Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

The Bitch is Born
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Śro 21:08, 19 Wrz 2012    Temat postu: The Bitch is Born

Kiedy pewnego razu zapytałam Bree, gdzie poznała Rexa – odpowiedziała, że na studiach. Kiedy zapytałam Susan o Karla, odpowiedziała podobnie. Ja na studiach byłam no... popularną dziewczyną. Ale liceum. O Boże, to był dopiero koszmar. Wtedy po raz pierwszy się prawdziwie zakochałam. I wtedy po raz pierwszy potraktowałam faceta jak śmieć. Ale może zacznijmy od początku...

Rok? Nie powiem Ci, kiedy to się działo. Opowieść jest uniwersalna. Każdy w kimś się zakochiwał w liceum. Chłopak latał za dziewczyną, dziewczyna za chłopakiem, chłopak za chłopakiem. To były lata 80-te, dziecino. O k***a, zdradziłam plus minus czas akcji. Nieważne, może następnym razem będę bardziej uważać.

Moja matka za ścianą wrzeszczała przez telefon ma mojego ojca, a ja patrzyłam tępym wzrokiem na pustą półkę. Jeszcze wczoraj znajdowało się tam tysiące szklanych figurek przedstawiających koniki. Dzisiaj widziałam pustą, drewnianą półkę. Trochę głupio mi o tym mówić, ale gdzieś w środku, też poczułam pustkę. Zbierałam te zwierzątka przez całe dzieciństwo. Jeden był.... taki szczególny. Wyglądał jakby był zrobiony z szmaragdu, mama kupiła mi go gdy miałam siedem lat i byłyśmy na wakacjach u ciotki Lily. A teraz go nie było, a ja czułam się, jakby ktoś ukradł mi moje wspomnienie. Stałam tak na środku pokoju, ubrana w swój wełniany sweter z pastelowymi pasami, kiedy usłyszałam, że mama weszła do pokoju.

- Edie? - zagadała, po czym dodała bardziej zadziornym tonem – No już, przestań się mazgać dziewczyno. Ile Ty masz lat?
- Daj mi spokój, mamo – mruknęłam wycierając rozmazany tusz do rzęs.
- Ojciec powiedział, że już te koniki nie są Ci potrzebne – oznajmiła Ilene.
- Niech się pieprzy – syknęłam zdenerwowana – Możesz wyjść?
- Jak tam sobie chcesz – mruknęła moja matka zamykając za sobą drzwi.

Kiedy tylko wyszła z mojego pokoju, włączyłam sobie na radiomagnetofonie kasetę Blondie i padłam na łóżko. Chciałam by był tutaj ze mną Dean i mnie pocieszył. To głupie, prawda? To były szklane pierdoły, nic wielkiego ani wartościowego. Cóż, ja też widocznie byłam głupiutką blondynką. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, wokół którego było pełno naklejek przedstawiających różne zespoły rockowe. Jak Dean mógłby się we mnie zakochać? Ten mój aparat na zęby? Zgroza. Ciuchy? Wyglądałam jak pastelowa księżniczka. Ohyda. To znaczy, teraz wiem, że to była ohyda. Wtedy ten strój wydawał mi się odpowiedni dla uczennicy. No ale aparat był czymś co sprawiło, że Dean nawet w moich snach, fantazjach sennych śmiał się i mówił "Z takim metalem na zębach, to Ty sobie możesz całować swoje odbicie w lustrze". Zmęczona płaczem padłam na łóżko i spałam do następnego ranka.

Zawsze jak przygotowywałam się do porannego wyjścia do szkoły, robiłam to dla niego. Mimo, że Dean Thomas mnie po prostu nie zauważał, ja zauważałam jego. Tapirowałam włosy, malowałam się, wyglądałam jak pieprzona lolita, wymalowana na maksa, myśląc że to pomoże mi w zwróceniu na siebie uwagę.

Rosie spojrzała na mnie z uśmiechem, kiedy weszłam na teren szkoły. Wyglądała normalnie, jej związek istniał naprawdę, a nie jak mój. Jej kasztanowe falowane włosy poruszały się na wietrze, a ona wyglądała jak modelka z Teen Vogue. Pucowate policzki dodawały jej uroku, który może mieć tylko dziewica. Ja też nią byłam, ale gdyby Dean chciał, to bym zrzuciła swoje ciuchy w sekundę.

- Znów spędziłaś dwie godziny, strojąc się dla kapitana zespołu futbolowego, do którego wzdycha każda laska, a on nie zwraca na żadna uwagi bo pewnie jest gejem? - zapytała złośliwie.
- Odpukaj w niemalowane – zarządziłam, a Rosie parsknęła śmiechem.
- Skoczymy po lekcjach do centrum handlowego?- Rosie idąc nakładała pomadkę na wargi, zaimponowała mi tą podzielnością uwagi – jakieś topy są na wyprzedaży.
- Jeżeli będę ubierać sie na wyprzedaży, Dean Thomas na pewno mnie nie zauważy – wycedziłam przez zęby. Miałam dość tego, że ja, Rosie i większość szkoły chodziliśmy ubrani tak zwyczajnie, a Dean i jego znajomi wyglądali jak z okładki magazynów o modzie.
- Edie – westchnęła Rosie – Ja nie chcę Ci łamać serca, ale na Boga. To się nie uda.
- Plan był taki, by do końca szkoły zacząć chodzić z Deanem. Kończymy drugą klasę, mam czas.
- Jak chcesz – westchnęła z rezygnacją Rosie – Ale ja tego po prostu nie kupuję.
- Jak chcesz – mruknęłam urażona i wtedy go zobaczyłam. W swoich odstrzelonych ciuchach, grubych okularach w oprawce, blond grzywce która swobodnie, niby od niechcenia opadała na czoło. I wzrok który sprawiał, że czułam jak zagląda mi do serca i patrzy na swoje odbicie.

- Edie – mruknęła Rosie patrząc na mnie – Edie – powtórzyła – Edie, na litość Boską. Ogarnij się.
- Co? - jęknęłam spoglądając na nią nieprzytomnym wzrokiem.
- Jajco – szepnęła Rosie i wtedy usłyszałam za sobą dźwięk obcasów. Ktoś do nas podchodził. To była dziewczyna, którą znał każdy, ale nikt nie miał pojęcia jak się nazywa. A to dlatego, że bujała się na studendzkich imprezach, a nie z nami. I dlatego, że nie chodziła do liceum, a była studentką. Podobno miała jakąś rodzinę w gronie pedagogicznym naszej szkoły, ale nikt nie przyznawał się do pokrewieństwa z Evelyn. Nikt też nie znał jej nazwiska.

