|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:12, 15 Lip 2011 Temat postu: Ja i moja przygoda z Ameryką |
|
|
Witam, wiem że wielu z was interesują Stany, które są dla nas, Polaków bardzo interesującym miejscem na spędzenie swojego życia. Ja wyjechałem na studia. Nie było mi łatwo, nie jesteśmy bogaci, Wychowywałem się wyłącznie z matką, ale jakoś mi się udało. Wszystko zaczęło się w gimnazjum, kiedy postanowiłem sobie, że wyjadę do Stanów i tam zamieszkam. Początkowo nawet nie myślałem o studiach w Stanach, wydawały mi się one zbyt odległe, dalekie od mojej codziennej rzeczywistości. Obudziła się we mnie nadzieja, kiedy korepetytorka od jez. angielskiego powiedziała o tym, że jej uczennica z liceum dostała się na studia w Anglii. Pomyślałem że ze Stanami nie może być tak źle. Poczytałem i się strasznie zraziłem. Koszt roczny na słabej uczelni: ok 15 tys $, to przekraczało znacznie roczne zarobki mojej mamy, profesora historii sztuki. Przepadło- pomyślałem. Później poznałem na czacie dziewczynę, której siostra jest na studiach i dostała stypendium. Dowiedziałem się, że niektóre uczelnie refundują w 100% koszt studiów (m.in Yale, na której studiuję), koszt rocznej nauki w tym univ. to około 60 tyś (z mieszkaniem i wyżywieniem) a więc jakieś 300 000$ za całe. Ja akurat załapałem się do programu pomocy w campusie (praca w kuchni i gazetce studenckiej) to zapewniło mi jakieś 15% rocznego czesnego a resztę pokryły stypendia socjalne dla uczniów z ubogich rodzin (tam wszystkie nawet te bogate rodziny z Polski są dla nich ubogie , jeżeli w waszym domu jest więcej niż 500$ (chyba) na osobę, to nie możecie się o to starać). Udało mi się przez dobre zestawienie czasu, poza tym z polski też coś tam dodają. Kiedy napisałem wszystkie potrzebne testy (a było ich mnóstwo) wydałem na nie jakieś 500$ w sumie i zdałem przez skypa test na angielski (chociaż nie poszło mi chyba tak dobrze...) to dostałem za 3 miesiące decyzję o przyjęciu nie tylko z Yale ale też z School of Bussiness (harvard) ale zdecydowałem się na studiowanie DRAMA na Yale w Connecticut, (zależy jaki oddział). Nie jest łatwo, trzeba mieć po prostu szczęście, bez stypendium nawet bym o nich nie myślał tylko zdecydował się na o wiele tańsze i bardziej opłacalne studia w Anglii, dostaje się większe stypendia i wogóle jest łatwiej.
Rada nr 1!!!: Uczyć się angielskiego ale nie z podręczników tylko z książek. Pierwszą książkę, którą przeczytałem był Devil wears Prada, po angielsku oczywiście, nie było łatwo ale przy następnych szło mi coraz szybciej.
Nr 2. Nauka, wymagają wszystkich świadectw z liceum, ja od gimnazjum miałem paski więc nie było problemu, zawsze lubiłem się uczyć,
Nr 3. Było by baaaaaaaaaaaaardzo dobrze jeśli ukończylibyście jakąś szkołę artystyczną. Ja gram na fortepianie od 5 roku życia, skończyłem I stopien szkoły muzycznej na dwóch instrumentach (II stopień zacząłem ale sytuacja rodzinna zmusiła mnie do powrotu do domu), odnosiłem sukcesy, może nie wielkie ale zawsze no i z dobrym skutkiem ukończyłem szkołę.
Nr 3. Jeśli macie jakieś zainteresowania: malarstwo, gotowanie cokolwiek to szlifujcie je jak możecie, ja dzięki temu że umiem gotować dorabiam sobie no i do tego mogłem dołączyć do mojej "paczki" dokumentów dyplomy z wielu konkursów plastycznych i sportowych. To nie są takie studia jak w Polsce, nie ma takiej naturalnej nauki, wszystko jest w bardzo ciekawy sposób pokazane, inaczej. Najważniejszy jest stały kontakt ze sztuką i wasza wrażliwość na sztukę, oni to tutaj bardzo cenią, i wyrabiają swoich uczniów pod kontem sukcesu (przykład: Meryl Streep)
Jakieś pytania?, bardzo chętnie odpiszę
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Sob 8:34, 16 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Fajnie, że Ci się udało xD
Ale chcę tu jedno napisać. USA przestały być tymi Stanami, którymi były dziesięć, piętnaście lat temu. Wielu Polaków (chociaż na szczęście ta liczba wciąż maleje) nadal uważa, że wyjazd do Stanów to najlepsze wyjście.
Pęd z lat 80-siątych, czy 90-siątych za "amełykańskim snem" przestał być już prawdziwy. Tam nawet obywatele nie mogą o nim myśleć.
Przestańmy budować fałszywą wizję wspaniałych i bogatych Stanów.
Rozumiem wyjazd na studia (wtedy człowiek jest w sytuacji idealnej, bo lepszej niż duża część obywateli amerykańskich), ale wyjazd do pracy bez znajomości angielskiego? Nie, zdecydowanie. Później mamy takie kwiatki, jak Polak mieszkający tydzień na lotnisku w Brazylii, a jedyne słowa po angielsku, które zna to "Poland" i "London".
A za Ciebie newyorker trzymam kciuki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:39, 16 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Święta racja, Ameryka przygasła i to bardzo, w biedniejszych dzielnicach NY są pozabijane dechami sklepy i w ogóle syf... W dużych mistach zazwyczaj było ok, ale teraz np Detroit, jak Czarnobyl, kiedy upadły wielkie koncerny samochodowe (m.in Chrystler) ludzi masowo tracili prace i wyjeżdżali, jest tam niesamowicie, mnóstwo "nowo" wybudowanych wieżowców pustych a w środku tylko troszkę jakiś papierów pozostawionych przez byłych pracowników, na takich ulicach nie ma żywego ducha. Jeśli ktoś chce wyjechać z Polski to bardziej chyba Anglię polecam w Stanach kilka lat temu na co drugich drzwiach restauracji widniał napis "zatrudnimy" a teraz... ludzie sami zwalniają pracowników i pracuje rodzina (o... jak o Toma i Lynette, ale to prawda). Jeszcze kilka lat temu Amerykanie się strasznie zadłużyli na piękne domy, samochód dla córki, nową jadalnie. I dalej się zadłużają, tak to już tutaj jest...
foty z Detroit (uwaga: można się przestraszyć)
[link widoczny dla zalogowanych]
Teraz sprzedają tam domy po 1$, nikt tam nie mieszka, na całych ulicach...
Jakby tak wyglądała Ameryka (a niestety powoli do tego zmierza) do ja za takie coś dziękuje. W Polsce może i nie ma luksusów ale można mieć stałą pracę zarabiać mieszkać przyjemnie.. ... studia to nic takiego, to tylko się tak mówi "studia w stanach", tutaj łatwo dość się dostać tylko dużo różnych pisemek trzeba powysyłać i w ogóle, jak ktoś się zastanawia, to mówią mu żeby spróbował zawsze jest szansa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 9:24, 17 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
o właśnie, i jeszcze dzięki za "trzymanie kciuków" Jak na razie jest ok, tylko mam cholerny nawyk (szczególnie w listach) pisać I i I'm I'll, jak byłem teraz na uczelni, to musiałem po kazdym miesiącu takie pismo napisać (czasem dwa) do campusu, że w miesiącu tym i tym, byłem tu i tu za stypendium i takie tam, tak mi się to wpoiło, tylko to nie inne słowa. Teraz przy każdym piśmie, liście albo po prostu kartce zostawionej dla mamy piszę zamiast Będę przed 22.00, to piszę z pośpiechu np. I'll będę o 10pm i różne takie, łatwo się od języka odzwyczaic
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sahem
Super V.I.P.
Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 1963
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Skąd: Pompeii
|
Wysłany: Nie 9:48, 17 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Błagam newyorker! Nie zostań tym "polskim patriotą", który po roku w Stanach zaczyna mówić z mocnym "amełykańkim" akcentem xP Takiego buractwa nie znoszę xP
Ludzie po dziesiątkach lat spędzonych w USA płynnie mówią po polsku.
Co do Polski - Amerykanie często przyjeżdżając do nas w obecnych czasach są zszokowani. W ich umysłach utkwiła wizja biednej PRL-owskiej Polski, gdzie na półkach stoi tylko ocet xP Widzą piękne domy, odnowione centra miast, powstające wieżowce, parki, lasy i są zaskoczeni, że Polacy byli w stanie doprowadzić do czegoś takiego w tak krótkim czasie.
A Polacy analogicznie do Amerykanów, mają błędnie utkwione w głowach stereotypy z amerykańskich seriali, gdzie wszystko jest piękne i opływa w dobrobyt.
Co z tego wynika? Ano to, że bycie z Polski nie oznacza wcale bycia gorszym od przeciętnego Amerykanina, który pracuje, by spłacić dom, samochód, drugi samochód dla żony i wakacje z zeszłego lata.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sahem dnia Nie 9:50, 17 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
newyorker00
Zdesperowany aktywista
Dołączył: 28 Lip 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: New Haven Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:49, 17 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Nie, o to się nie martwię. Kocham Stany, wiem że tam jest moje miejsce ale nie mam zamiaru zapomnieć polskiego, a gdybym kiedyś w przysłości miał dzieci to bym na pewno dopilnował aby umiały one język Polski. Co do ich poglądów... Mnie raz wnerwiła babka, która kiedy chciałem skorzystać z mikrofali w kuchni zaczęła krzyczeć,żebym nie dotykał i wogól, że u nas to takiego sprzętu nie ma (to była kucharka, nie studentka), tak mnie wkurzyła, zacząłem najpier trochę kląć po polsku na nią a później powiedziałem jej że u nas jest praktycznie wszystko to samo co u nich, tylko bez tej manii wielkości. Tutaj mają takie myślenie, że im większe tym lepsze. Dlatego w domach mają olbrzymie lodówy, kuchenki i wszystko. 3 osobowa rodzina stawia sobie 300 m dom. Chore, tu wszystko jest dże chipsy w paczkach po 1,5 kg, płatki w ogromnych pudłach, mleko w 3 litrowych butelkach. Polak nie jest gorszy od Amerykanina, jest lepszy bo ma umiar w jedzeniu i może jest trochę "smutniejszy" ale to zrozumiałe. U nas ludzie po wojnie doświatczyli ogromnego głodu i biedy. W stanach nigdy czegoś takiego nie bylo, oni by się po takim czymś chyba już nie podnieśli. Poza tym polacy są lepiej wykształceni i wiedzą że Europa to nie kraj tylko kontynent.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|