|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:34, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie, zdecydowanie
W końcu to Hugh Jackman ...
Edit:
szukałam, szukałam iii nie przychodzi mi nic innego do głowy:
Cytat: | Na tę okazję, postanowiłam ubrać wysokie szpilki [nigdy nie miałam lęku wysokości], do tego dobrałam skórzane spodnie, czarny top. Dodatkami było kilka rzemyków, wiszących na moich smukłych dłoniach i naszyjnik z czarnych pereł. | to jest to odwołanie do Seksu w wielkim mieście?
Cytat: | Charlote:Mam okropny lęk wysokości.
Carrie: Ja wręcz przeciwnie, widziałaś moje szpilki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Śro 22:37, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Również. Ale zdanie, a raczej akurat miałem na myśli przerobione zdanie "It wasn't logic. It was love". Ale tak... to również. Ogólnie smaczków jest więcej w tekście.... nawet spiskowe teorie dziejów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3338
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:41, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ty! Płacę pięć tysięcy dolarów za ekspresowy kurs na lotnisko!
-Wsiadaj, laleczko! - odpowiedział uradowany taksówkarz.
Śpieszyliście się kiedyś w jakieś miejsce? Nie mówię o biegu na autobus, mówię o czymś ważniejszym. Jak... miłość życia... |
Mnie się bardziej to w oczy rzuciło... XD Ale do tej pory nie obejrzałem całego SaTC, więc co ja tam wiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:41, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie pamiętam tego cytatu xD Chyba muszę sobie odświeżyć Sex and the city xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Śro 22:42, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie, Arno, to akurat mój tekst i ogólnie sytuacja. xD Q.M.C to było w filmie akurat, a tekst o szpilkach w serialu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:45, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
aaaa i wszystko jasne co prawda oglądałam filmy, ale nie podobały mi się co innego serial
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3338
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:48, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Ja nie powiedziałem, że to bezpośrednie odwołanie...po prostu zapachniało mi tu 100% SaTC i widziałem...drugi film...czy tam czegoś takiego nie było? XDD
Chętnie bym serial obejrzał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:51, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chciałam zadzwonić do Charliego, powiedzieć mu o tym, że moja amerykańska przyjaciółka cierpi z powodu utraty męża, ale to, co stało się między nami mnie powstrzymało. |
ha!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:10, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Zatęskniłam za tymi wywodami Carrie i tekstami Samanthy
hahah
W trakcie czekania na sezon 2 chyba zacznę od nowa SATC xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arno
Ekspert ds. Fairview
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 3338
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 42 razy Skąd: Toruń Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:09, 19 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: | – Tak za Wami tęsknie, Wy moje cioty. |
Tak mi się skojarzyło. XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Sob 20:57, 21 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Na planie KiC trwają dyskusje dotyczące tego, w jaką stronę poprowadzić serial. Są pierwsze pomysły, kilka osób zostało zaproszonych do występów gościnnych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:46, 21 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
ahhh nowa seria już niedługo
Jakieś spoilery, zapowiedzi...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Nie 21:26, 22 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie tak niedługo. Muszę zaplanować cały sezon i to co chcę nim przekazać, by brać się za "odcinki". Nie chcę by było, że zaplanuję 2 odcinki a potem będzie cisza radiowa. Spoilery? XP Tylko i wyłącznie jeden. W KiC2 większą rolę odegra jedna z desperatek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 22:47, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
A jednak...niedługo.
Byłam zmęczona, pozwoliłam sobie więc zamknąć na dosłownie chwilę powieki. To była ciężka podróż, zmiana strefy czasowej też mi nie pomogła. Starałam się słuchać prezentacji jaką przygotowała ekipa z tej placówki, ale byłam naprawdę zmęczona. Zerknęłam na zegarek, rozpoczeli prezentację trzy minuty temu. A ja się ch****a czułam, jakby trzydzieści minut temu.
-Katherine? Przeszkadzamy Ci jakoś? - zapytała zirytowanym tonem Lynette. Zerknęłam na blondynkę, tłumiąc przy tym ziewnięcie. Uśmiechnęłam się uprzejmie do kobiety.
- Nie, Lynette. Prezentacja jest bardzo interesująca – oznajmiłam uprzejmie spoglądając na wszystkich z nowojorskiej ekipy- To ta zmiana czasu, przepraszam.
- Chcesz tę prezentację przełożyć? - Lynette zachowywała się tak, jakbym ją osobiście obraziłam tym niewyspaniem – Pracowaliśmy nad tym dosyć długo, wolelibyśmy byś jednak nas posłuchała.
- Tak chyba będzie najlepiej, jeszcze raz Was przepraszam – odpowiedziałam wstając z obrotowego skórzanego krzesła. Pracownicy nowojorskiej filii uśmiechneli się smutno do mnie, a ja po prostu wyszłam z sali.
- Za kogo się uważa? - usłyszałam zadane szeptem pytanie. Byłam pewna, że pytanie to zadała Lynn.
Prawdę mówiąc, sama nie wiedziałam, za kogo się uważam. Praca w Wypiekach Katherine przestała być tak zabawna, jak była kiedyś. Kiedy z Mattem zaczynałam ten biznes, to było coś naprawdę fajnego. Teraz wszyscy robili za nas wszystko, a my tylko lataliśmy po świecie i nadzorowaliśmy to, co robili inni. Westchnęłam ciężko, zerkając na wyświetlacz telefonu. Zero nowych wiadomości. Wyjrzałam przez okno na Nowy Jork.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą głos Lynette. Odwróciłam się do niej, uśmiechając przy tym tak, jak uśmiechałam już setki razy. W wyuczony sposób.
- Tak, Lynette. To ta... strefa czasowa. Spotkania biznesowe tuż po wylądowaniu na drugiej półkuli nie są dobrym pomysłem, moja droga – stwierdziłam z uśmiechem. Lynette spojrzała mi prosto w oczy, po czym pokiwała głową.
- Chyba masz rację, przepraszam. Zjemy lunch? - zapytała zerkając na swój zegarek - No bo nie ma sensu dzisiaj kontynuować tego spotkania. Nic z tego nie będzie.
- Tak, zjedzmy – zgodziłam się – A wiesz, gdzie możemy się dobrze napić?
****
Wiedziała. Lynn zaprowadziła mnie do klubu, który znajdował się na rogu Lexington and 52nd street. Oczywiście znajdowały się w nim plakaty związane z "Słomianym Wdowcem". Na jednej z ścian pubu, znajdował się ogromny plakat Marilyn stojącej nad kratą wentylacyjną z metra. Rozejrzałam się po klubie z uśmiechem. Ciepły wystrój przypominał mi nieco Cafe Gateau, która kiedyś należała do Matta. Zamówiłysmy z Lynette po martini.
- Więc jak się ma Charlie? - zapytała w końcu, kiedy już zajęłyśmy jedno z miejsc – Dawno już go nie widziałam.
- Jest zajęty, tak jak ja – oznajmiłam z uśmiechem – Ma swoje zajęcia, no wiesz, kulinarne recenzje i tak dalej. No a ja... jestem tutaj, w Nowym Jorku.
- Ale wszystko jest w porządku? - nie wiem dlaczego wyczuła, że wcale nie jest w porządku. Nie zrozumcie mnie źle, nie byłam nieszczęśliwa ale....
- Tak, jest – potwierdziłam, wzruszając ramionami – Po prostu, musimy się bardziej starać. Wykorzystać każdy moment jaki mamy, bo jest ich niewiele.
- Tak, musicie po prostu się wysilać – potwierdziła Lynette. Nie wiem dlaczego udawała specjalistkę od związków. Na miejscu Toma już dawno zostawiłabym ją. Dwa lata temu się rozstali, on miał inną, ona wypłakiwała oczy z powodu wizji rozwodu. Pogodzili się, a ja zaprosiłam ją do współpracy. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, nadal bez odpowiedzi. O czym to ja mówiłam? A, po tym jak do siebie wrócili, tak naprawdę niewiele się zmieniło. Nadal to Lynn nosiła spodnie w tym związku. Ale Tom najwyraźniej po prostu woli, kiedy tak jest.
******
Kiedy wróciłam do Paryża po pięciu dniach spędzonych w Nowym Jorku, byłam po prostu przeszcześliwa. Zostałam europejką, nie dało się tego ukryć. Nowy Jork mnie nudził, nie miał tyle do pokazania do Paryż czy inne miasta europejskie. Z szczęściem wymalowanym na twarzy, weszłam do windy biurowca, który nasza firma zajmowała. Kiedy tylko otworzyły się drzwi na piętnastym piętrze, zobaczyłam moją asystenkę Ashley. Znów ubrała krótką spódniczkę do pracy. Ashley była młodą amerykanką, znajomą Dylan. Blondynka, długie nogi, okrągłe jędrne piersi. Wszystko opakowane w kusy kostium, podobny do tych jakie nosiła Ally McBeal. Marzenie senne heterosektualnego faceta.
- Pani Mayfair! - krzyknęła widzac mnie w windzie.
- Słucham, Ashley – mruknęłam wychodząc z windy. Nie mogłam liczyć nawet na minutę wolnego czasu. Wciąż było coś do załatwienia, wciąż musiałam gdzieś zadzwonić. Powoli dusiłam się przez taki tryb życia. Starałam się jednak to ukryć pod perfekcyjnym uśmiechem. Ashley również się uśmiechnęła, widząc, że ja jestem zadowolona. Oj, jak bardzo się myliła.
- Dzwonił Matt – szybko ugryzła się w język – To znaczy, Pan Blanc. Mówił, że chiński oddział jest w rozsypce i jeszcze mu nieco czasu zajmie ogarnięcie tematu i zatrudnienie nowej ekipy. Podobno wszyscy zostali zwolnieni.
Matt był jedyną osobą, której prawdziwie wierzyłam i ufałam. Jeżeli zwolnił wszystkich pracowników oddziału krajowego, wiedziałam, że ten oddział po prostu nawalił i był naprawdę słaby. Pokiwałam głową, na znak, że zrozumiałam informację.
- Dziękuję, Ashley. Idę do siebie.
- Jest coś jeszcze! - sapnęła Ashley, ale przerwałam jej, podniesieniem dłoni.
- Dziękuję, Ashley – powtórzyłam, idąc w stronę swojego biura.
Dopiero gdy do niego dotarłam, zrozumiałam, co Ashley miała na myśli. W środku był Charlie, ubrany jedynie w spodnie i rozpiętą elegancką koszulę. Spojrzałam na jego nagie ciało i przełknęłam głośno ślinę. Charlie odpowiedział szerokim uśmiechem:
- Witam Pani Brown – przywitał się ładnie, a ja jedynie otworzyłam usta. Nie potrafiłam wydać z siebie żadnego dźwięku. W końcu oznajmiłam tylko:
-Tak.
Jak za wypowiedzeniem czarodziejskiego zaklęcia, Charlie chwycił mnie mocno w swoje silne ramiona i pocałował. Poczułam jak mi miękną kolana. Zamknęłam szybko szklane drzwi prowadzące do swojego gabinetu. Nie chciałam by ktokolwiek widział, jak się kochamy. Zupełnie zapomniałam o kamerach monitoringu. Kamery te jednak miały jeden mocny atut. Nie było słychać, jak krzyczałam doprowadzana do... wiecie czego.
Po wszystkim, leżeliśmy na środku mojego gabinetu. To było właśnie to, czego potrzebowaliśmy. Po dwóch latach nasz związek stał się bardzo.... normalny, wmieszała się w to wszystko rutyna. Zamknęłam oczy, słuchając bicia serca mojego męża.
- Jak było w Nowym Jorku? - zapytał gładząc mnie po włosach, spojrzałam mu w oczy.
- Było dobrze, zrobiłam wszystko, co miałam do zrobienia – wyjaśniłam. Charlie pokiwał głową, po czym westchnął ciężko. Wiedziałam, że coś go trapi – O co chodzi?
- O nic, po prostu. Tak sobie myślałem o tym wszystkim. O nas – odpowiedział – Nie lubię, gdy tak wyjeżdżasz.
-Wiem – przyznałam z uśmiechem – Ale taką mam pracę.
- Ale czy Matt nie powinien Ci pomagać w prowadzeniu tego wszystkiego? - zapytał niezadowolonym tonem Charlie. Kompletnie go rozumiałam, byliśmy małżeństwem, a mimo to, widzieliśmy się strasznie rzadko
- Pomaga – przyznałam – Ale ma swoje problemy, nie chcę mu jeszcze dodawać... trosk.
- Rozumiem – mruknął niezadowolony Charlie – To nie wiem, pomyśl o drugim wiceprezesie. Spędzajmy razem wiecej czasu, Kath. Proszę.
- Spróbuję coś wymyśleć – chciałam by Charlie nie czuł się jak zabawka, która spędza kilka tygodni na półce a potem zostaje wykorzystana do... no... po prostu, zostaje wykorzystana. Może faktycznie warto było rozpisać jakiś konkurs na wiceprezesa? Jutro będę się nad tym zastanawiać, teraz najważniejszy był Charlie i to, co działo się w moim gabinecie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Pią 22:59, 27 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|