Spojrzała na mnie zimnym wzrokiem spod swoich gęstych rzęs, a ja prawie poczułam chłód przebywając w jej towarzystwie. Wysokie buty sięgające ud, skórzana kurtka, ostry makijaż i krótka spódniczka. Oto typowy strój Evelyn. Uśmiechnęła się z wyższością i bawiąc swoim naszyjnikiem, widząc jak przyglądamy się jej drogim ciuchom.

- Jesteś żałosna, dziewczynko, że tak się patrzysz na tego geja – Evelyn spojrzała na Deana Thomasa i parsknęła śmiechem – Jaki normalny facet nosi takie ciuchy? Więcej spędza czasu w butikach niż niejedna dziewczyna.
- Ale ja... - jęknęłam.
- Nie kłopocz się, po prostu nie masz gustu – Evelyn wzruszyła ramionami – Zmykaj na lekcje, laleczko – dopowiedziała zakładając okulary przecisłoneczne i idąc w stronę budynku szkoły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:40, 19 Wrz 2012    Temat postu: Re: The Bitch is Born

Granmor napisał:
(...) Moja matka za ścianą wrzeszczała przez telefon ma mojego ojca, a ja patrzyłam tępym wzrokiem na pustą półkę. Jeszcze wczoraj znajdowało się tam tysiące szklanych figurek przedstawiających koniki. (...)


Moja pierwsza reakcja gdy przeczytałem ten fragment?



Ju wtedy WIEDZIAŁEM O KOGO CHODZIŁO!!!! Ten fanfiction bedę czytał z wypiekami na twarzy. PRZYSIĘGAM!

"Edie Diaries"? Coś pięknego. * ociera łzę szczęścia z policzka *
_________________

PS. Zamieściłem reklamę także tego ff na filmwebie

[link widoczny dla zalogowanych] - link


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:30, 20 Wrz 2012    Temat postu:

Nowy ff na osłodę po zakończeniu "Kawy i croissanta"? Zdecydowanie "lubię to!" Cool Sam wybór bohaterki również bardzo fajny Laughing

Cytat:
Chłopak latał za dziewczyną, dziewczyna za chłopakiem, chłopak za chłopakiem. To były lata 80-te, dziecino.

Ahh jak ja uwielbiam klimat tych ff'ów xP Biorąc pod uwagę autora, chyba byłabym nawet skłonna przeczytać coś o Susan Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Future
Grotesk Burlesk



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:05, 21 Wrz 2012    Temat postu:

rzadko komciuje fanfiki. zazwyczaj robie to gdy są bardzo, bardzo złe albo bardzo, bardzo dobre.
pierwszy 'rozdzial' tego fanfika jest genialny, to może być jeden z najlepszy fanfików jakie czytałem, więc nie zepsuj tego!
powodzenia w pisaniu.

fanfik fanfik fanfik. nie lubie powtórzeń, ale jest rano i nie chce mi sie wymyślać jakichś pięknych postów. ;d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pią 23:12, 16 Lis 2012    Temat postu:

Cytat:
The Bitch is Born: Co dalej?



Premiera The Bitch Is Born miała miejsce jakiś czas temu, jednak do dziś nie doczekaliśmy się kolejnego odcinka opowieści.

Zapytaliśmy oto Nicolette Sheridan, która jest narratorką opowieści. Choć początkowo Sheridan unikała odpowiedzi, w końcu przyznała -Fabuła nie jest do końca gotowa, z tego co wiem. Twórcv mają pomysł na główną oś fabuły, to jak poprowadzić metamorfozę Edie z brzydkiego kaczątka w tytułową sukę - ale to tyle. Z tego co wiem, napiszą odcinek kiedy będą już mieć cały sezon kompletnie i szczegółowo zaplanowany. Tak jak to miało miejsce z pierwszym sezonem Kawy i Croissaint'a

Zapytaliśmy również, czy wierzy w to, że The Bitch is Born ma szansę na kontynuację- tak jak "Kawa i Croissaint" -Nie wiem. Sęk w tym, że opowieść jest bardzo prosta. Jest o tym, co sprawiło, że Edie była, jaka była. I to tyle. Ale kto wie? Przecież Kawa i Croissaint miał być o tym, co się stało między wyjazdem Katherine do Paryża, a jej powrotem w finale serialu. A teraz mamy doczynienia z jeszcze dalszymi losami Katherine. Może więc dowiemy się, jak to było studiować w latach 80?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Pią 23:13, 16 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:40, 17 Lis 2012    Temat postu:

Oby zamiast nowej części, nie skończyło się na kłótni i bataliach sądowych hahaha Wink
A tak na serio, to oczywiście czekam na ciąg dalszy opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Future
Grotesk Burlesk



Dołączył: 16 Gru 2007
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:30, 20 Lis 2012    Temat postu:

ja blokuje odcinek, bo mój wizerunek został tam wykorzystany bez mojej zgody

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Sob 21:54, 15 Gru 2012    Temat postu:

Dean Thomas uśmiechnął się do mnie czarująco, dotknął moich włosów i pocałował w szyję. Poczułam żar, prawdziwy, wszechogarniający żar. Westchnęłam głośno – to był mój pierwszy raz, szkoda tylko, że to był sen. Ja o tym dobrze wiedziałam, wiedziałam, że jego słowa przeprosin za to jaki był są puste, gdyż sama je wymyśliłam. Ale czy mnie to obchodziło? Nie. Dean Thomas był tutaj, dla mnie.
Kiedy poczułam, że się budzę, rzuciłam się w jego ramiona spłakana – marząc o tym, by ten sen trwał wiecznie.

- Przytul mnie Dean, nie wypuszczaj mnie z swoich ramion.
- Któregoś dnia, będziemy razem. Szczęśliwi – odpowiedział Dean, po czym rozpłynął się. Podobnie jak reszta świata, który mnie otaczał.


****

Każdy kto kiedyś był zakochany bez wzajemności, miewa takie sny. Mogą się do tego nie przyznawać, ale ja wiem, że to jest prawda. Obudziłam się pełna wigoru, ale coś we mnie pękło. Wiedziałam, że jego słowa nie były prawdziwe. Nic w tej pięknej chwili nie było prawdziwe. Spojrzałam na swoje mizerne odbicie w lustrze i dosłownie znienawidziłam obraz samej siebie.

*****


Evelyn siedziała na murku, który znajdował się w sumie niedaleko mojego domu. Wyglądało to tak, jakby na mnie czekała. Malowała swoje paznokcie na krwistą czerwień i co jakiś czas rozglądała. Postanowiłam przejść obok niej, udawać, że wcale nie imponuje mi to, jak wiele siły płynie z jej wizerunku. I właśnie wtedy, kiedy już przeszłam obok niej – ona mnie o coś zapytała.A ja się zatrzymałam.

- Piękny sen? - zmroziło mnie. Jak mogła wiedzieć o tym, że coś mi się śniło? Że śnił mi się Dean? - Ale wiesz, że to tylko sen, prawda? - dopowiedziała ze złośliwym uśmiechem.
- Nie wiem o czym mówisz- ucięłam ostro.
- Nie możesz swojego szczęścia, uzależniać od jakiegoś dupka – oświadczyła Evelyn.
- Założyłaś jakiś gabinet terapeutyczny? - spytałam nieco zirytowanym tonem. Evelyn uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie. Jestem martwa w środku – oznajmiła Evelyn malując swoje paznokcie.
- No to masz się świetnie, kiedy pogrzeb Twojej duszy?
- Spędź ze mną dzień – zaproponowała Evelyn dmuchając na swoje paznokcie – Wtedy zrozumiesz.
- Co? - mruknęłam – Spadaj, idę na lekcje – ruszyłam pewnym krokiem w stronę szkoły.
- On nigdy na Ciebie nie spojrzy w tych fatałachach – usłyszałam jeszcza za swoimi plecami.


*****

Nie potrafiłam się skupić na lekcjach. Cały czas wirowało mi w głowie to, co mówiła Evelyn. A potem spojrzałam na Deana i słowa Evelyn wypadły przez okno. To on wirował mi w głowie. Uśmiechał się do swojego znajomego, najlepszego kumpla z którym chadzali na dyskoteki i rzucał nonszalancko grzywką. Pieprzyć wszystko. Mogłam sobie bez żadnych konsekwencji patrzeć na Deana, który ociekał przystojnością. Aż w końcu nauczycielka zobaczyła to, jak uważam na lekcji i zwróciła się do mnie. A potem wszyscy na mnie patrzyli z kpiącymi minami, nawet Dean.

- Britt, może podejdziesz do tablicy i rozwiążesz ten przykład, skoro tak wszystko umiesz i zamiast uważać na lekcji, myślisz o niebieskich migdałach? - zbeształa mnie nauczycielka, a ja dosłownie chciałam w tym momencie umrzeć.
- Przepraszam – szepnęłam, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek, który uratował mnie przed kolejnymi uwagami na mój temat. Szybko się spakowałam i śledziłam Deana, który zmierzał w stronę biblioteki.

Za biurkiem stała Rosie, która uśmiechnęła się do mnie – odwzajemniłam uśmiech, ale potem już tylko gapiłam na Dean Thomasa. Wyglądał wspaniale na tle książek. Jego blond włosy pięknie wyglądały w świetle bibliotecznym. Podszedł do Rosie, a ja przyczaiłam się na tyle blisko, by słyszeć wszystko co mówią. Chciał coś pokserować. Jak on pięknie kserował te kartki.

- Opanuj się – zarządziła Rosie, gdy Dean opuścił już bibliotekę – Wiesz jak to wygląda dla kogoś innego? Myślisz, że on nie widzi tego, jak sie gapisz?
- Myślisz że widzi? - jęknęłam.
- Każdy widzi – oznajmiła Rosie – Nabijają się z Ciebie praktycznie non stop. Podobno sam Dean powiedział, ze to słodkie, że takie coś jak Ty, mysli że na nią spojrzy.
- Nie mógł – jęknęłam ponownie, czując jak w moich oczach zbierają się łzy – Kłamiesz.
- Edie, kocham Cię – odpowiedziała Rosie z uśmiechem – Chcę Cię po prostu uchronić przed kompromitacją.
- Pieprz się – oznajmiłam wychodząc z biblioteki i trzaskając za sobą drzwiami.


******

Wracając do domu, płakałam jak opętana. Hektolitry wody spływały po moich policzkach, sprawiając, że praktycznie puchnęłam w oczach. Pytałam sie w myślach, jak mogłam pozwolić na to, by stać się pośmiewiskiem wszystkich. To na pewno ten aparat na zęby. To przez niego Dean mnie nie kocha. Byłam tego pewna.

Wieczorem leżałam w łóżku i płakałam. Teraz gdy się tak zastanawiam nad tym okresem mojego życia, to strasznie dużo czasu spędziłam w łóżku płacząc. Rosie nie przestawała do mnie dzwonić, mama jednak za każdym razem mówiła, że wyszłam z domu. Sęk w tym, że ja praktycznie nie wychodziłam z domu. W końcu jednak mama zapukała do moich drzwi.

-Edie? - spytała niepewnym głosem, zaglądając do środka – Telefon do Ciebie.
- Przecież mówiłam Ci, że nie chcę rozmawiać z Rosie! - krzyknęłam zdenerwowana./
- Ale to nie ona. To ta dziwna dziewczyna, Evelyn – odpowiedziała moja mama – Odbierz, jak odbierzesz, to ja na dole się rozłączę.

Chwilę nie wiedziałam co mam zrobić. Faktycznie, mam odebrać? Evelyn nigdy do mnie nie dzwoniła, nie wiedziałam nawet, skąd ma mój numer telefonu. No i czego też chciała. Wzięłam do rąk słuchawkę telefonu który stał pod łóżkiem na kilku książkach.

-Edie? - spytała Evelyn – No i jak było?
- Zgadnij – zaproponowałam ponurym głosem.
- Posłuchaj.... spotkaj się ze mną na centrum, w mojej kawalerce. Pogadamy i.... będzie Ci lepiej.
- Dlaczego wyczuwam haczyk? - spytałam mrukliwie. Evelyn parsknęła śmiechem.
- Bo taki się tam znajduje. Przyjdź pod adres – wtedy też tleniona laska podała swój adres.

Przyszłam. I był to wieczór, który był początkiem...... nowego życia.

Kawalerka znajdowała się w samym centrum miasta. Wokół krążyło sporo dziwek, alfonsów i narkomanów, a ja szukałam klatki 54a. Bo to właśnie tam mieszkała Evelyn. W końcu znalazłam odpowiednie drzwi i zadzwoniłam na domofon. Evelyn od razu otworzyła drzwi, a ja znalazłam się w ciasnej, ciemnej i śmierdzącej klatce schodowej. Zawędrowałam na ostatnie piętro, gdzie na poddaszu mieszkała moja nowa znajoma. Wkrótce- najlepsza przyjaciółka. Gdy tylko otworzyła drzwi, oznajmiła:

- Pijesz piwo, prawda?- pytanie brzmiało tak... jakby tylko chciała się co do tego upewnić.
- Nie. Ja jestem nieletnia – odpowiedziałam, a Evelyn roześmiała się głośno.
- No i co z tego? -zapytała rozkładając ramiona – Chcesz wiedzieć, kiedy ja po raz pierwszy się napiłam?
- Chyba nie – przyznałam szczerze z niesmakiem i rozejrzałam się po małym, obskurnym mieszkaniu – Czego chcesz, Evelyn? Po co tutaj jestem?
- Jesteś tutaj po to, aby wyzwolić w sobie kogoś więcej niż szarą myszkę spoglądającą na manekina i mającą nadzieję, że manekin ma jakieś uczucia – przyznała Evelyn, po czym spojrzała na swoje wieszaki, na których znajdowało się wiele zdzirowatych ubrań – Idziemy w miasto młoda damo i to dzisiaj zmieniamy Twoje życie. Na zawsze, zrozumiano? Koniec z Dean Thomsem – zarządziła Evelyn i pośpiesznie przerzucała wieszaki – Zapomnij o tym frajerze. To ostatni dupek.
- Nie znasz go – odopowiedziałam, a Evelyn pokiwała głową.
- Dean, John, Victor. Mają różne imiona. Każdy z nich wydaje się emanowac wokół siebie jakąś sexy otoczką i przez to każdy chce sie z nim przyjaźnić, chodzić – Evelyn wzruszyła ramionami – Mają różne imiona, ale wiesz co? Wszyscy są frajerami.


Chcecie się dowiedzieć, jak wyglądała nasza szalona noc? Ha! To dopiero historia!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Sob 22:36, 15 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:09, 15 Gru 2012    Temat postu:

Chwalmy Pana za nowy odcinek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:38, 16 Gru 2012    Temat postu:

Te babskie gadki w Twoich opowiadaniach są tak wiarygodne, że ja *** Mało kto pisze tak realistyczne ff'y xp

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 20:51, 06 Sty 2013    Temat postu:

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, do końca nie wierząc w to, jak wyglądam. No i wiecie co? Nawet aparat na zęby jakoś strasznie nie psuł całości mojej kreacji. Ubrałam czarne skórzane spodnie, wysokie buty i czerwony top. Do tego dobrałyśmy czarne perły i pierścionek w kształcie czarnej róży. Wyglądałam wypisz wymaluj jak Evelyn. A ona wyglądała na dumną.

- Wyglądasz mega – oświadczyła Evelyn zapalając papierosa, uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie wiedziałąm, że mam taki fajny tyłek – przyznałam odwracając się odpowiednio i spoglądając na jego odbicie w lustrze. Evelyn zaciągnęła się i pokiwała głową.
- Jeszcze wiele przed Tobą, Edie. A teraz chodź, na nas pora. Czas rozpieprzyć tę dziurę, którą nazywacie miastem.


***************************


Meredith Sparkle była pierwszą drag queen jaka się pojawiła w naszym mieście. Oczywiście, większość mieszkańców jej nienawidziła – uważali bowiem, że sprowadza wszystkie najgorsze cechy postępu cywilizacyjnego z sobą. Ale tak czy siak, o imprezach u Sparkle wiedzieli wszyscy. Zwykle kończyły się o czwartej nad ranem wizytą policjantów. Sparkle kończyła jako Martin Sparks w kartocete policyjnej, a jej goście zajmowali się zwalaniem na innych winę za to, kto przyniósł trawkę.

- Witaj szmato! - Meredith przywitała się serdecznie z Evelyn, kiedy tylko przekroczyłyśmy próg klubu "Za 5 dolców". Nazwa brała się stąd, iż każdy drink, każdy rodzaj piwa kosztował jedynie dolców. Możecie wiec podejrzewać, jakie towarzystwo tam zaglądało.
- Moja ty szumowino – odpowiedziała równie czule Evelyn, całując w powietrze Meredith. Sparkle spojrzała na mnie badawczo spod swoich długich, sztucznych rzęs i mrugnęła zdziwiona.
- A co to za licealistka? - spytała pijąc tanią wersję cosmopolitana.
- Jestem Edie – przedstawiłam się, wyciągając przed siebie dłoń. Meredith spojrzała na mnie jak na wariatkę i wzięła łyk swojego różowego drinku.
- Edie. Hm – mruknęła mierząc mnie wzrokiem – Lepiej niech policja nas dzisiaj nie odwiedza, bo będziemy w dupie. Nie jesteś pełnoletnia, prawda?
- Prawda, proszę Pani – przyznałam nieco zawstydzona. Meredith zarechotała typowo męskim basem.
- Proszę Pani? Hehehehe, Evelyn, słyszałaś to? - Sparkle spojrzała radosnym wzrokiem na swoją szmatę i uśmiechnęła szeroko – Kochanie, jeszcze raz nazwiesz mnie per "Pani" a osobiście wykopię Cię z tego lokalu. Ka pe wu?
- Tak, pro..... - przerwałam sama sobie, spojrzałam na Evelyn, a potem na Meredith – No pewnie..... - nie byłam pewna, czy jest to uwaga na miejscu, ale postanowiłam zaryzykować – Ty dziwko.
-No! - krzyknęła Sparkle- To rozumiem – uradowała się Meredith po czym pstryknęła palcami w stronę kelnera – Cosmo dla młodej siksy! Niech noc się zacznie!


*******


To była pierwsza taka impreza w moim życiu. No a po wielkiej imprezie... sami wiecie do jest na drugi dzień. Błagałam Boga, aby skrócił moje męki i po prostu mnie zabił. Obusziłam się na podłodze w nieznanym mi mieszkaniu. Obok leżała inna dziewczyna, a także jacyś inni ludzie. Najwyraźniej impreza się przeniosła. Zauważyłam też Evelyn.... bez majtek, z jakimś facetem. Boże. To było okropne. Było tam tak brudno, zupełnie jakby przed chwilą skończyła się orgia. Tak, moi drodzy....... Zaprzyjaźniłam się z najmniej pruderyjnymi ludźmi na świecie. Albo przynajmniej w tym zapyziałym mieście. Spojrzałam na zegarek, była godzina szósta dwadzieścia. Przeczesałam tłuste włosy palcami i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Łeb mi naprawdę pękał. Usłyszałam jęk.

- Która jest godzina? - spytała Evelyn przecierając oczy. Wyglądała okropnie w swoim starym, nie zmytym makijażu i rozczochraną fryzurą. Wyglądała na okropnie... wyzwoloną.
- Szósta – oznajmiłam a potem westchnęłam głośno – Muszę iść, do szkoły, wiesz.
- Ta – mruknęła Evelyn – Wpatrywać się w chłopaczka.
- Evelyn nie wkurzaj mnie, proszę – syknęłam zamykając oczy. Z zamkniętymi powiekami, głowa nieco mniej bolała – Nie mam na to sił.
- Wiem – przyznała Evelyn – Czy to nie jest wyzwalające? Tak... odpuścić?


******


Wysiedzieć czterdzieści pięć minut w jednym miejscu, było prawdziwą męczarnią. Zakrywałam twarz włosami i starałam się pozwolić odpocząć zmęczonym oczom od światła. W życiu nie byłam w większej rozsypce. Było mi tak nie dobrze, że nawet nie miałam sił wpartrywać się w Dean Thomasa. Rosie to oczywiście zauważyła. Tuż po skończeniu się lekcji chemii, podeszła do mnie.

- Co się z Tobą dzieje? - spytała Rosie, a ja wyczuwałam w jej głosie nutkę zirytowania.
- Byłam na imprezie i trochę mnie poniosło – przyznałam pakując książki do mojej torby.
- Ty? - Rosie zamrugała kilkakrotnie powiekami – Na imprezie?
- Cóż, nawet ja czasem się na jakąś udam – odpowiedziałam nieco zrzędliwie – Coś Ci nie pasuje w tym?
- Dobra, dobra – mruknęła Rosie podnosząc dłonie w geście poddania się – Tak tylko pytam, bo.. to do Ciebie nie podobne.
- Ta – wstałam z krzesła i spojrzałam jej prosto w oczy – Może w tym jest mój problem? Może dlatego Dean Thomas mnie nie zauważa?
- Twój problem jest w tym, że nie widzisz świata takim, jaki jest – oceniła Rosie – I łamiesz prawo pijąc alkohol.
- Aj tam, gówno wiesz – to był chyba moment, w którym po raz pierwszy zwróciłam się w chamski sposób do kogoś. Evelyn miała na mnie większy wpływ, niż chciałam przyznać.
- Co? - Rosie wydawała się być zszokowana tym, w jaki sposób się do niej odezwałam. Podniosła dłoń w geście przypominającym "stop"- Mam dość, pogadamy jak zmądrzejesz – oświadczyła po czym się oddaliła. Odprowadziłam ją wzrokiem i dopiero wtedy zauważyłam Dean Thomasa który przebywał w sali. Scenariusz w którym zagaduję go oczywiście kompletnie nie wchodził w rachubę. A poza tym, rozmawiał z jakimś kolegą. Uśmiechał się do niego swoim szerokim, zawadiackim uśmiechem a mi się uginały kolana.

- Nie wiem czego się spodziewasz – oznajmił rozsądek.


****

Lekcje skończyłam o jedenastej. No dobra, wcale ich nie skończyłam o jedenastej. Po prostu wtedy wyszłam ze szkoły, bo nie potrafiłam w niej dłużej wysiedzieć. Kiedy tylko przekroczyłam próg, zobaczyłam na parkingu Evelyn. Wyglądała o wiele lepiej niż rano, zupełnie jakby nie piła całej nocy alkoholu. Byłam pod wrażeniem. Zauważyła mój wzrok i uśmiechnęła się szeroko.
- Ej! Gdzie się wybierasz?
- Do domu – oświadczyłam głośnym, stanowczym tonem.
- Nie bądź cipcia – mruknęła Evelyn – Jedziemy. Chcę Ci coś pokazać.
- Ale ja nie byłam całą noc w domu, mama na pewno się martwi – odpowiedziałam.
- Ej, powiedz mi szczerze – Evelyn wyglądała na taką, co nie daje za wygraną – Czy wczorajsza noc nie była najlepszą w Twoim życiu?
-Być może – przyznałam niechętnie.
- No to wsiadaj. Czas stworzyć kolejne epickie wspomnienia.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:59, 06 Sty 2013    Temat postu:

Granmor napisał:
(...) [XXXXXXXXXxx – nie pamiętam, jakie to jest miasto. Ew sprawdź, gdzie żyła]. (...)


W "Gotowych..." nie padła nigdy nazwa miejscowości w której mieszkała Edie przed Wisteria Lane. Także spoko, możesz przywołać tu nazwę jakiejś aglomeracji lub wymyślić jakieś miasto.

A tak w ogóle......za kolejny epizod.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Q.m.c.
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 3710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Section One
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:11, 06 Sty 2013    Temat postu:

Jak już Granmor zauważył, nie wiem jak się pokażę na mieście, po tym jak przegapiłam finał KiC...więc wolę się nie pogrążać i chociaż z TBIB być na bieżąco Cool

Cytat:
Nie wiedziałąm, że mam taki fajny tyłek – przyznałam odwracając się odpowiednio i spoglądając na jego odbicie w lustrze
aż trudno uwierzyć, że Edie powiedziała coś takiego Cool


Cytat:
zobaczyłam na parkingu Evelyn. Wyglądała o wiele lepiej niż rano, zupełnie jakby nie piła całej nocy alkoholu. Byłam pod wrażeniem

...lata praktyki robią swoje




A tak całkiem na poważnie, to może zechciałbyś Granmor napisać jakąś własną wersję paru podręczników? Czy tylko ja nie przyswajam materiału na sesję tak dobrze jak tych ff'ów? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
The Voice



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 18:30, 10 Lut 2013    Temat postu:

Balansowaliście kiedyś na granicy rocznego szlabanu w domu, a świetnej zabawie z nowymi znajomymi? Ja tak robiłam, kiedy wróciłam do domu o czwartej rano. Do szkoły miałam wyjść na siódmą. Włosy miałam przetłuszczone, oczy podbite, dłoń rozciętą – co z perspektywy wiem mogło sprawić, że szybko bym się stała "pozytywna", a potem pół Fairview byłoby "pozytywnych" ludzi. Ale mniejsza o Fairview – liczyły się lata 80te, liczyła się Evelyn, liczyła się Sparkle i ... Dean. Nie mogłam zaprzeczyć, że jest dla mnie nadal najważniejszym chłopakiem na świecie. Mogłam zostawić dla niego wszystko, wyrzeknąć się tego kim jestem. Mogłam zrobić wszystko, w depresackim ruchu zwrócenia na siebie jego uwagi.

- Gdzie byłaś? - spytała moja siostra, Louise. Siedziała w kuchni w swojej piżamie, pokryta piegami. Była taka brzydka w stosunku do osób z którymi dzisiaj imprezowałam.
- Nic Ci do tego – przyznałam.
- Rosie do Ciebie dzwoniła wieczorem, a Ciebie nie było – oświadczyła Louise – Mama się nie pokoi, nie wiemy co się z Tobą dzieje. A Ty....
- A ja co? - spytałam nonszalancko podnosząc jedną brew ku górze.
- Masz nas gdzieś – dokończyła myśl Louise.
- Przestań jęczeć na litość boską – odpowiedziałam – Spóźnię się do szkoły, muszę jakoś wyglądać jak człowiek.
- Możesz i wyglądać jak człowiek, ale zachowujesz się jak wredna suka – odkrzyknęła Louise.

Wtedy na dół zeszła moja mama, spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. Była w swoim ulubionym szlafroku, ozdobionym w kwiatowy motyw. Mlasknęła cicho i włączyła ekpres do kawy.

- Mamo, chcę z Tobą o czymś porozmawiać – oświadczyłam biorąc do ręki bułkę kajzerkę.
-No? - spytała na odczepnego moja matka, była w trakcie wychodzenia do pracy i nie widziało jej się gadanie teraz o mnie i moich problemach z modą.
- Chcę zrzucić aparat na zęby, nie wydaje mi się już być potrzebny – oświadczyłam krótko, jasno i rzeczowo. Mama spojrzała na mnie zdziwiona, a potem zerknęła kątem oka na Louise.
- Tak myślisz? - spytała podejrzliwie moja matka.
- Tia, tak myślę – potwierdziłam zagryzając bułkę.
- No nie wiem czy to dobry pomysł – przyznała moja matka wyciągając spod ekspresu kubek pełen kawy – Ale pogadamy o tym potem, teraz nie mam na to czasu, kochanie.
- Okej, jak uważasz – odpowiedziałam od niechcenia, a potem zerknęłam na zegarek – Muszę się zbierać, jeżeli chcę zdąrzyć do szkoły.


*****

Jeszcze tydzień temu, byłam pewna, że moja szafa jest idealnie skomponowana. Wełniane swetry, tweedowe sukienki, apaszki. Dzisiaj nie byłam już tego taka pewna, wręcz przeciwnie. Westchnęłam głośno przeszukując szafę w poszukiwaniu czegoś, co chociaż troszeczkę mniej krzyczy "kujonka na horyzoncie".

W końcu wybrałam ubranie, jeansy, buty z koturnem i koszula flanelowa w kratkę. Tak, wiem, koszula psuła cały efekt. Ale nie miałam pieniędzy, by tak po prostu wyjść z domu, pojechać na zakupy i kupić coś, co będzie mniej obciachowe. Tym razem miałam jednak również na sobie coś innego – było to nowe nastawienie.


******


Które szybko okazało się być bez znaczenia, gdy tylko przekroczyłam próg szkoły. Spotkałam Rosie, oczywiście w ogóle nie zauważyła, jak się odstrzeliłam. Uśmiechnęłam się pod nosem, tak jak zawsze to robiłam.

- Ostatnio coś Cię nie widuję – oznajmiła Rosie wpatrując się w swój manicure.
- Byłam zajęta – odpowiedziałam mimochodem, przeglądając się w najbliższym szkle.
- Chcesz wyskoczyć później na zakupy?
- Daj mi spokój, dziecko – mruknęłam w odpowiedzi i pobiegłam przed siebie, prosto na zajęcia.

Cały czas jednak czułam na sobie wzrokiem Rosie, której wydawało się, że kompletnie mnie nie poznaje. Ja również siebie nie poznawałam. Czy to wszystko było "negatywnym" wpływem Meredith Sparkle oraz Evelyn? A jeżeli był to negatywny wpływ, to dlaczego czułam się z nim tak wspaniale? Oczywiście co dwie sekundy zerkałam na Deana Thomasa, zupełnie jakbym chciała się upewnić, że on nadal znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ja. Wiedziałam, że Evelyn by mnie wyśmiała ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Dean był ważniejszy.

- Pani Britt? - zagadała mnie nauczycielka, ale ja zupełnie nie zwracałam na nią uwagi – Edie Britt, wstań.
- E, co? - odpowiedziałam pół przypomnym głosem, usłyszałam jak wszyscy na sali chichotają.
- Jaki jest wzór na obliczenie energii kinetycznej?
- A kogo to obchodzi? - spytałam retorycznie, wzruszając przy tym ramionami. Twarz nauczycielki była purpurowa.
- Słucham, młoda damo? Za karę zostaniesz po lekcjach.
-Ta- mruknęłam i usiadłam na miejscu. Wtedy zauważyłam, że Dean na mnie patrzy. Jego oczy błyszczały. Oczywiście byłam tym faktem podekscytowana, na tyle mocno, iż sprzątanie kafeterii po lekcjach wydawało mi się całkiem przyjemnym zadaniem.

Właśnie byłam w trakcie szorowania rusztowania, na którym zwykle spoczywało mięso kiepskiej jakości jakie podawano tutaj – kiedy zobaczyłam Evelyn. Uśmiechnęła się do mnie zawadiacko przeczesując palcami utlenione włosy. Wyglądała jak gwiazda rocka. Tleniona blondynka usiadła sobie przy jednym ze stolików i by mieć czym zająć ręce – odświeżyła sobie kolor paznokci, które miała kruczo czarne.

- Jesteś sporym hitem w podziemiu, Britt – oświadczyła w końcu, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. Evelyn roześmiała się głośno, po czym wytłumaczyła co tak naprawdę miała na myśli- Mer Cię uwielbia. Mówi, że spotkanie dziewicy było interesującym doświadczeniem.
- Ach, okej – odpowiedziałam z minimalnym uśmiechem – Cóż, Sparkle to też interesujące doświadczenie.
- Wiesz, że ciągle go ma? - spytała Evelyn.
- To oczywiste, to drag queen a nie trans – nawet sama nie wiedziałam, skąd to wiem ale.... pewnie usłyszałam gdzieś w ich "zaszczytnym" towarzystwie.
- Jutro jest wernisaż jednej malarki, nazywa się April... jakaś tam. Wpadniesz? - byłam prawie pewna, że widziałam w oku Evelyn błysk. To była cwana laska, wiedziałam, że coś się kroi. I nie był to emo. W tamtych czasach "emo" jeszcze nie istniało. Geje po prostu byli gejami.
- Nie wiem w co się ubrać.
- Coś seksownego – odpowiedziała wprost Evelyn – Spoko, pójdziemy na jakiś shoping. Ja stawiam.
- Podejrzewam, że nie tylko to stawiasz – w odpowiedzi na to, Evelyn roześmiała się głośno i pokiwała głową kilkakrotnie.



*******

Wernisaż April Castillo miał miejsce przy rogu 34-tej i Fairview street. Jak zwykle wokół znalazło się sporo artystów, dziwek i innych pozerów. Albo to jedno i to samo? Nie wiem. Wiedziałam za to, że ta czarna, obcisła skórzana sukienka w którą mnie Evelyn wbiła była zbyt krótka. Czułam TAM wiatr. Uśmiechnęłam się do niej niepewnie.

- Zimno Ci? - spytała zdziwiona po tym, jak jej opisałam, że czuję tam chłód- Ale masz majtki?
- Mam – przyznałam, a potem dodałam zdziwiona – A Ty nie?
- A wyglądam na Marię, czy na Marię Magdalenę? - odpowiedziała Evelyn pytaniem na pytanie, ale w sumie dała mi odpowiedź na moje pytanie. Evelyn nie miała majtek, jak się później dowiedziałam, porzuciła ich noszenie już dawno temu.

Meredith Sparkle stała na ulicy z jakimś ulicznym artystom i pozowali do zdjęć. Nie wiem jakie gazety były na tyle zdesperowane, by mieć w sobie zdjęcia Sparkle. Castillo za to witała się z wszystkimi, a w dłoni przez cały wieczór miała szklaneczkę ginu. Początkowo myślałam, że ciągle tą samą – ale po tym jak rano w gazetach pojawiły się zdjęcia jak rzyga na samochody, doszłam do wniosku, że jednak nie była to ciągle ta sama szklaneczka.

- No i co? Nadal myślisz o tym kryptogeju? - spytała Evelyn w pewnym momencie wieczoru, w przerwie całowania się z jakimś facetem. Wyglądali razem niesamowicie seksownie, ale ja w życiu bym tego nie zrobiła.
- Deanie? - spytałam głośno, chcąc by na pewno mnie usłyszała – Chyba tak!
- Podoba mi się to "chyba"- oznajmiła Evelyn – Już niedługo kompletnie o nim zapomnisz.
- Mam prośbę! - zagadałam ją znów bardzo głośno – Muszę ściągnąć ten aparat na zęby! Znasz jakiegoś dentysty, który zrobi to bez zgody mojej mamy?
- Myślałam, że już nigdy nie zapytasz! - Evelyn była wniebowzięta słysząc, że chcę się pozbyć aparatu – Jutro o jedenastej. Spotkajmy się na rynku.
- Okej! - nie zadałam jej pytania, czy da radę ogarnąć się o tak wczesnej porze. Część mnie wiedziała, że Evelyn nie jest alkoholiczką od wczoraj i na pewno da sobie rady.


******

Ja nie wiem, czy całe miasto wczoraj balowało u April na wernisażu, ale rynek był o jedenastej opustoszały. Rozejrzałam się. Była sobota, może to dlatego było tak pusto? Usiadłam na jednej z ławeczek i czekałam na swoją nową najlepszą psiapsiółę, która zabiłaby mnie jakbym tak ją nazwała głośno.

- No! Jestem, jestem – w końcu usłyszałam głos Evelyn, której najwyraźniej siadało gardło od wykrzykiwania różnych haseł w trakcie przejażdżki taksówką.
- Już myślałam, że leżysz gdzieś półżywa i marzysz o tym, by umrzeć do końca – przyznałam.
- Oj kochanie, ja znam swoje limity – nie znała.
- Skoro tak mówisz – wzruszyłam ramionami. Po co miałam ją przekonywać, że wcale ich nie zna?
- Chodź wreszcie, bo Johnny nie będzie czekał wiecznie – oznajmiła Evelyn chwytając mnie za rękę – Johnny to mój prywatny dentysta.
- A on... że tak powiem, jest dentystą takim na poważnie czy sobie dorabia a na co dzień sprzedaje burgery? - wolałam mieć pewność, że jakiś profesjonalista ściągnie mi ten przeklęty aparat.
- Ma uprawnienia – przyznała Evelyn – Ale nie wiem czy aktualne.
- Co?!
- Żartuję, dziwko – Evelyn parsknęła śmiechem – Wszystko w porządku, on jest w porządku.

******

No i faktycznie, był. Już po godzinie [!] byłam wolna od tego okropnego aparatu. Gdy spojrzałam w swoje odbicie w lustrze, nie mogłam uwierzyć w to, jak się zmieniłam. Evelyn za to wyglądała tak, jakby za chwilę miała pęknąć z dumy. A ja dobrze wiedziałam, że to jej zawdzięczam wszystko.

- Musimy Ci włosy nieco podrasować – oświadczyła – Wycieniować czy coś.
- Myślisz? - mruknęłam w odpowiedzi, bacznie spoglądając na swoje odbicie.
- Myślę – potwierdziła Evelyn – Jesteś piękną laską, tylko masz tragiczny styl. Nauczę Cię jak się ubrać, jak wycieniować włosy. Dean Thomas będzie płakał po nocach, że Cię nie zauważał.
- Więc znasz jego imię? - spytałam ze złośliwym uśmiechem – Myślałam, że to głupi kryptogej.
- Kochanie, bo to jest kryptogej ale miną lata świetlne zanim on się zorientuje – oświadczyła Evelyn.
- Możliwe – przyznałam, a potem westchnęłam ciężko – Ale to nie sprawia, że kocham go mniej.
- Wiem, Edie, wiem – Evelyn uśmiechnęła się do mojego odbicia – Ale ogarnij się wreszcie z nim.


***


Wróciłam do domu po pierwszej. Pierwsze co zauważyłam, to Rosie siedząca na schodach przed nim. Spojrzała na mnie zdziwiona, a potem prychnęła pod nosem.

- Zmieniasz się w tę dziwaczkę – oświadczyła kpiącym tonem. Oczywiście miała na myśli E.
- Myślę, że to ja byłam dziwaczką – odpowiedziałam siadając również na schodach – Co jest?
- Chciałam pogadać – przyznała Rosie – Ale nie wiem czy to ma sens, bo Ty nie masz nigdy czasu.
- Ogarnij się, kotku – odpowiedziałam mrukliwie. Rosie spojrzała na mnie zdziwiona.
- Jak możesz?
- Normalnie. Świat to coś więcej niż gówniarskie problemy – machnęłam dłonią w stronę wieżowców które było widać z mojej ulicy – Tam jest cały świat, Rosie! A Ty zajmujesz się jakimiś gówniarskimi sprawunkami.
- Boże, co się z Tobą dzieje?
- Zaczynam myśleć za siebie – oznajmiłam wchodząc do środka. Rosie odprowadziła mnie zadziwionym wzrokiem.

Prawdą było to, że nie miałam sił na rozmawianie z Rosie. Czułam, że teraz nadszedł moment, kiedy mogę żyć pełnią życia. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i prawie podskoczyłam z radości, widząc, iż faktycznie aparat na zęby zniknął. Włosy.... jutro je wycieniuję, Evelyn znała kogoś, kto może się tym zająć.
Nie rozumiałam jak Rosie jako moja przyjaciółka może być tak egoistyczna. To był mój moment! Chciałam po prostu być szczęśliwa, z Deanem lub bez niego. Nie widziałam w tym żadnej zbrodni. Ona dopiero miała nadejść.


******


W Bostonie, czyli w moim rodzinnym mieście, lata osiemdziesiąte były wyjątkowo dziwnym czasem. Społeczność zaczynała szaleć, Madonna śpiewała o tym, jak się czują dziewice, a Meredith była narażona na ataki przeróżnych osób.

Pamiętam jakby to było wczoraj. Siedziałam w swoim pokoju pisząc pamiętnik, kiedy odezwał się telefon. Podniosłam jego wielką, czerwoną słuchawkę. To była Evelyn.

- Edie, przyjeżdżaj. Meredith została ciężko pobita.
- Co się stało?
- Nie wiem, ale nie wiadomo czy ona to przeżyje.
- Ale jak? - wyjąkałam odpowiedź, Evelyn przez chwilę milczała.
- Och, no jasna ch****a. Przyjedź tu po prostu, do szpitala Memorial.
- Przyjadę – oświadczyłam i odłożyłam słuchawkę na widełki. Co się mogło stać? Sparkle kogoś sprowokowała tym, jaka jest? Westchnęłam ciężko patrząc na swoje odbicie w toaletce. Piętnaściem minut później, pojechałam autobusem w stronę centrum – a potem wzięłam taksówkę i dostałam do szpitala.

******

Przyjechałam najszybciej jak się dało, jednak za oknem już dawno zapadł zmrok. Po drodze mijałam setki sal, masę lekarzy, aparatury. W końcu dotarłam do Evelyn, która w ogóle nie przypominała siebie. Płakała, conajmniej cały dzień – tusz do rzęs kompletnie się rozpłynął, sprawiając iż jej oczy wyglądały jak oczy upiora. Spojrzałam za szybę. W łóżku leżała Meredith. Była podłączona do jakiejś aparatury.

- Edie, k***a, Edie – jęczała przerażona Evelyn – lekarze w ogóle wątpią w to, że ona się obudzi.
- Dlaczego? - spytałam cicho, dotykając opuszkami palców szyby.
- Ma jakiś obrzęk mózgu, stłuczoną wątrobę i inne narządy. Ja nie wiem, nie znam się na tym gównie.
- Spokojnie, Ev – odpowiedziałam, próbowałam brzmieć pokrzepiająco – Co się stało?
- Jak to co? - Evelyn znów zaczęła płakać, jej opuchnięte powieki sprawiały wrażenie, jakby miały za chwilę eksplodować – Jakiś facet chciał się z nią przelizać, wsiedli do samochodu a kiedy zobaczył, że Mer to facet – to po prostu oszalał. Uderzał jej głową o..... - w tym momencie jej głos się załamał i Evelyn po prostu płakała. A ja spoglądałam na biedną Sparkle, która leżała na sali i miałam nadzieję, modliłąm się do Boga, by się jednak obudziła.
- Ja pieprzę – wyszeptałam.
- Ty pieprzysz? - odszeptała Evelyn- Przecież Ty jesteś dziewicą.


*****


Następnego dnia wcale nie zajmowałyśmy się cieniowaniem moich włosów. Evelyn siedziała przy łóżku Sparkle, która nadal się nie obudziła a ja poszłam do szkoły. Po tygodniu nieobecności uznałam, że czas najwyższy znów pójść na zajęcia. Po drodze skoczyłam do mieszkania Ev, aby ubrać coś bardziej.... "odpowiedniego" do wyjścia. Efekt był taki, że Rosie mnie nie poznała.

- Przepraszam, że ostatnio tak na Ciebie wybuchłam – Rosie próbowała za wszelką cenę udawać, że ja się zupełnie nie zmieniłam a to, że noszę czerne, skórzane spódniczki to tylko przypadek.
- Nie ma sprawy- odpowiedziałam- Miałam ostatnio inne problemy niż Ty, czy Dean.
- Pytał o Ciebie- oznajmiła, a ja poczułam jak serce staje mi w przełyku.
- Pytał?
- Ehe – przyznała Rosie – Powiedziałam mu, że jesteś chora a on życzył szybkiego powrotu do zdrowia.
- Ach – czułam jak euforia mnie rozrywa, ale udawałam, że wcale tak nie jest – To.... okej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Nie 18:33, 10 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikołajek
Administrator
<i>Administrator</i>



Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 4659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 50 razy
Skąd: Poznań - Piątkowo
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:20, 10 Lut 2013    Temat postu:

Louise to przyszła matka Austina?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives / Gotowe na wszystko Strona Główna -> Desperacka twórczość własna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin