|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pon 20:43, 09 Gru 2013 Temat postu: SHOW |
|
|
Cytat: | Calista Flockhart pozywa twórcę KIC!
Calista Flockhart pozwała twórcę KiC. Aktorka poszła więc w ślady Nicolette Sheridan. Wiadomo już jaki los czeka "Ally McBeal". Co jednak z projektem który dopiero był przygotowywany?
Jak się okazuje, projektem był szósty sezon produkcji "Bracia i siostry". Nie zastąpi on jednak ostatecznie serialu FLASH w ramówce. Producenci postanowili więc iż napiszą serial z zupełnie inną postacią i aktorką w roli głównej.
Julia Houston, Tom Levitt, Jimmy Collins znów zawitają na ekranach naszych telewizorów. Produkcja SHOW, który będzie spin-offem serialu SMASH zadebiutuje tuż po finale FLASH na ekranach. Czego możemy się spodziewać po tym serialu?
- Po pierwsze, pojawi się dużo nowych postaci. Pojawi się między innymi Julia Roberts i wcieli w postać siostry Julii - oznajmiła Debra Messing w rozmowie z naszym portalem - Oprócz tego możemy liczyć na gościnny występ Megan Hilty, Michael'a Buble i Jennifer Hudson. Serial będzie pełen nowych twarzy i wątków. Coś w stylu uwielbianego KIC z Daną Delany. Niewiele w tym DH, więcej czegoś nowego. Owszem, by nadal będziemy opowiadać o teatrze, Nowym Jorku... ale oprócz kilku nazwisk, wszystko będzie kompletnie świeże.
SHOW rozpocznie się rok po wydarzeniach z finału drugiego sezonu serialu SMASH. Julia Houston i jej partner Tom zaczynają pracę nad musicalem Wielki Gatsby. Oczywiście... produkcja musicalu to cała masa problemów do pokonania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:58, 09 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Serial będzie pełen nowych twarzy i wątków. Coś w stylu uwielbianego KIC z Daną Delany | KiC było jedyne w swoim rodzaju xDDDD
Nie będę kłamała, że jestem mega zainteresowana, bo ekhem...Smash Mam jednak przeczucie, że Megan będzie bardziej zadowolona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:42, 09 Gru 2013 Temat postu: Re: SHOW |
|
|
Granmor" napisał: | Oprócz tego możemy liczyć na gościnny występ Megan Hilty, Michael'a Buble i Jennifer Hudson. |
A przepraszam bardzo, Jack Davenport to co? Ja tu liczę na moją kochaną dwójkę w tym serialu
Q.m.c. napisał: | Mam jednak przeczucie, że Megan będzie bardziej zadowolona |
Megan wiedziała przedpremierowo i zdążyła już napisać listę próśb o sceny, które mają być wykorzystane, bo jak nie, to Twórcy będą mieli na głowie kolejny proces
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Śro 19:23, 25 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Katherine McPhee: Nie wystąpię w THE SHOW
Choć niektórzy fani mieli nadzieję, iż Karen Cartwright pojawi się w obsadzie spin offu serialu SMASH - możemy oficjalnie potwierdzić, iż tak nie będzie. Dlaczego?
Kiedy drugi sezon SMASH nie radził sobie najlepiej względem oglądalności, a jednak mimo to wszyscy starali się promować serial - pojawiły się plotki iż Katherine McPhee nie chce mieć już z serialem nic wspólnego, nie udziela się w żaden sposób w promocji i czeka na moment, kiedy będzie mogła ruszyć z kolejnymi projektami.
Niektórzy fani mieli zapewne nadzieję na to, iż skoro Debra Messing, Christian Borle oraz gościnnie kilka innych osób pojawi się w spin offie serialu - pojawi się również odtwórczyni głównej roli w serialu Smash.
-Nie wystąpię w The Show. Kocham aktorów których spotkałam podczas gry w SMASH, ale uważam to za zamknięty rozdział mojego życia - oznajmiła w rozmowie z nami McPhee.
-Karen zostanie wysłana do Los Angeles, gdzie będzie grała główną rolę w musicalu. Nagrywany w LA film nie będzie jednak w jakikolwiek sposób stanowił części fabuły The Show. Chcemy po prostu wyjaśnić to, dlaczego Jimmy będzie w The Show, a Karen nie - wyjaśnia Debra Messing, odtwórczyni Julii Houston - głównej bohaterki Show. |
EDIT:
Postanowiłem, że Flash 3 i Show będzie się pojawiało równocześnie.
***ODCINEK 1****
Szósta rano. Zwykle o tej porze wpadam na najlepsze pomysły. Kiedy pisaliśmy Heaven on Earth, o tej porze wymyśliłam scenę podczas której jedna z bohaterek negocjuje z diabłem. Kiedy pisałam Bombshell, to o szóstej rano zrozumiałam, że Gladys jest jedną z najważniejszych postaci w historii Marilyn i po prostu musi się pojawić w przedstawieniu. A tego dnia…
-Michael – szepnęłam próbując zbudzić mężczyznę który obejmował mnie przez sen – Michael, śpisz?
- Mmm? – mruknął pytająco mój ukochany.
- Już wiem – oświadczyłam z uśmiechem, po czym nagłym ruchem wymknęłam się z uścisku mojego kochanka – Wiem jak sprawić, by Wielki Gatsby miał sens. Jako przedstawienie.
- Julia, jest szósta rano, na litość boską…. – jęknął Michael.
- Dobra – machnęłam dłonią zrezygnowana – Śpij dalej, śpij. Ja po prostu… potrzebuję długopisu i kartki papieru.
„Zielone światło” – oto co napisałam na kartce.
- Czym dla Gatsbyego było światło? – spytałam później Toma, kiedy siedziałam na sofie naprzeciw tablicy korkowej która zwykle pomagała w pracy nad przedstawieniem. Tom był w kuchni, ale słyszał mnie idealnie. Wokół bowiem panowała cisza, a za oknem była siódma dwadzieścia rano.
- Tam mieszkała Daisy – oświadczył Tom zaparzając zieloną herbatę dla mnie, dla siebie zaś zaparzał kawę – Zielone światło emitowała latarnia znajdująca się na przystanii…. Tuż obok domu Daisy.
- Dosłownie naprzeciwko domu Gatsbyego – mruknęłam, po czym odebrałam od niego filiżankę z herbatą – Dzięki. Wyciągał dłonie… by ująć to, czego szukał. Zielone światło było jego nadzieją.
- Obietnicą – podsunął Tom siadając za fortepianem. On pracował właśnie nad muzyką.
- Obietnicą życia z Daisy, na które czekał wiele lat – ciągnęłam wątek, myśl, jaką podsunął mi Tom po czym zaczął śpiewać pierwszą piosenkę jaką napisaliśmy dla przedstawienia.
I used to hate you so easily
Look into your eyes so eagerly
And where there was cold
I wouldn't walk away
'Cause when there's money love is blind
Its so blind
But after a time
I realized that for me to grow
I've got to let go
I hope life treats you good
I hope life treats you good
- Powinien to śpiewać na swoim pomoście – oznajmiłam zerkając na tablicę korkową – Zielone światło będzie gdzieś… ponad publicznością. A on – uniosłam dłonie, chcąc pokazać co mam na myśli- Będzie wyciągał ręce gdzieś ponad publikę i śpiewał.
- To dobry pomysł – oznajmił Tom z uśmiechem – Nawet bardzo. Cieszę się, że znów nad czymś pracujemy.
- Ja też – przyznałam z uśmiechem – Ale już chyba czas na śniadanie.
- Prawdę mówiąc mam pusta lodówkę – odpowiedział Tom wzruszając ramionami – Ale może wyskoczymy na bajgla gdzieś na miasto?
