... flirtowaliśmy. Uśmiechaliśmy się do siebie jak głupi do sera, a za oknem sklepu biegały różowe jednorożce. Więc to nie jest tak, że z dupy zaproponował, byśmy zjedli kolację. Tak, wstydziłam się tego. Dlatego Wam nie powiedziałam.

- Bruce – przywitałam się z uśmiechem, Bruce odłożył pudełko płatków śniadaniowych i uśmiechnął się. Dobrze jednak wiedziałam, że w jego oczach zagościł smutek.
- Moja droga amerykanka – uśmiechnął się, zerknął na pudełko i znów na mnie.
- Założę się, że już słyszałeś.
- Tak – Bruce uśmiechnął się ponownie, ale dobrze wiedziałam, że nie jest mu do śmiechu.
- Mam nadzieję, że wciąż możemy być, no wiesz – zerknęłam w stronę Sophie, która nawet nie próbowała udawać, że nie podsłuchuje – Przyjaciółmi.
- Masz to jak w banku – oznajmił Bruce, wziął torbę z swoimi zakupami i wyszedł trzaskając przy tym drzwiami. Spojrzałam zdziwiona na Sophie, która tylko wzruszyła ramionami.

- Mogę tu zapalić? - zapytałam, a ta pokręciła przecząco głową. Westchnęłam dramatycznie, chowając papierosy do swojej torebki od Burkina – Soph, czy Ty to widziałaś?
- Widziałam – potwierdziła Sophie.
- Zachowywał się tak, jakbym mu powiedziała, że Święty Mikołaj nie istnieje, albo zaspoilerowała serial – zerknęłam w stronę papierosów i wskazałam jedne z nich – Lighty poproszę.
- Okej, co jeszcze? - mruknęła Sophie, nabijając na rachunek paczkę papierosów.


Miałam wszystko, mój mąż wrócił a moje małżeństwo znów funkcjonowało. Przestałam tęsknić tak bardzo za Mattem, a przynajmniej mniej tę tesknotę odczuwałam na co dzień. Wszystko zmieniło się dopiero pół roku później, kiedy.... no właśnie....

Wszystko zmieniło się piątego października, kiedy wróciłam do domu z budowy siedziby nowej firmy. Kiedy wróciłam do domu, zastałam Charliego w niesamowitym humorze. To oczywiście również sprawiło mi radość, przed rozstaniem często byliśmy smutni i po prostu mieliśmy siebie dość. Teraz, było tak przyjemnie odmiennie. Uśmiechnęłam się zerkając do garnka, w którym Charlie robił sos ossobuco.

- Kochanie, weź z salonu butelkę szampana – poprosił mnie Charlie, nachylając się nad garnkiem – Musimy coś uczcić.
-Co? - zapytałam z uśmiechem, po czym wróciłam z butelką szampa. Charlie nalał go do dwóch kieliszków i jeden z nich podał mi, uśmiechając się przy tym czarodziejsko.
- Dostałem nową pracę- Charlie nie pracował od jakiegoś czasu, nie był już Jeanem. Oczywiście fakt, że udało mu się znaleźć pracę, bardzo mnie ucieszył. Podniosłam wysoko obie brwi.
- Char, to wspaniale – oznajmiłam stukając swoim kieliszkiem o jego kieliszek – Wypijmy za to.
- Ale..... - nie zdążył odpowiedzieć, bo zaczęłam pić, a on razem ze mną – Muszę się przenieść na jakiś czas do Nowego Jorku.
- Co? - zapytałam zdziwiona, odkładając kieliszek na kuchenną ladę – Ale jak?
- Program telewizyjny! - zaszczebiotał Charlie – Wyobrażasz to sobie?
- Ale jak? - zapytałam powtórnie. Charlie zmarszczył brwi, patrząc na mnie.
- Daj spokój, po co mamy.... mieszkać tutaj? - rozejrzał się z odrazą po Chateau – Mówimy o Nowym Jorku! Broadway! Studio 54!
- Pierdol się – oznajmiłam nadal zdziwiona tym, jaką wieść obwieścił mój mąż.
- Co? - zdziwił się Charlie.
- Pierdol się – powtórzyłam – To jest mój dom, nie żaden Nowy Jork. Tutaj mam swoje życie, przyjaciół. Jestem za stara by znowu zaczynać życie na nowo.
- Ale... - Charlie przełknął ślinę, nie spodziewał się takiej reakcji – Ja przybyłem tutaj z Tobą, dlaczego więc Ty....
- Po raz trzeci, powtórzę – napiłam się szampana, bo nieco zaschło mi w gardle – Pierdol się. Nie rozumiesz? Nie wyjadę z Tobą do Nowego Jorku.
- Ale dlaczego? - zapytał Charlie, który najwyraźniej naprawdę tego nie rozumiał – Tak dobrze nam się układa, a Ty... - przerwał zerkając gdzieś w bok – Ty.... nie chcesz.....
- Nie – potwierdziłam – Nie chcę zaczynać wszystkiego po raz kolejny. Masz świetną pracę? Bierz ją, do widzenia. Ale nie każ mi robić czegoś wbrew sobie.
- Nie rozumiem – przyznał Charlie – Nie kochasz mnie już?
- Powiem coś, czego nie powinnam mówić – przyznałam zerkając na swoją obrączkę- Kocham Cię, ale kocham siebie bardziej.... kocham to miejsce bardziej – po tych słowach, po prostu zdjęłam obrączkę – Do widzenia, Charlie.

