Autor |
Wiadomość |
M.K |
Wysłany: Sob 17:20, 20 Lut 2010 Temat postu: |
|
Kath- Jeżeli jesteście tak szczęśliwi, to gdzie jest teraz Mike?
Susan- Przepycha rurę pewnej pani... Tak, wiem jak to zabrzmiało. Bez skojarzeń proszę.
Oczywiście Sus zawsze musi walnąć coś niezwykle oryginalnego i takiego susanowatego . Jak na razie cytat sezonu
Kolejna scena roku: "postrzał" Kath. W momencie kiedy Julie daje Susan pistolet myślę sobie, ona zaraz kogoś zabije. Kilka sekund później Susan przypadkowo trafia Kath w ramię.
Wiedziałam że Bree musi w pewien sposób przeżywać to że zdradza Orsona, który pomimo wszystko nadal jest jej mężem, a pamiętamy co działo się, kiedy Bree próbowała przespać się z pigularzem po śmierci Rexa. Te jej wyrzuty sumienia były takie prawdziwe...
Rozwaliła mnie małpa, machająca pomarańczową bródką klauna .
- Gdy wszystkie dzieci wpadły w panikę Juannita zamknęła się w dmuchanym domku, a Celia udawała martwą. Są mądre...
- Nieźle sobie poradziły
- Nie zrobiłyby tego, gdybyś całe życie za nimi biegała. Nauczyły się samodzielności i myślenia, dzięki twojemu niedbalstwu.
Carlos pocieszający Gabby, szczyt wazeliniarstwa. Tylko Tom potrafi to lepiej <lol2>
- Rozładujmy broń zanim komuś jeszcze coś się stanie. Bree, kochanie... ;D
Ogólnie odcinek nie był zły, chociaż troszeczkę gorszy niż pozostałe. |
|
|
Arno |
Wysłany: Śro 23:42, 27 Sty 2010 Temat postu: |
|
Desperate Housewives 6x05 "Die ewigen Kritiker" ("Everybody Ought to Have a Maid") German PREVIEW Promo #1 [HD] :
http://www.youtube.com/watch?v=Mz0fyrKjI1A
Emisja na kanale ProSieben : 3 luty 2010. |
|
|
Neti |
Wysłany: Wto 13:06, 10 Lis 2009 Temat postu: |
|
Najlepsze w całym odcinku były Bree rozbrajająca pistolet i małpa atakująca klauna.
A Katherin na prawdę zbzikowała... |
|
|
szyszu1987 |
Wysłany: Czw 19:14, 29 Paź 2009 Temat postu: |
|
mnie odcinek też się podobał, uważam, że 6. sezon ciągle trzyma poziom. Zgadzam się, mimo wszystko, z tym, że było w nim trochę za mało Bolenów. Bardzo ciekawi mnie ich wątek. Angie jest wspaniała, bije od niej charyzma, zastanawiam się, co miał na myśli Nick, mówiąc, że ona też nie jest w tym małżeństwie święta.
Ze scen, które szczególnie mnie rozbawiły, wspomniałbym w szczególności o jednej: rozmowa Carlosa i Gaby. Ceila udająca martwą i Juanita hasająca beztrosko w dmuchanym zamku, kiedy małpa morduje clowna - bezcenne. Parsknąłem śmiechem, kiedy to sobie wyobraziłem.
Bree jest dobrą kobietą - i stąd te wyrzuty sumienia. Orson może i stał się wzorem męża, nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze niedawno zachowywał się jak skończony łajdak.
Ze śmiesznych scen wymieniłbym jeszcze Bree rozbrajającą pistolet i, co rozbawiło mnie szczególnie, jej reakcja na wiadomość, że Susan postrzeliła Katherine.
Kath: Susan shot me.
Bree: Susan! (wypowiedziane doskonale karcącym tonem, jak do uczniaka).
Mówcie, co chcecie, ale ja jestem tym odcinkiem prawie zachwycony |
|
|
Gabi |
Wysłany: Czw 15:15, 29 Paź 2009 Temat postu: |
|
Mike powinien wyslać Katherine do psychiatryka za jakies molestwoanie czy cos
malo sie ostatnio mowi o Lynette i ciazy oraz pozostalych dzieciach.
Natomiast z niecierpliwoscia czekam na rozwiniecie watku o Bolenach i przyjazni Julie z Dannym |
|
|
Slinky |
Wysłany: Śro 15:14, 28 Paź 2009 Temat postu: |
|
Mnie się odcinek nawet podobał. Mimo, że lubię Katherine, to zaczyna mi działać na nerwy. To co się z nią stało, to po prostu masakra...z drugiej strony, szkoda, że nie ma kto jej pomóc- np. Bree, która przecież była z nią najbliżej.
Lynette/ Tom- zabawne, przy rozmowie Toma z Roye'm uśmiechnęłam się nieraz:) Przynajmniej wiadomo, dlaczego daje się trzymać pod pantoflem.
Bree- jak dla mnie to w ogóle nie powinna mieć wyrzutów sumienia! Chciała rozwodu, a to, że ma męża bez honoru to inna bajka. Raczej dziwi mnie to, że kto jak kto, ale Bree dała się w to wplątać i nie znalazła jeszcze rozwiązania. Scena, gdzie Orson przekazuje jej broń, a Bree kilkoma sprawnymi ruchami ją rozładowuje- genialna xDD Rozmowa ze sprzątaczką również świetna.
Dziwię się też trochę Susan, że nie zrobiła jeszcze porządku z Katherine. To naprawdę irytujące, co ta kobieta wyczynia... |
|
|
Fenty_Fun |
Wysłany: Wto 21:26, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
Uwielbiam sposobiki Susan aby dopiac swego.
Bardzo podbala mi sie rozmowa Tom'a i Roy'a.
A to ze Bree tknelo poczucie winy..do cholery! to orson jest swirem!
to wszystko ;D
odcinek dosc dobry ale nie zniewalajacy! ;d |
|
|
ana482 |
Wysłany: Wto 20:45, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
Odcinek mi tez taki sobie wydal, ale tez bylo smiesznych momentow np z malpa, ktora o malo klauna nie zabila lub podczas narady sasiedzkiej susan calowala specjalnie z mikem na oczach kath , a reszta momentow tez bylo normalne. Odcinek oceniam 5/10 |
|
|
dawcio930 |
Wysłany: Wto 20:12, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
Wg mnie odcinek wcale nie był zły i mnie osobiście na pewno nie przypominał 5 sezonu... Chyba gorszy był odcinek 6x02, w którym oprócz tego, że Julie została odwieziona do szpitala i węszenie facetów nic się nie wydarzyło szczególnego...
Nie będę się już rozwodził nad każdą z desperatek, ale muszę powiedzieć jedno: coraz bardziej w tym sezonie zaczyna podobać mi się Katherine Jej załamanie nerwowe, obsesja Mike'iem i potyczki z Susan uważam za jedne ze śmieszniejszych scen. Akcja w domu Lynette była fajna, podczas tego grupowego spotkania. A co do tego spotkania, to ciekawe dlaczego byli na nim Rebecca Staab i David Chisum, skoro jeszcze oficjalnie nie wprowadzili się do domu Edie (zawsze przyjazd nowych sąsiadów był pokazany). Podobało mi się jak mieszkańcy witali Julie
Ogólnie odcinek mi się podobał i broń Boże! nie uważam go za najgorszy w tym sezonie, aczkolwiek 6x01, 6x03 i 6x04 były lepsze Ocena 4+ xD |
|
|
ewab666 |
Wysłany: Wto 13:39, 27 Paź 2009 Temat postu: |
|
odcinek najsłabszy z dotychczasowych w tej serii, ale i tak obejrzałam z przyjemnością |
|
|
MisiekK |
Wysłany: Pon 21:10, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
Przywitałem się już w stosownym wątku, ale jeszcze raz wszystkich witam, jako że to mój pierwszy post taki w temacie
Powiem szczerze, po fantastycznym odcinku 04 ten odcinek (05) rozczarował mnie tak jak kilkoro z Was pisało powyżej.
Dłu-ży-zna.
Suzanne mogłaby jakoś rozwiązać problem z Katherine, która jest po prostu nie do zniesienia. Wiem, nie byłoby co ze scenariuszem dalej zrobić gdyby od razu skuteczniej ją odstrzeliła
Szkoda mi postaci Katherine, w czwartym sezonie była ciekawa, mnie osobiście bardzo przypadła do gustu, w piątym jej melancholia lekko nużyła teraz jej rozstrój nerwowy doprowadz do szewskiej pasji.
Bree jako kochanka ? Powiem tak, znając Bree od pięciu sezonów liczyłem na coś więcej. Co prawda scena rozmowy z pokojówką w łazience, w której Bree przyznaje się do wyrzutów sumienia była jedną z lepszych w całym odcinku to jednak liczyłem, że Bree (jako postać serialowa) skorzysta na tym romansie bardziej. Pamiętacie jak niesamowicie zmieniła się w drugim sezonie? Jeśli tak to wiecie co mam na myśli. Liczyłem, że znów jej postać przejdzie pewną metamorfozę tymczasem na razie po prostu albo marudzi albo pojękuje z rozkoszy albo się rumieni.
Wątek Gabrielle i Any jakoś tak przystopował. Po naprawdę rewelacyjnym rozegraniu sprawy z Johnem Rowlandem w poprzednim odcinku kompletny niedosyt.
Lynette pokazała pazurek przy Roy'u. To naprawdę mi się podobało. Szczególnie scena rozmowy Toma z Roy'em. Tom (którego jako strasznego pantoflarza nieszczególnie darzę symatią) mocno zaplusował.
Ku mojemu zaskoczeniu chyba najlepiej w moich oczach wypadła Angie. Jej skuteczność w końcowych scenach przekonuje mnie, że jednak ma w sobie coś z rasowej desperatki. |
|
|
Arno |
Wysłany: Pon 18:40, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
Po pierwszych pięciu odcinkach mam jeden wniosek : Angie jest odpowiedzialną matką i głową rodziny...i chyba w prawie każdej sytuacji sobie poradzi, zawsze znajdzie jakiś sposób żeby wszystko załagodzić. Tak samo było i pod koniec tego odcinka, gdy wmówiła Katherine to, że Mike coś do niej czuje...i przez to Katherine będzie coraz bardziej "crazy", aczkolwiek rozumiem decyzję Angie, zrobiła to co należy aby chronić swoją rodzinę - i to po raz kolejny już.
Cała sekwencja scen od postrzału do końca odcinka świetna... Sąsiedzi pod domem Susan, Katherine strasząca Susan policją, "zamawianie" Boba na prawnika, Bree rozładowująca broń, wystraszony Dominic "Nick" Bolen, a potem Angie powstrzymująca Kath od dzwonienia na policję.
A twarz Katherine coraz bardziej szalona, jak stała w oknie, albo podczas rozmowy z Angie...brr, strach się bać, to się może źle skończyć.
O reszcie wypowiem się potem. |
|
|
Sahem |
Wysłany: Pon 17:32, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
Odcinek nieco gorszy od świetnych poprzednich, ale nie znowu aż tak zły.
Podobało mi się to, że Bree w końcu przyznała się przed samą sobą, że źle robi. Jej romans z Karl'em to całkiem fajny wątek, ale romans i Bree? Nie...
Hah xD Dobre też było, jak Orson podał do rozładowania Bree broń, a ta w kilku szybkim ruchach ją rozładowała xD
Niezła była zagrywka Angie z tym, że Mike jeszcze coś do Kath czuje.
Jakoś szympans zabijający klauna nie przypadł mi do gustu xP
Roy był w pewnych momentach wkurzający, ale przestał być po rozmowie z Tom'em xP
Spodziewałem się większego dramatu przy tym postrzeleniu. A tu wielkie nic.
Poczekamy do następnego odcinka. |
|
|
emmm |
Wysłany: Pon 16:36, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
nie było aż tak źle moim zdaniem. najbardziej podobała mi się scena jak Carlos pocieszał Gaby po nieudanym przyjęciu:) a Kath się należało! nie będzie więcej łazić i podglądać!Angie sprytnie ją przekonała,żeby nie dzwonić po policję po rozmowie jej męża i syna coraz bardziej wydaje mi się ze to właśnie ona zaatakowała Julie... zobaczymy! ten serial lubi zaskakiwać |
|
|
Mikołajek |
Wysłany: Pon 14:08, 26 Paź 2009 Temat postu: |
|
Taaak. przyznaję się. Rozleniwiłem się, ale zgadzam się w 90 % z poprzednikiem. A co to jest to 10 procent? To, że odcinek był 3/6 (czyli dostateczny). Dokładnie przypominał mi jeden z tych, z 5 sezonu. Brrrrr...
A kysz, 5 sezon!!! |
|
|