- Mamy jakieś wyjście? – spytałam wzruszając ramionami.
- Prawdę mówiąc nie.
- Więc…. Bajgle! – oświadczyłam uroczystym tonem.
Brooklynska jadłodajnia, to tam zwykle chadzaliśmy na bajgle. Tym razem zamówiliśmy jednak na wynos, chcieliśmy się przejść kiedy jeszcze miasto się budzi i lada chwila wybiera do pracy. My już byliśmy w swojej pracy, którą swoją drogą uwielbialiśmy. Zajadaliśmy więc się, Tom oczywiście wziął kawę a ja drugą herbatę. Wspominałam już, że nienawidzę kawy? Pijam tylko i wyłącznie herbatę.
- Cieszę się, że to w końcu robimy – oświadczył Tom z uśmiechem, odgryzając przy tym kawałek pieczywa.
- Cóż, Bombshell wygrał Tony dokładnie półtora roku temu- wzruszyłam ramionami z uśmiechem – Ile czasu można być na emeryturze?
-Chyba w końcu wzięliśmy ten urlop o który tak dopominał się Frank – odpowiedział Tom pijąc kawę.
że - Czuję się, jakby to działo się sto lat temu – przyznałam z uśmiechem.
- Dzwonił do Ciebie ostatnio? – spytał Tom zerkając na witryny sklepowe które mijaliśmy. Pokiwałam głową twierdząco, a następnie zerknęłam na drugą stronę ulicy, gdyż właśnie mijała nas żółta taksówka.
- Tak, tak. Chyba zostaje już w Seattle na stałe – szepnęłam z uśmiechem – Pytał czy Michael zadał w końcu TO pytanie.
- To pytanie? – spytał Tom podnosząc delikatnie jedną brew – Czyli, że niby jakie?
- Tom… - spojrzałam na niego wymownie.
- Och – od razu zrozumiał co miałam na myśli – Czekamy na to pytanie?
- Nie wiem – przyznałam z uśmiechem – Sama nie wiem na co czekamy. Niech Gatsby będzie teraz najważniejszy.
- Dobra, niech tak będzie – kiwnął głową mój przyjaciel – Tylko nie pozwól na to, by znów przedstawienie tak namieszało w Twoim życiu.
- Spróbuję.
Gdy wróciłam do domu, Michaela już tam nie było. Pracował właśnie nad warsztatami do nowej wersji West Side Story. Miałam więc chwilę dla siebie. Zdjęłam szalik, kurtkę zawiesiłam na wieszaku. W mieszkaniu było tak cicho, kiedy Artie i Michael byli poza domem. Poczułam nawet pustkę. Miałam chwilę dla siebie, mogłam nadal myśleć nad tym, jak sprawić by jedna z najbardziej widowiskowych historii sprawdziła się na scenie. No dobra, może to bardziej sprawka reżysera… ale takiego nie mieliśmy. A ja miałam napisać ‘książkę’. To ona mimo wszystko określa tak wiele… musiałam zdecydować co jest ważne dla historii, a co też nie.
Wtedy rozdzwonił się telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
-Hej Leo, co tam? – bardzo się cieszyłam gdy dzwonił do mnie syn, nawet jeśli wyjechał wraz z ojcem na drugi koniec kraju.
- Siema, no wszystko okej – odpowiedział lakonicznie Leo – Dzwonię, bo właśnie idę do drugiego budynku na zajęcia i mam chwilkę. Mam pytanie…
- O co chodzi? – spytałam siadając w fotelu.
- Tata ma niedługo urodziny, zastanawiałem się…
- Czy przylecę? – dokończyłam myśl syna – Nie wiem, czy to taki dobry pomysł.
- Michael Ci nie pozwoli polecieć? – spytał nieco zaczepliwym tonem mój syn.
- Nie, nie oto chodzi – zaprzeczyłam – Po prostu.. sam wiesz, że ja i Twój ojciec nie do końca potrafimy się dogadać. Nie wiem więc czy…
- Mamo, ale to jest ważne – upierał się przy swoim Leo – Ja wiem, że masz swoją nową wspaniałą rodzinę ale tata Cię teraz potrzebuje.
- Dlaczego? – spytałam nieco zdziwionym tonem.
- Bo on skłamał. Nie dostał pracy w Seattle.
- Co więc tam robicie? – teraz odczuwałam już nutkę irytacji.
- On jest w Seattle Grace Hospital, mamo – mruknął Leo – On ma raka.
- Raka? – spytałam zdziwiona – Ale jak to…? Jak? Kiedy? Od kiedy on wie?
- Jego lekarz mówi, że wszystko będzie w porządku ale…. Ja nie wiem, mamo. Boję się – mój syn rzadko przyznawał, ze coś go przeraża – Co jeśli to jego ostatnie urodziny?
- Jak nazywa się jego lekarz? Zadzwonię, spytam…. – przerwałam próbując zebrać myśli – Zapytam o jego stan, myślę, że mi coś powiedzą. Mam nadzieję.
- Grey. Nazywa się Grey – oznajmił mój syn – Okej, jestem na miejscu. To… przyjedziesz?
- Postaram się – odpowiedziałam wymijająco – to… na razie. Kocham Cię.
No i co ja miałam zrobić? Ledwo zaczynałam pracę nad Wielkim Gatsbym a tutaj coś takiego. Miałam naprawdę polecieć do Seattle? W tym momencie coś mi powiedziało… że na długo zapamiętam ten rok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:55, 25 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Show!
Dobra, a teraz do rzeczy
Granmor napisał: |
- Dobra – machnęłam dłonią zrezygnowana – Śpij dalej, śpij. Ja po prostu… potrzebuję długopisu i kartki papieru. |
O tak, to najlepszy zestaw o szóstej rano xD
Granmor napisał: |
- Czym dla Gatsbyego było światło? – spytałam później Toma, kiedy siedziałam na sofie naprzeciw tablicy korkowej która zwykle pomagała w pracy nad przedstawieniem. Tom był w kuchni, ale słyszał mnie idealnie. |
Tom, tablica, te ich rozmowy.... jak ja tęsknię za Smash...
Granmor napisał: | Wspominałam już, że nienawidzę kawy? Pijam tylko i wyłącznie herbatę. |
serio? O.o musiałam to przegapić xD
Granmor napisał: | – Ja wiem, że masz swoją nową wspaniałą rodzinę ale tata Cię teraz potrzebuje.
- Dlaczego? – spytałam nieco zdziwionym tonem.
- Bo on skłamał. Nie dostał pracy w Seattle.
- Co więc tam robicie? – teraz odczuwałam już nutkę irytacji.
- On jest w Seattle Grace Hospital, mamo – mruknął Leo – On ma raka.
- Raka? – spytałam zdziwiona – Ale jak to…? Jak? Kiedy? Od kiedy on wie?
- Jego lekarz mówi, że wszystko będzie w porządku ale…. Ja nie wiem, mamo. Boję się – mój syn rzadko przyznawał, ze coś go przeraża – Co jeśli to jego ostatnie urodziny?
- Jak nazywa się jego lekarz? Zadzwonię, spytam…. – przerwałam próbując zebrać myśli – Zapytam o jego stan, myślę, że mi coś powiedzą. Mam nadzieję.
- Grey. Nazywa się Grey – oznajmił mój syn – Okej, jestem na miejscu. To… przyjedziesz?
- Postaram się – odpowiedziałam wymijająco – to… na razie. Kocham Cię. |
Achhhhh, jakie miłe nawiązanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 15:37, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
The Show 1x2
First Draft
- Kim jest Nick Carraway? - spytał Tom kiedy siedzieliśmy znów w jego mieszkaniu, a na tablicy korkowej, przedstawienie coraz bardziej przypominało pierwszy szkic. Spojrzałam na kolorowe karteczki a następnie ściągnęłam swoje okulary w grubej oprawce.
- Jest widzem - podsunęłam wsuwając do ust końcówkę okularów - Jest widzem przedstawienia. Jest tym, kim jest widz na widowni. Obserwatorem.
Tom zasiadł za fortepianem i zaczął przygrywać sobie melodię nad która właśnie pracował.
Let me tell you what I do when my day is over.
After picking the right clothes for about an hour.
Oooh, I'm turning orange from all the carats around my neck.
Tonight, I'm takin' out the bling and I'm dressed to impress.
Lets get this party started right,
Lets get drunk and freaky fly,
You with me so its alright,
We gonna stay up the whole night.
- To jest numer który zaśpiewają na imprezie, prawda? - spytałam podekscytowana spoglądając na Toma. Ten jedynie w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. Klasnęłam w dłonie zachwycona tym, jak Tom sprawił iż tekst który napisałam brzmiał jeszcze lepiej. Jak zwykle pokazał komponując melodię, iż dobrze wiedział co chcę, by zaśpiewano - O Mój Boże, Tom, to brzmi niesamowicie!
Pracowaliśmy do wieczora, kilkakrotnie przerywał nam pracę Michael dopytując się kiedy wrócę do domu. Kiedy jednak tego dnia skończyliśmy pisać pierwszy szkic aktu pierwszego byliśmy pewni. Mamy pierwszy szkic. W końcu nastał wieczór a ja musiałam wrócić do domu, Tom zadzwonił po moją taksówkę.
- Zadzwonię po drodze do Eileen i powiem jej, że mamy już coś, co możemy jej przedstawić - oświadczyłam zakładając szalik. Tom uśmiechnął się szeroko pakując mój notatnik do torebki.
- Myślę, że będzie zachwycona - oznajmił Tom w odpowiedzi. Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa. Pocałowałam go w policzek.
- Okej, lece. Kocham Cię.
Po chwili faktycznie moja taksówka podjechała pod adres Riverside Drive 204. Przywitałam się z kierowcą, zażądałam kurs pod adres mój i Michaela i po chwili dzwoniłam już do Eileen. Dobrze wiedziałam, że o tej godzinie jeszcze zastam ją w biurze. Odebrała dopiero po dłuższej chwili.
- Julia, no i jak idą pracę? - spytała bez większych emocji. Nawet jeśli była zainteresowana, to tego po sobie nie okazywała.
- Całkiem dobrze. Mamy już pierwszy akt. To znaczy, no wiesz... szkic - odpowiedziałam wyglądając przez okno taksówki na ulice Nowego Jorku.
- Wspaniale - odpowiedziała znów nieco zimnym tonem - Kiedy mogę go przeczytać?
- Co powiesz na jutro? - podsunęłam.
- Mam spotkanie z Michaelem Riedlem, ale potem będę wolna. Po osiemnastej?
- Będę więc po 18stej.
Nim się zorientowałam, dojechałam na 81 ulicy i 3 Alei w Upper East side, gdzie mieszkałam jak i Michael. Wbiegłam na trzecie piętro, szybko otworzyłam drzwi. Wtedy zauważyłam, iż na stole w jadalni znajdują się dwa dania oraz zgaszone świece. Michael wyszedł z kuchni i spojrzał na mnie, widziałam po jego wzroku, iż nie był zadowolony z tego o której godzinie wracam do domu.
- Julia.. - jęknął.
- Wiem, wiem - odpowiedziałam pośpiesznie ściągając szalik, zamykając lewą nogą drzwi i całując go na przywitanie - Przepraszam. Wiem, ale tak dobrze szła nam praca, że po prostu nie chcieliśmy tego przerywać.
- Myślałem, że zjemy.... - mruknął zerkając na zgaszone świece- Chciałem Ci zrobić niespodziankę.
- No i zrobiłeś! - uśmiechnęłam się nieco wymuszenie- Przepraszam, że mnie tu nie było. Ale mam dobre wieści.
- Jakie? - spytał Michael wracając do kuchni.
- Mamy już pierwszy szkic aktu pierwszego - oznajmiłam podekscytowana.
- To dobrze - mruknął niezadowolony Michael. Byłam pewna, że będzie o wiele bardziej zadowolony z tego jak postępują prace nad Wielkim Gatsbym. Miał przecież o wiele więcej wspólnego z teatrem niż Frank. Nie spodziewałam się, że on również będzie tak narzekał na brak mojej osoby w domu. Postarałam się zignorować jego ewidentnego focha, zawiesiłam kurtkę na wieszaku.
- Jutro się widzę z Eileen, pokażę jej pierwszy szkic.
- I co potem?- spytał mój ukochany, chociaż dobrze wiedziałam, że kompletnie go to nie interesuje.
- Przecież wiesz, wybierzemy reżysera, zaczniemy przesłuchania, callback.... warsztaty - oznajmiłam podekscytowana, w końcu idąc do kuchni. Spojrzałam na wszystkie potrawy które przygotował - Och.. musiałeś spędzić pół dnia w kuchni. Jak w ogóle poszło przesłuchanie do Wicked?
- Nie poszło - odpowiedział Michael.
- Przykro mi - szepnęłam całując go delikatnie w policzek - Zobaczysz, jeszcze wrócisz na scenę.
- Chyba jako budowlaniec by ją rozebrać - wycedził przez zęby Michael, po czym poszedł do łazienki w której się zamknął. Widziałam jak boli go to, że nie zagrał żadnej roli od sześciu miesięcy. Wiedziałam również, że nie zgodzi się zagrać w Wielkim Gatsbym gdyż uzna to za okaz litości, której Michael po prostu nienawidził. Westchnęłam ciężko.
Nie pozostało mi nic innego niż położyć się spać, jutro bowiem miałam odwiedzić biuro Eileen Rand, producentki między innymi Bombshell, która była zainteresowana udziałem w nowym projekcie jakim oczywiście był Wielki Gatsby.
W biurze Eileen, które znajdowało się na 55 ulicy byłam punktualnie o godzinie osiemnastej. Eileen wzięła do rąk scenariusz pierwszego aktu Wielkiego Gatsbyego i czytała. Nie wiedziałam, czy jej się podoba to co czyta, czy też nie. Minę miała dosyć... nieciekawa. A surowy wzrok jakim lustrowała kartki scenariusza sprawiała, iż byłam pewna iż odrzuci ten szkic pierwszego aktu. W końcu spojrzała na mnie, uśmiechnęła się pod nosem i ściągnęła okulary.
- Szkoda, że dzisiaj nie ma z Tobą Toma - oznajmiła w końcu zagadkowym tonem, odkładając przy tym scenariusz na bok.
- Będzie następnym razem - zapewniłam ją z niepewnym uśmiechem - No ale jak... jest okej?
- Jest - Eileen kiwnęła głową, ale wpatrywała się w coś za oknem - Jest inaczej. Niż wtedy gdy czytałam pierwszy akt Bombshell.
- Pamiętaj, że to pierwszy szkic - zaznaczyłam poddnerwowana - Jeszcze pewnie wiele się zmieni.
- Nie widzę w tym pasji, nie widzę wizji którą zwykle widzę - mówiła Eileen widocznie krzywiąc się - Musicie zacząć chyba na nowo. Nie wiem. Po prostu... nie widzę tego.
- Może inny producent zobaczy? - spytałam nieco zdenerwowanym tonem.
- Julia, no.... uwielbiam Ciebie i Toma, wiesz o tym. Ale czegoś tutaj brakuje - rozłożyła ręce Rand - Może niekoniecznie trzeba zacząć od nowa, bo piosenki są dobre... zarys też. Czegoś jednak brakuje.
Uwielbia mnie, uwielbia Toma.... nie uwielbia za to naszej wizji Gatsbyego. Gdy zadzwoniłam do Toma, wpadł po prostu w furię. Natychmiast chciał przerobić wszystko co napisaliśmy, ja jednak pamiętałam słowa Eileen która powiedziała, że mimo wszystko ostatecznie powiedziała, że nie trzeba zaczać pisać aktu od początku. To był w końcu tylko pierwszy szkic! Z tą myślą postanowiłam odnaleźć swoją inspirację tam, gdzie ostatnio ją czułam.
- Dwa bilety na Bombshell proszę.
Po dwudziestu minutach, razem z Tomem siedziałam już wśród publiczności i wpatrywałam się w kurtynę która przypominała drzwi do studia. Za chwilę Norma Jeane Baker będzie śpiewała o tym, jak to chce zostać gwiazdą.
Fade in on a girl
With a hunger for fame,
And a face and a name to remember.
The past fades away
Because as of this day,
Norma Jean's gone.
She's moving on...
Her smile and your fantasies play a duet
That will make you forget where you are.
The music starts playing,
It's the beat of her heart saying...
Let me be your star.
Po tym gdy Ivy Lynn zaśpiewała Don't Forget me, a cała publiczność wstała bijąc brawo żyjącej Marilyn, ja i Tom udałyśmy się za kulisy do garderoby naszej gwiazdy. Kiedy zapukaliśmy do drzwi na których było napisane "IVY LYNN" usłyszeliśmy głos "Proszę!". Kiedy weszliśmy do środka, Ivy stała przed lustrem otoczona kwiatami w szlafroku. Spojrzała na nasze odbicie w toaletce i zaśmiała się głośno.
-Tom! Julia! Co Wy tu robicie? - spytała podekscytowana.
- No wiesz, przyszliśmy odwiedzić naszą gwiazdę - oznajmił Tom z uśmiechem - Hej Ivy, wyglądasz świetnie - pocałował ją w policzek.
- Tak się cieszę, że Was widzę - oznajmiła z uśmiechem Ivy -Jak Wam się podobało?
- Byłaś świetna, jak zwykle - wtrąciłam się.
- Zaraz przyjdzie Derek - oświadczyła z uśmiechem Ivy.
- Szukamy inspiracji. Dzisiaj Julia pokazała pierwszy szkic Eileen i.... - Tom usiadł na jednym z foteli i wziął do ręki jedną z róż znajdujących się w pokoju.
- Wielkiego Gatsbyego, tak? - spytała Ivy z uśmiechem - Pozwolicie, że zacznę się szykować do wyjścia, co? - dopytała i po chwili zniknęła za parawanem. Rzuciła swoim szlafroczkiem, który przeleciał przez pół garderoby.
- Tak - potwierdziłam - No i ... nie podobało jej się. Uznała, że nie ma w tym... iskry. Tego czegoś.
- Och, na pewno to potraficie naprawić! - krzyknęła Ivy. Po chwili wyszła już zza parawanu ubrana w jeansy i sweter - Swoją drogą mam prośbę.
- Jaką? - spytał Tom wpatrując się w zdjęcia Marilyn znajdujące wokół lustra w toaletce.
- Derek i ja w końcu bierzemy ślub... zostalibyście naszymi świadkami? W końcu to wasz Bombshell w ogóle nas połączył.
I wtedy zrozumiałam czego brakowało Wielkiemu Gatsbyemu. Co sprawi, że Eileen zakocha się w naszym drugim szkicu aktu pierwszego. To było.. oczywiste.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:16, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: | Spojrzałam na kolorowe karteczki a następnie ściągnęłam swoje okulary w grubej oprawce.
- Jest widzem - podsunęłam wsuwając do ust końcówkę okularów |
Bo okulary Julii, są już niemal jak muffiny Bree
Granmor napisał: | Michael wyszedł z kuchni i spojrzał na mnie, widziałam po jego wzroku, iż nie był zadowolony z tego o której godzinie wracam do domu.
- Julia.. - jęknął. |
Czyżby historia lubiła się powtarzać również w tym przypadku? Oby nie, bo oni fajną parę tworzyli
Granmor napisał: |
W biurze Eileen, które znajdowało się na 55 ulicy byłam punktualnie o godzinie osiemnastej. Eileen wzięła do rąk scenariusz pierwszego aktu Wielkiego Gatsbyego i czytała. Nie wiedziałam, czy jej się podoba to co czyta, czy też nie. Minę miała dosyć... nieciekawa. A surowy wzrok jakim lustrowała kartki scenariusza sprawiała, iż byłam pewna iż odrzuci ten szkic pierwszego aktu. W końcu spojrzała na mnie, uśmiechnęła się pod nosem i ściągnęła okulary.
- Szkoda, że dzisiaj nie ma z Tobą Toma - oznajmiła w końcu zagadkowym tonem, odkładając przy tym scenariusz na bok.
- Będzie następnym razem - zapewniłam ją z niepewnym uśmiechem - No ale jak... jest okej?
- Jest - Eileen kiwnęła głową, ale wpatrywała się w coś za oknem - Jest inaczej. Niż wtedy gdy czytałam pierwszy akt Bombshell |
Czy na tym świecie istnieje ktoś, kto będzie w stanie zadowolić Wielką Eileen Rand??
Granmor napisał: |
To był w końcu tylko pierwszy szkic! Z tą myślą postanowiłam odnaleźć swoją inspirację tam, gdzie ostatnio ją czułam.
- Dwa bilety na Bombshell proszę.
Po dwudziestu minutach, razem z Tomem siedziałam już wśród publiczności i wpatrywałam się w kurtynę która przypominała drzwi do studia. Za chwilę Norma Jeane Baker będzie śpiewała o tym, jak to chce zostać gwiazdą.
(...)
Po tym gdy Ivy Lynn zaśpiewała Don't Forget me, a cała publiczność wstała bijąc brawo żyjącej Marilyn, ja i Tom udałyśmy się za kulisy do garderoby naszej gwiazdy. |
Bo Bombshell nigdy nie za wiele no i oczywiście Ivy <3
Granmor napisał: |
- Derek i ja w końcu bierzemy ślub... |
Chyba nie muszę mówić, że to moje ulubione zdanie :3
Granmor napisał: |
I wtedy zrozumiałam czego brakowało Wielkiemu Gatsbyemu. Co sprawi, że Eileen zakocha się w naszym drugim szkicu aktu pierwszego. To było.. oczywiste. |
Całe moje dzisiejsze myślenie przeznaczyłam na prawo precedensowe i nie mam siły nawet myśleć co to takiego, ale mam nadzieję, że chodzi o Ivy, która będzie pojawiała się w Show tak często, jak Kath we Flash
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez megan dnia Pią 17:17, 03 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Sob 12:53, 04 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Katherine McPhee jest wściekła na twórców SHOW!
Nie tak dawno mówiliśmy o tym, iż uczestniczka Idola nie pojawi się na planie spin offu serialu "Smash". Dlaczego więc jest wściekła na producentów serialu w którym się nie pojawi?|
-Prawdę mówiąc, Katherine nigdy nie przepadała za Megan, podobnie jak Karen za Ivy - zdradza osoba związana z produkcją -McPhee jest wściekła na producentów za to, iż po tym gdy ona nie zgodziła się na udział w spin offie, propozycję takową otrzymała Megan
Twórcy twierdzą iż wątek Megan Hilty, która wystąpi jedynie w trzech odcinkach serialu był planowany od samego początku i nie ma żadnego związku z tym, iż Katherine McPhee nie chciała wziąć udziału w projekcie.
Za dodatkowy policzek w twarz McPhee uważa to, iż Jeremy Jordan zagra ważną rolę w SHOW.
-Jak wiemy, Jordan pojawił się w Smash jako ktoś, kto miał stanowić tylko i wyłącznie obiekt miłosny dla postaci Katherine. McPhee nie podoba się to, iż ktoś kto początkowo miał tak nieznaczącą rolę otrzymał w spin offie ważną funkcję. Jimmy zagra w końcu Wielkiego Gatsbyego! - komentuje dalej osoba związana z produkcją nowego serialu.
Pojawiły się również nowe nazwiska osób, które pojawią się w Show w przeciągu tego sezonu, który jest póki co jedynym planowanym. Jedną z osób jest Dana Delany. Dlaczego aktorka po raz trzeci zdecydowała się na współpracę z twórcami KIC? Kogo tak właściwie zagra? Cóż... to jeszcze przed nami. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Q.m.c.
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 50 razy Skąd: Section One Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:39, 04 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Nie mam pojęcia kto jest kim. Nie cierpię SMASH, więc....nie mogę nic napisać na temat tego ff'a poza tym, że :
Cytat: | Zobaczysz, jeszcze wrócisz na scenę.
- Chyba jako budowlaniec by ją rozebrać - wycedził przez zęby Michael, po czym poszedł do łazienki w której się zamknął. |
to mój ulubiony tekst.
Btw wydaje mi się, że wiem więcej o lekarzach z pewnego szpitala, gdzie leczy się postać X, niżeli o samych bohaterach tego ff'a xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Czw 23:32, 16 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
The Show 1x3
Enter Mr Gatsby
- Oczywiście - szepnęłam po czym spojrzałam na Toma - Tom, dlaczego tego nie widzieliśmy wcześniej?
-Czego? - spytał Tom.
- Musimy bardziej zarysować to jak bardzo Daisy kochała Jay'a, ale jednocześnie nie chciała zostawić męża. Jej wewnętrzny konflikt - teraz już nie zwracałam uwagi na nikogo, po prostu podążałam za swoimi myślami - Potrzebujemy piosenki dla Daisy.
W tym momencie do garderoby wszedł Derek z kilkuletnim chłopcem. Spojrzałam na nich nieco nieobecnym wzrokiem. Chciałam w tej chwili wrócić do pracy z Tomem. Odnalazłam to czego szukałam przychodząc na Bombshell, nie było więc potrzeby by przebywać tutaj dłużej. Ivy i Derek poprosili nas o zostanie świadkami, zgodziliśmy się a następnie zamówiliśmy taksówkę pod apartamentowiec Toma.
***
Pośpiesznie ściągnęłam żakiet w którym byłam w teatrze i rzuciłam na kanapę. Podwinęłam rękawy eleganckiej, białej białej bluzki którą miałam pod żakietem i westchnęłam głośno. Było pięć minut po północy, wiedzieliśmy, że bedziemy pracować całą noc. Ale jeśli skończymy piosenkę to o dziewiątej rano będziemy mogli przedstawić ją Elieen, producentce "Wielkiego Gatsby'ego". Wybór był więc oczywisty.
- Napijesz się czegoś? - spytał Tom wędrując do kuchni.
- Tak, herbaty. Dziękuję - odpowiedziałam siadając na kanapie. Zatopiłam swoje palce w burzy ognistych loków.
- Teraz żałuję, że nie zatrudniłem nikogo na miejsce Ellisa - mruknął Tom.
W odpowiedzi na jego słowa parsknęłam jedynie śmiechem, wzięłam do rąk swój notatnik i zaczęłam pisać piosenkę. W jakiś sposób... wiedziałam co chcę napisać.
***
"If we walk away now
There's no turning around
Gotta say what I mean
While you're here with me
I'm not sure I'll find words
To cover the hurt
That I see in your eyes
But I gotta try
I know rocks turn to sand
And hearts can change hands
And you're not to blame
When the sky fills with rain
But if we stay or walk away
There's one thing that's true
I still love you
I still love you"
Eileen pokochała nową piosenkę. Czas był zastanowić się nad tym, kto wyreżyseruje nasz nowy projekt. Reżyser Heaven on Earth, Luke M okazał się pierwszym kandydatem do reżyserii naszego nowego przedsięwzięcia. Jak się również okazało, najbardziej odpowiednim. Wizje którą przedstawił sprawiliły, że wiedzieliśmy iż to właśnie on wie jak sprawić by widzowie po raz kolejny poczuli tragizm Gatsbyego. No i zaczęliśmy przesłuchiwania. Daisy obsadziliśmy stosunkowo szybko, rolę dostała Sharon Foster, jej understudy została Beth Myers. Gorzej było z rolą Jaya...
- Och! Oni są okropni! - westchnął dramatycznie Luke M, kiedy każdy kolejny kandydat do roli Jaya nie był według niego odpowiedni. Jeden miał słaby głos, drugi był niski, trzeci brzydki.
- No nie! Tak nie może być! - jęknął po wyjściu kolejnego aktora - Czy w Nowym Jorku nie ma już przystojnych panów? - w tej chwili zaczął wahlować się własną apaszką - No nie, jestem na nie.
- Linda, ilu zostało kandydatów w korytarzu? - spytał Tom zerkając na kobietę siedzącą na końcu stołu.
- Dwudziestu - odpowiedziała cichym, nieco nieśmiałym tonem Linda.
- Dwudziestu? - krzyknął melodramatycznie Luke M- Mam spośród dwudziestu panów wybrać Jaya Gatsbyego? Czy ja wyglądam na cudotwórcę?
- Ten- mruknęłam po czym zerknęłam na listę - Sean, był całkiem niezły - spojrzałam na resztę szukając jakiejkolwiek formy akceptacji - Myślę, że zasługuje na callback?
- Też tak myślę - oznajmiła Eileen surowym tonem- To jak zaśpiewał Somewhere over the rainbow pokazało, że ma możliwości.
- Możemy się pośpieszyć? - odpowiedziałam nieco zirytowana - Jestem umówiona z kimś.
- Kim?- spytał Tom, Eileen również na mnie spojrzała.
- Jimmy Collins jest w mieście - stwierdziłam z uśmiechem - Chyba jest gotów znów coś napisać.
- Jimmy Collins? - Luke M podchwycił temat - Dlaczego go nie ma na liście?
- Bo nie jest aktorem? - spojrzałam pytająco na Toma a potem na Luke'a M.
- Czy to nie go widziałem w Hitlist zanim poszedł siedzieć? - mruknął Luke M - Grał tam! Czyli grać potrafi! Chcę go zobaczyć jutro na liście!
- Jimmy jest raczej uparty, nie będzie go łatwo namówić do brania udziału w przesłuchaniu - oświadczył Luke M.
- Poza tym - wtrąciła się Eileen - Z tego co wiem to jest z Karen, a ona jest w LA. Raczej nie będzie dostępny dla nas.
- Nie, rozstali się. Karen sama kręci ten film - wyjaśniłam zgromadzonym.
- Ale czy będzie do tej roli odpowiedni? - spytała Linda.
- Tak właściwie... - spojrzałam na Toma, by upewnić się czy myśli podobnie - Byłyby spore szanse, że to nasz Gatsby.
- Pogadaj z nim - zarządził Luke M - Chcę by był naszym Gatsbym.
****
Godzinę później spotkałam się z Jimmym w 54 Below - Broadway's Supper Club. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy. Jimmy jako iż jest leczącym się alkoholikiem zamówił wodę. Ja zaś herbatę. Nie wiedziałam jak mam rozmawiać z kimś, kto spędził sporo czasu w więzieniu... ale skoro potrafiłam się dogadać z Nickiem.... nie powinno być tak źle.
- Jimmy... jest coś, o czym chcę z Tobą porozmawiać - oznajmiłam, po czym chrząknęłam głośno próbując oczyścić moje gardło. Mimowolnie, jakby był to mój tik nerwowy, zdjęłam okulary korekcyjne.
- No? - mruknął pytająco Jimmy marszcząc przy tym brwi.
- Myślałeś o tym co teraz, po wyjściu z.....
- Więzienia - Jimmy z lekką pretensją w głosie skończył za mnie myśl - Możesz to powiedzieć.
- Więzienia - powtórzyłam za nim - Myślałeś o tym co teraz?
-Nie... - mruknął po czym potarł sobie brew palcem wskazującym - Przez większość czasu myślałem, że będe z Karen. Mówiła, że zaczeka a potem ten... telefon o roli.
- Tak, wiem - szepnęłam w odpowiedzi, po czym wzięłam łyk herbaty.
- Chyba więc nie mam czym się zając - wzruszył ramionami niedbale - Muszę znaleźć nowego partnera do pisania i potem zobaczymy.
- Nie myslałeś o powrocie na scenie? Jako aktor? - spytałam podnosząc delikatnie jedną brew ku górze. Jimmy uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Myślałem, ale Julia.... ja nie jestem aktorem.
- W Hitlist się sprawdziłeś, a Derek jak wiemy sporo wymaga - drążyłam temat.
- Wiem. Wolałbym coś jednak napisać nowego.
- No ale patrz, Jimmy.... bądź rozsądny. Nie masz jakiekolwiek pomysłu na musical, nie masz nikogo kto zająłby się the book. Napisanie musicalu... praca nad musicalem to kilka lat. Chcesz przez ten czas znów zajmować się kelnerowaniem? Zagrasz u nas, a w międzyczasie pomyślisz o nowej sztuce.
- Ma to sens- przyznał Jim. Nie spodziewałam się tego, zwykle trudno było go przegadać - Co piszecie? Kogo szukacie?
- Wielki Gatsby- odpowiedziałam od razu.
- Szukacie.....?
- Wielkiego Gatsbyego - dopowiedziałam. Jimmy spojrzał na mnie zadziwionym wzrokiem.
- O kurde... Julia. To duża rola, nie wiem czy dam sobie radę. To główna rola. W Hitlist jednak najważniejsza była Nina, to znaczy no wiesz... talent Karen.
- Reżyser uważa, że byłbyś idealny do tej roli - oznajmiłam zgodnie z prawdą - Pamiętaj, że to tylko warsztaty jakby co.... więc około 200 dolców na tydzień.
- No wiem, wiem - oznajmił pośpiesznie Jimmy - Dobra. Wchodzę w to.
- Wypijmy za to - uśmiechnęłam się szeroko, podnosząc filiżankę z herbatą w celu wykonania toastu.
****
Show zaczęło żyć powoli własnym życiem. Nie był to już twór mój i Toma, pojawiały się kolejne nazwiska osób które sprawiały, iż projekt musicalowy żył. Wkrótce mieliśmy zacząć próby. Wiedziałam.... że najtrudniejsze dopiero przed nami. Wracałam do domu taksówką uśmiechnięta od ucha do ucha. Kiedy przeszłam próg mieszkania, poczułam zapach włoskiej kuchni. Michael był w kuchni, pracował właśnie nad jakimś daniem.
- Wróciłam - oznajmiłam z uśmiechem - Co tam?
- Nie uwierzysz! Świętujemy! - Michael spojrzał na mnie radosnym wzrokiem a następnie pocałował.
- Co takiego? - odpowiedziałam rozbawiona.
- Dostałem rolę w nowej wersji Storm. Masz, skosztuj - Michael podsunął pod moje usta łyżkę z jakimś sosem. Skosztowałam. Cóz. był lepszy niż moja kuchnia.
- Dobre - uśmiechnęłam się szeroko - Kogo zagrasz?
- Bena. A główną rolę kobiecą Janice Beth. Uwierzysz w to? Zagram z Janice Beth!
- Kochanie, gratuluję - przeszłam do salonu, gdzie zauważyłam migającą lampkę automatycznej sekretarki - Ktoś do nas dzwonił? - spytałam podniesionym głosem z salonu.
- Nie kiedy byłem w domu - oznajmił podniesionym głosem Michael.
Nacisnęłam na przycisk odczytu wiadomości.
" Wiadomość pierwsza.
DATA: Piątek, godzina dwunasta cztery.
Halo? Halo? Tu doktor Meredith Grey. Dzwonię z SEattle Grace. Pani mąż, Frank Houston przeszedł kolejną operację. Obawiam się jednak, że nie powiodła się ona w takim stopniu na jaki liczyliśmy. Jeśli chce się Pani pożegnać z mężem, byłoby dobrze gdyby Pani przyleciała. Dobrze. To do widzenia".
Byłam w szoku. Frank, mój eksmaż naprawdę umierał? Kiedy spojrzałam za siebie, zauważyłam Michaela. Widziałam, że on również nie dowierzał w to co usłyszał. Szybko podbiegł i mnie przytulił, zupełnie jakby wiedział, że rozsypię się zaraz na tysiąc kawałeczków. Płakałam jak nienormalna. Szloch sprawiał, iż wyglądałam jakbym się dusiła i desperacko pragnęła wziąć oddech. Mój eksmąż umierał, ojciec mojego syna... umierał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:28, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: | W tym momencie do garderoby wszedł Derek z kilkuletnim chłopcem. |
Chłopcem? Eeeeee.... ja miałam nadzieję na wersję demo Ivy xD no ale i tak się cieszę jak głupia że są razem i co najważniejsze, że są szczęśliwi, bo tacy chyba są
Granmor napisał: | - Napijesz się czegoś? - spytał Tom wędrując do kuchni.
- Tak, herbaty. Dziękuję |
Ha! Oglądałam ostatnio ten odcinek z Peterem i faktycznie, Julia nie pije kawy
Granmor napisał: | - Linda, ilu zostało kandydatów w korytarzu? - spytał Tom zerkając na kobietę siedzącą na końcu stołu. |
Miło, że Linda wciąż z nimi pracuje
Granmor napisał: | - Przez większość czasu myślałem, że będe z Karen. Mówiła, że zaczeka a potem ten... telefon o roli. |
Żebym nie wiem jak bardzo nie lubiła Karen(co ostatnio zaczyna się zmieniać i znów zaczynam ją lubić xD) to nijak mi do niej nie pasuje takie zachowanie. No bo ona przecież go kochała, prawda? A jak się kocha to się nie zostawia ot tak, bo dostało się rolę w filmie xD
Chyba nie muszę mówić, że czekam no to, co będzie dalej Ale proszę, nie rób z wątku Franka czegoś wielkiego, wystarczyła mi śmierć Kyla. Ale jego lubiłam, a Franka już mniej, więc nie będzie mi tak smutno z jego powodu, ale i tak nie rób z jego śmierci czegoś większego, bo takie wydarzenia nie pasują do cudownego, kolorowego i słodkiego życia teatru, które tak naprawdę nie jest słodkie i kolorowe, i za to je kocham
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pią 18:14, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Co dalej w SHOW? Oglądalność, spoilery, informacje
Dotychczas wyemitowano trzy odcinki pierwszego sezonu SHOW. Jak wyglądają wyniki oglądalności? Czy jest szansa na drugi sezon serialu?
Oglądalność SHOW mogłaby być zdecydowanie lepsza, ale sami twórcy spodziewali się, iż spin off serialu SMASH może mieć problemy z zebraniem widowni. Sezon drugi prawdopodobnie powstanie, twórcy mają pomysł na to której zmarłej gwiazdy opowiedzieć w nowym musicalu. Co jednak w dalszych odcinkach sezonu pierwszego?
Już w najbliższym odcinku pojawi się Julia Roberts, która zagra Vivian Houston, siostrę Julii. Choć jeszcze w tym samym odcinku postać Vivian zniknie z serialu, twórcy zdradzili iż będzie to postać powracająca co jakiś czas.
W najbliższym odcinku pojawi się również postać Janice Beth, granej przez Danę Delany. Jej wątek będzie jednak rozwijany przez kilka odcinków.
W ostatnim odcinku pojawił się Jeremy Jordan, który powraca w roli Jimmiego Collinsa -Cieszę się, że mogę znów współpracować z ekipą. Większość pamiętam jeszcze z SMASH. Z tego co wiem, twórcy szykują dla Jimmiego małą powtórkę z rozrywki w postaci adoratora Jimmiego, tym razem będzie to jednak Luke M a nie Kyle grany przez Andy'ego Mientus.
Znamy również nazwisko aktorki, która wcieli się w rolę Sharon Foster- grającej Daisy w nowej wersji Wielkiego Gatsbyego. Będzie to Jaime King, znana głównie z serialu Hart of Dixie -Nigdy nie grałam na Broadwayu, ale wydaje mi się, że SHOW będzie interesującą przygodą. Mam nadzieję, że jako iż Daisy jest tak ważna w Wielkim Gatsbym, Sharon nie zniknie szybko z ekranów telewizorów
Widzowie często pytali czy Ellen Pompeo, której głos mogliśmy usłyszeć w trzecim odcinku, zagra większą rolę w serialu opowiadającym o losach Julii Houston. Podobno wciąż trwają na ten temat rozmowy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:23, 17 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: |
W najbliższym odcinku pojawi się również postać Janice Beth, granej przez Danę Delany. Jej wątek będzie jednak rozwijany przez kilka odcinków. |
Bo czym byłby świetny ff bez Dany? Ze wszystkiego co tutaj przeczytałam, ta wiadomość cieszy mnie najbardziej
Granmor napisał: | Widzowie często pytali czy Ellen Pompeo, której głos mogliśmy usłyszeć w trzecim odcinku, zagra większą rolę w serialu opowiadającym o losach Julii Houston. Podobno wciąż trwają na ten temat rozmowy. |
A na co komu Ellen, skoro będzie Dana? xDDDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Granmor
The Voice
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Wto 22:04, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
The Show 1x4
Consequences
Grupa imprezowiczów przeszła przez hol ogromnej posiadłości Gatsbyego. W dłoniach trzymają lampki szampana. Śmieją się, są radośni. Zaczynając z sobą rozmawiać.
GOŚĆ 1: Gdzie jest nasz gospodarz?
GOŚĆ 2: Podobno nikt go nigdy nie widział na tych imprezach!
GOŚĆ 1: Pan Gatsby wie jak witać swoich gości!
Na środku prowizorycznej sceny pojawia się piękna kobieta która zaczyna śpiewać piosenkę, wszyscy wokół bawią się - tańczą, śpiewają wraz z kobietą.
You a bad girl and your friends bad too, oh
We got the swag sauce, she drippin' swagu
You a bad girl and your friends bad too, oh
We got the swag sauce, she drippin' swagu
I may be young, but I'm ready
To give you all my love
I told my girls you can get it
Don't slow it down, just let it go
So in love
I'll give it all away
Just don't tell nobody tomorrow
So tonight
I'll do it every way
Speakers knockin' till the morning light
'Cause we like to party-y-y-y-y-y-y
'Cause we like to party-y-y-y-y-y-y
'Cause we like to party
Wszyscy po występie Jessici bili brawo. Naprawdę dała sobie radę z występem. Luke M spojrzał na mnie i Toma a następnie uśmiechnął bardzo szeroko.
- Kochani, daliśbie radę. Jak zwykle! - klasnał w dłonie zachwycony. Tom skrzyżował dłonie na piersi, uśmiechnął się niepewnie.
- E, dziękujemy.
- Dobra, dziesięć minut przerwy! - zarządził Luke M zapisując coś w swoich notatkach, a nastepnie poszedł w stronę Jessici która była zajęta rozmową z Bobbym.
- Czy to normalne, że czuję się dziwnie w jego towarzystwie? - spytał Tom patrząc na Luka M.
- Nie wiem Tom, naprawdę - odpowiedziałam z uśmiechem skreślając pomysł w swoim notatniku. Spojrzałam na niego z uśmiechem i dopiero po chwili zauważyłam moją siostre, Susan która stała przy drzwiach na salę prób. Szybko ściągnęłam okulary i podeszłam do niej.
- Susan wszystko w porządku? - spytałam, po czym pocałowałam ją w policzek na przywitanie - Witaj kochanie.
- Jest jakieś miejsce w którym możemy spokojnie porozmawiac? - kiwnęłam głową pokazując jej drzwi.
- Co się dzieje? - spytąłam przejęta.
- Leo do mnie dzwonił - oświadczyła Susan - Podobno jego matka nie przejmuje się tym, że Frank umiera.
- Przecież to nie prawda - zaprotestowałam szybko - Oczywiście, że mnie to obchodzi. Ale mam swoje obowiązki, nie mogę tego ot po prostu zostawić ponieważ....
- On umiera Julio - powtórzyła Susan - Ktoś powinien przy nim być.
- Jest Leo - oznajmiłam nieco obojętnym tonem.
-Naprawdę te wszystkie lata które spędziliście razem nic dla Ciebie nie znaczą? - spytała Susan która najwyraźniej sama nie dowierzała temu co słyszy -
- Oczywiście, że znaczą! - huknęłam zdenerwowana, kilka osób spojrzało w naszą stronę. Spojrzałam w ich stronę po czym dodałam szeptem - Ale moje życie jest tutaj, pracuję nad Gatsbym. Nie mogę po prostu ot tak pojechać tam.
- Okej - mruknęła Susan najwyraźniej poddając się - W takim razie ja polecę do Seattle, okey? Zajmę się nim i będę Cię informowała na bieżąco ale Julia... proszę.... poleć tam kiedy on naprawdę będzie chciał się z nami już żegnać.
- Dobrze - kiwnęłam głową - Wtedy polecę do Seattle.
- Dziękuję - odszepnęła Susan, pocałowała mnie w policzek a następnie pożegnała się dosyć szybko, gładko i bezboleśnie - Na razie siostrzyczko, zadzwonię.
Wróciłam na salę prób. Tom spojrzał na mnie zaciekawiony, wróciłam na swoje miejsce. Wbiłam wzrok w notatki, czułam jednak jak patrzy na mnie mój partner zawodowy.
- Wszystko w porządku z Susan? - spytał - Trochę dziwne było to, że nawet się nie przywitała.
- Tak, z nią wszystko w porządku - potwierdziłam pośpiesznie.
- A z kim nie jest w porządku?
- Możemy o tym teraz nie rozmawiać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Tom jedynie kiwnął głową oszczędnie.
Tak oto skończyliśmy przerwę w próbie. Luke M podszedł do Jimmiego który dotychczas czytał swój scenariusz.
- Jimmy, kochanie, stań tutaj - oświadczył Luke ciągnąc naszego Gatsbyego w odpowiednie miejsce.
Jimmy śpiewał kolejną piosenkę, ja jednak nie potrafiłam przestać myśleć o Franku i o tym, że gdzieś w Seattle mój były mąż umiera. Mimo wszystko spędziłam z nim spory kawałek życia i poczułam się z tym po prostu źle. Wtedy Jimmy przeszedł na tonację wyżej co sprawiło, że już wróciłam do żywych i słuchałam jego głosu.
- Wow, brzmi nieźle - powiedziałam do Toma z uśmiechem.
- O której będzie Eileen? - spytał w odpowiedzi Tom zerkając przy tym na swój zegarek.
My gift is my song
And this one's for you.
And you can tell everybody
That this is your song.
It may be quite simple but
Now that it's done.
Hope you don't mind, I hope you don't mind
That I put down in words
How wonderful life is now you're in the world.
Sat on the roof
And I kicked off the moss.
Well some of these verses
Well they, they got me quite cross.
But the sun's been kind
While I wrote this song.
It's for people like you
That keep it turned on.
So excuse me forgetting,
But these things I do.
You see I've forgotten
If they're green or they're blue.
Anyway the thing is,
What I really mean,
Yours are the sweetest eyes
I've ever seen.
And you can tell everybody
This is your song.
It may be quite simple,but
Now that it's done.
I hope you don't mind,I hope you don't mind
That I put down in words
How wonderful life is now you're in the world!
Kiedy Jimmy skończył śpiewać spojrzałam na Toma. Chciałam z nim o tym porozmawiać, o tym, że ojciec mojego dziecka umiera. Nie wiedziałam jednak jakich słów użyć. Nie chciałam również się rozpłakać na sali, bo to zwróciło by uwagę wszystkich. Linda ponownie ogłosiła przerwę a ja jakby nigdy nic po prostu wyszłam z sali.
Poszłam w stronę łazienki damskiej, przemyłam sobie twarz w lodowatej wodzie i wpatrywałam w swoje odbicie w lustrze. Coś sprawiło, iż poczułam się potrzebna w Seattle. Z drugiej strony to Susan postanowiła zająć się wszystkim na miejscu - ja tam naprawdę nie byłam już potrzebna.
Przypomniało mi się to jak wariowałam podczas pracy nad Bombshell, choć powody były bardzo odmienne to jednak wtedy również moje osobiste problemy sprawiły iż nie byłam kompletnie skupiona na pracy. Nie chciałam znów doprowadzić do takiej sytuacji.
* * *
W końcu dzień pracy minął a ja mogłam wrócić do domu, do Michaela. Postanowiłam z nim porozmawiać o tym co się dzieje. Kiedy weszłam do mieszkania akurat lezał na kanapie i ogladał telewizję. Szybko wstał i pocałował mnie.
- Jak tam próby? - spytał z uśmiechem.
- Całkiem dobrze - odpowiedziałam z oszczędnym uśmiechem.
- Jesteś pewna? - Michael poszedł do kuchni, gdzie zaczął odgrzewać obiad dla mnie.
- Chcę z Tobą o czymś porozmawiać - oświadczyłam.
- O czym? - spytał z uśmiechem - Zrobiłem spaghetti.
- Może się okazać, że muszę polecieć do Seattle, do Franka - stwierdziłam wprost. Przez chwilę w mieszkaniu panowała cisza.
- Dlaczego? - mruknął Michael.
- On umiera. Susan dzisiaj u mnie była, póki co ona tam pojedzie ale... chciałabym się z nim pożegnać. Chyba rozumiesz?
- Mhm, jasne - nie rozumiał, widziałam to. Kiwnął tylko oszczędnie głową przygotowując mój obiad- To kiedy lecisz?
- Nie wiem - przyznałam - Nie wiem ile czasu będzie Frank żył.
- Mam nadzieję, że mogę liczyć na powiadomienie trochę wcześniej?
- To nie jest takie proste, dobrze o tym wiesz. Pracuję teraz nad Gatsbym, nie widzi mi się specjalnie tracić czasu na podróże ale mówimy o ojcu Leo.
- Wiem - syknął z złością Michael - Myślisz, że tego nie wiem?
- Nic takiego nie sugerowałam - odpowiedziałam czując, że cała ta rozmowa powoli staje się kłótnią - Po prostu dla Leo to też pewnie ważne. Jest tam, w szpitalu z ojcem i...
- Zrobisz jak będziesz chciała - uciał rozmowę Michael - Jakby co masz moje wsparcie.
* * *
Następnego dnia zaczęliśmy próby o godzinie jedenastej rano. Luke M z samego rana był już w skowronkach. Sharon Foster grająca Daisy właśnie rozgrzewała swoje struny głosowe.
- No dobrze! - Luke M spojrzał na wszystkich z uśmiechem - Witam wszystkich, witam. Witam również naszą Daisy, która wczoraj nie mogła do nas dołączyć.
- Hej - odpowiedziała nieco nieśmiałym tonem Sharon.
- Dzisiaj zaśpiewamy wczorajsze piosenki i do tego jeszcze One day i fly away, czyli piosenkę Daisy o tym, jak chce zostawić męża, jak o tym marzy.
- I ostatecznie nie robi - wtrąciłam z uśmiechem, Luke spojrzał na mnie.
- I ostatecznie nie robi, fakt - kiwnął głową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
megan
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 06 Paź 2012
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:28, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Granmor napisał: | po chwili zauważyłam moją siostre, Susan która stała przy drzwiach na salę prób. |
Teri, Susan, Teri, Susan... muszę się pozbyć z głowy obrazu Teri i zainstalować na jego miejsce Julię Roberts xD
Granmor napisał: | - Leo do mnie dzwonił - oświadczyła Susan - Podobno jego matka nie przejmuje się tym, że Frank umiera.
- Przecież to nie prawda - zaprotestowałam szybko - Oczywiście, że mnie to obchodzi. Ale mam swoje obowiązki, nie mogę tego ot po prostu zostawić ponieważ....
- On umiera Julio - powtórzyła Susan - Ktoś powinien przy nim być.
- Jest Leo - oznajmiłam nieco obojętnym tonem.
-Naprawdę te wszystkie lata które spędziliście razem nic dla Ciebie nie znaczą? - spytała Susan która najwyraźniej sama nie dowierzała temu co słyszy -
- Oczywiście, że znaczą! |
Bo wymuszanie poczucia winy jest najlepszą strategią
Granmor napisał: | - Wszystko w porządku z Susan? - spytał - Trochę dziwne było to, że nawet się nie przywitała.
- Tak, z nią wszystko w porządku - potwierdziłam pośpiesznie.
- A z kim nie jest w porządku?
- Możemy o tym teraz nie rozmawiać? |
To Tom nie wie, że Frank umiera? No co ta Julia? xDDDDDDd
Granmor napisał: | - Może się okazać, że muszę polecieć do Seattle, do Franka - stwierdziłam wprost. Przez chwilę w mieszkaniu panowała cisza.
- Dlaczego? - mruknął Michael.
- On umiera. Susan dzisiaj u mnie była, póki co ona tam pojedzie ale... chciałabym się z nim pożegnać. Chyba rozumiesz?
- Mhm, jasne - nie rozumiał, widziałam to. Kiwnął tylko oszczędnie głową przygotowując mój obiad- To kiedy lecisz?
- Nie wiem - przyznałam - Nie wiem ile czasu będzie Frank żył.
- Mam nadzieję, że mogę liczyć na powiadomienie trochę wcześniej?
- To nie jest takie proste, dobrze o tym wiesz. Pracuję teraz nad Gatsbym, nie widzi mi się specjalnie tracić czasu na podróże ale mówimy o ojcu Leo.
- Wiem - syknął z złością Michael - Myślisz, że tego nie wiem?
- Nic takiego nie sugerowałam - odpowiedziałam czując, że cała ta rozmowa powoli staje się kłótnią - Po prostu dla Leo to też pewnie ważne. Jest tam, w szpitalu z ojcem i...
- Zrobisz jak będziesz chciała - uciał rozmowę Michael - Jakby co masz moje wsparcie. |
to mi się nie podoba. Ledwo 4 odcinki a oni już tyle razy się kłóci, albo łagodniej mówiąc, sprzeczali. To mi nie pasuje do Michaela xD albo po prostu za mało razy widziałam smash i znowu czegoś nie wyłapałam xDDDDDD
Ach, no i kocham salę prób i czekam co wydarzy się dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|