Najwyraźniej, niektórych związków nie da się ot tak naprawić. Charlie wyjechał następnego dnia, stwierdził, że rozwód powinien być szybki i jak najmniej bolesny. A ja powinnam stwierdzić, że nie można go przeprowadzić bezboleśnie, ale z drugiej strony.... Może na każdego faceta przypada określona liczba łez, a ja po prostu zużyłam swój limit dla Charliego?



I w ten sposób dochodzimy do Wielkiego finału Fanfictiona. Mam nadzieję, że będzie Wam żal, że to koniec a nie wręcz przeciwnie. xD


Stay tuned


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:28, 31 Sie 2012    Temat postu:

Cytat:

– Muszę się przenieść na jakiś czas do Nowego Jorku.
- Co? - zapytałam zdziwiona, odkładając kieliszek na kuchenną ladę – Ale jak?
- Program telewizyjny! - zaszczebiotał Charlie – Wyobrażasz to sobie?
- Ale jak? - zapytałam powtórnie. Charlie zmarszczył brwi, patrząc na mnie.
- Daj spokój, po co mamy.... mieszkać tutaj? - rozejrzał się z odrazą po Chateau – Mówimy o Nowym Jorku! Broadway! Studio 54!

ehh Charlie, Charlie


nie ma co.... zdążyłam się nacieszyć związkiem Kath i Charliego xp Nie mogę zrozumieć, dlaczego oni nie mogą być ze sobą szczęśliwi Rolling Eyes



Cytat:
Powiem coś, czego nie powinnam mówić – przyznałam zerkając na swoją obrączkę- Kocham Cię, ale kocham siebie bardziej.... kocham to miejsce bardziej – po tych słowach, po prostu zdjęłam obrączkę – Do widzenia, Charlie.

Od razu przypomniała mi się Samantha...


Cytat:
Najwyraźniej, niektórych związków nie da się ot tak naprawić. Charlie wyjechał następnego dnia, stwierdził, że rozwód powinien być szybki i jak najmniej bolesny. A ja powinnam stwierdzić, że nie można go przeprowadzić bezboleśnie, ale z drugiej strony.... Może na każdego faceta przypada określona liczba łez, a ja po prostu zużyłam swój limit dla Charliego?

Rolling Eyes

ch****a...dołujący ten finał Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pią 21:38, 31 Sie 2012    Temat postu:

Miałem nadzieję, że odnajdziesz w tekście "Pannę Jones". A liczba łez, przypadająca na jednego kolesia? C.B...... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:41, 01 Wrz 2012    Temat postu:

Ten tekst o liczbie łez, faktycznie wydawał mi się być w stylu Carrie, ale nie byłam pewna ;p W końcu w SATC było tyle "wywodów" na tematy damsko- męskie, że nie sposób to wszystko zapamiętać

Ale tak dla jasności...będzie (kiedyś) sezon 3, right? Cool Zostało zbyt wiele niewyjaśnionych kwestii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 21:36, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Nie przewiduję sezonu 3. Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:22, 02 Wrz 2012    Temat postu:

WHAT?!



Nie wiadomo z kim Kath będzie, co dokładnie z firmą i z Mattem Exclamation ehhhhhhh Neutral


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 22:25, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Ej czekają nas 2 części finału jeszcze. xD To NIE był finał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arno
Ekspert ds. Fairview



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 42 razy
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:08, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Uff. Ale i tak jestem pewien że oboje z Q.m.c. będziemy czuć niedosyt, nawet jeśli pozamykasz wątki jakąś klamrą. ;3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Śro 20:11, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Jeżeli wszystko pójdzie okej, to jutro opublikuję 1szą część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:26, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Sama nie wiem czy się z tej wiadomości cieszyć, czy nie xP
Anyway czekam z niecierpliwością Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:04, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Granmor napisał:
(...) jutro opublikuję 1szą część.


Przypomina mi się Desperate Housewives "Remember Part 1". Ech... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Czw 18:19, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Cóż, mam nadzieję, że ten fanfic sprawi, że inaczej na Kath będziecie patrzeć. xDD

Finał.

Część 1.


To był wspaniały okres, nawet teraz, siedząc tutaj, dobrze pamiętam jak było mi wtedy dobrze. Mogłam robić dosłownie wszystko, skakać z głową w chmurach, przepłynąć oceany. Po raz.... raz...dwa...trz.... po raz szósty uwierzyłam w miłość. Bruce. Wszyscy w Rennes kłaniali się przed nami, a my zapatrzeni w siebie, zupełnie nie zwracaliśmy na innych uwagi. Charlie, Matt, to wszystko stało się mglistym wspomnieniem.

Pewnego razu, wracałam z Bruce'm z kolacji, trzymając w ręku otrzymane przez niego jaśminy. Bruce odprowadzał mnie do domu po brukowanej uliczce, która wybiegała z miasta. Ja jednak zatrzymałam się przed sklepem Sophie, chciałam bowiem coś kupić. Poprosiłam Bruce'a, by poczekał przed wejściem.

-Sophie! - krzyknęłam tuż po wejściu do sklepu, Sophie wyszła z zaplecza sklepu.
- Co tam? - zapytała bawiąc się pilnikiem do paznokci. Wskazałam na coś palcem.
- Muszę kupić parę – oświadczyłam. Sophie spojrzała na mnie swoim marilynowskim wzrokiem.
- Chcesz prezerwatywy? - zdziwiła się – Ale do wibratora... - w tym momencie Sophie wyjrzała przed sklep i zagwiźdzała głośno – Bruce?
- Bruce – potwierdziłam z uśmiechem – Tylko bez osądów, moja droga.
- Ta – mruknęła Sophie, wbijając dwie paczki prezerwatyw na rachunek. Rzuciłam w nią banknotem i po drodze krzyknęłam, że reszty nie potrzebuję.

Byłam podekscytowana nocą spędzoną z Bruce'm. Był naprawdę przystojny i majtki praktycznie same mi się zdejmowały w drodze do domu. Zrobiliśmy to trzy razy, a rano na pożegnanie czwarty i piąty. Bruce zaczął pracę wyczerpany a ja... zakochana. Po raz kolejny, po uszy, do szaleństwa. Czy jestem desperatką? Może. Czy jestem kochliwa? Jak najbardziej. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Czy nie liczy się to, że po prostu uwielbiam jego towarzystwo i myślę o nim non stop?

Wszystko się zmieniło, kiedy otrzymał zawiadomienie, że otrzymał pół prywatnej kliniki po swoim wujku. Postanowił pojechać, jak się później okazało, do Holandii a ja zostałam we Francji. No i mimo, że nie chciałam tego przyznać, musiałam kolejnemu facetowi pozwolić odejść. Nie wierzyłam i nigdy nie uwierzę, w związki na odległość. Zawsze ktoś po kryjomu kogoś posuwa.



*****


To tyle – westchnęłam z uśmiechem, patrząc na swojego terapeutę. Właśnie znajduję się w jego gabinecie, mieszczącym się w jednym z budynków niedaleko rynku miasta. Facet patrzy na mnie zadziwiony, sam chyba nie wierzy w to, co usłyszał.
- Ale jak to? - zapytał zmieszany, a ja parsknęłam śmiechem.
- No tak to – odpowiedziałam wstając z kozetki.
- Ale Ty masz jutro ślub, zgadza się? - dopytał się specjalista, zerkając przy tym na swoje notatki. Chciał być pewien, że niczego nie pomylił. Faktycznie, miałam jutro wyjść za mąż – Więc za kogo? - zapytał terapeuta, a ja usłyszałam w jego głosie wyjątkową ciekawość.
- Czy to nie jest oczywiste? - zapytałam z uśmiechem.

W dniu ślubu, obudziłam się o dziewiątej rano. Byłam tak wypoczęta, że bardziej się już nie dało. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojej sypialni. Z radością zauważyłam, że to była Gabrielle. Latynoska spojrzała na mnie, a widząc że nie śpie, rzuciła się w stronę mojego łóżka, zupełnie jakby miała tylko kilka lat.

- Czas wstawać laska – oznajmiła Gabrielle Solis, patrząc na swój diamentowy zegarek – Wiesz jaki dziś jest dzień?
- Nie – skłamałam ziewając. Gabrielle roześmiała się.
- Twojego ślubu, głupia ruro – parsknęła śmiechem Gabrielle. Zdziwiła mnie takim słownictwem.
- Słucham? - zapytałam wstrząsnięta, Solis tylko machnęła dłonią lekceważąco.
- Ty mi tu głupich słówek się nie czepiaj, tylko powiedz jak się czujesz.
- Dobrze – przyznałam z uśmiechem, wstając powoli. Miałam ochotę na kawę i ... croissainta.
- Matt też – przyznała Gabrielle z uśmiechem – Boże, to taki wielki dzień.
- Ta – mruknęłam – Czwarty tak wielki w moim życiu – Gabrielle znów machnęła dłonią.
- Czy to ważne? - zapytała Gabrielle wstając z mojego łóżka – Odstrzel się, Bree zorganizowała na dole śniadanie w stylu "Przeminęło z wiatrem". Jak wyskoczysz w szlafroku, laska dostanie zawału.

Parsknęłam śmiechem, a Gabrielle pożegnała się szybko i wyszła z pokoju. Wzięłam gorący prysznic a potem po prostu zadzwoniłam do Dylan. Kiedy powiedziałam jej, że wychodze za mąż, miała po prostu dość.

- Czy jego eks żona też tam jest? Dziecko? - zapytała mrukliwie Dylan. Wiedziałam, że go lubi – ale Dylan bała się, że jego bagaż również przygniecie mnie.
- Jest – potwierdziłam wyglądając przez okno. Hamptons wyglądało zjawiskowo, Charlie który siedział przy basenie też. Najwyraźniej jeszcze nie przygotowywał się do ślubu. Cóż, miał czas.
- Dobrze – szepnęła Dylan – To twój dzień ślubu, nie będę narzekała na to, że znów wchodzisz do tej samej rzeki. Jesteście jak Big i Carrie, wiesz?
- Uwierz mi kochanie, wiem – odpowiedziałam niezbyt szczęśliwa z tego porównania. Co jak co, ale związek Biga i Carrie nie był wzorcowy – Muszę kończyć, ja.... mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Tak, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, mamo – Dylan rozłączyła się, a ja poczułam po prostu podle.

Tak, wchodziłam po raz kolejny do tej samej rzeki. Wybaczyłam mu wszystko, on wybaczył mi. Czy to było złe? Nie wiem. Stałam tak przez dłuższą chwilę, kiedy ktoś zapukał do drzwi mojej sypialni. To była Susan. Czas na oficjalne śniadanie.
Kiedy schodziłam pół godziny później na dół, ubrana w białą sukienkę niczym Marilyn Monroe w "Słomianym wdowcu" usłyszałam dialog Lynette i Gabrielle.

- Ej, może zagramy w pokera? - zaproponowała Gabrielle. Lynette głośno westchnęła.
-Teraz? - spytała znudzonym tonem.
- Tak! - pisnęła Gabrielle – Pamiętasz naszą przysięgę, że jak się spotkamy to....
- Może potem, okey? - odpowiedziała Lynette – To dzień Kath, nie sprowadzajmy go do zwykłego zjazdu psiapsiółek. - Lynette po chwili spostrzegła mnie na schodach– Oto i Panna młoda, moi drodzy!
- Cóż, co do tej młodej.... - Gabrielle uśmiechnęła się złośliwie.
-Gaby! - Bree zgromiła wzrokiem latynoskę, a potem rozległy się brawa. Skłoniłam się moim gościom, po czym poszukałam wzrokiem Pana młodego. Nie było go.
- A gdzie pan młody? - zapytała Susan, rozglądając się po pokoju.
- Będzie tu lada moment, z tego co widziałam przez okno, już się przygotowuje – odpowiedziała Gabrielle – Czy to nie fascynujące?

*************


-Nie! - huknął terapeuta, który jako jeden z pierwszych w historii, naprawdę zaciekawił się tym, co mówił pacjent. Czyli ja – Nie rozumiem.
-Czego? - zapytałam z uśmiechem – Czego Pan nie rozumie?
- Na przyjęciu był Matt, był Charlie, ale i Bruce też. A Ty wciąż unikasz odpowiedzi na to, kto w końcu został Twoim mężem!
- Boże- parsknęłam śmiechem – Zaraz się Pan dowie.


**********

- Będzie tu lada moment, z tego co widziałam przez okno, już się przygotowuje – odpowiedziała Gabrielle – Czy to nie fascynujące?
- Bardzo – przyznała Susan, przytulając się do mnie- Katherine, tak się cieszę Twoim szczęściem, nie masz pojęcia.
- Dzięki Susan – pocałowałam ją delikatnie w policzek. Usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju. Poczułam zapach jego perfum i byłam już pewna, że to mój ukochany. Panem młodym był...........



Koniec cześci pierwszej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Czw 20:35, 06 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:24, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Cytat:
mam nadzieję, że ten fanfic sprawi, że inaczej na Kath będziecie patrzeć. xDD


Cytat:
Muszę kupić parę – oświadczyłam. Sophie spojrzała na mnie swoim marilynowskim wzrokiem.
- Chcesz prezerwatywy? - zdziwiła się – Ale do wibratora... - w tym momencie Sophie wyjrzała przed sklep i zagwiźdzała głośno – Bruce?
- Bruce – potwierdziłam z uśmiechem – Tylko bez osądów, moja droga.
Chyba nie chodziło o ten fragment, bo on nic nie zmienia xP Swoją drogą...musiała go zaliczyć, nie? xP



Cytat:
Twojego ślubu, głupia ruro – parsknęła śmiechem Gabrielle.
ahh brakuje mi Gabi Cool

Cytat:
Poczułam zapach jego perfum i byłam już pewna, że to mój ukochany. Panem młodym był...........
Przyznam, że po przeczytaniu przemyślałam wszystkie opcje 15 razy...i nie wiem kto to jest Exclamation Matt? Adam?Shocked No bo chyba nie Mike ?!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Czw 20:33, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Pragnę się pochwalić tym, jak rozwiązałem sprawę iż jak to Mary Alice powiedziała "nigdy więcej nie zagrały w pokera". xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:07, 06 Wrz 2012    Temat postu:

ahh no tak w tym całym miłosnym zamieszaniu umknęło mi to dobrze, że przynajmniej nadal się spotykały Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 10 z 20

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin